Święta czuć

W miłości Boga i siebie nawzajem pomaga im gdakanie kur, wiejący wiatr, zapach ziemi i praca.

Ziarno pachnie życiem

Basia kończy wysiewanie owsa do miseczki, w samą porę, by zboże urosło na Wielkanoc. – Baranek Paschalny będzie miał się gdzie paść – rzuca, dokładając świeże jajka wyjęte z kurzego gniazda do wytłoczki. Trzeba ich nazbierać całkiem sporo, żeby dla nikogo nie zabrakło, żeby można było obdarować nimi krewnych i znajomych. Wieś pozwala na jeszcze jedno: na odkrycie odwiecznego zamysłu wpisanego w rytm przyrody. Jest on naturalny, ale niekoniecznie zauważalny. Trzeba bowiem wrażliwości, którą daje wiara w Boga stworzyciela nieba i ziemi. Kowalskim łatwo zrozumieć, dlaczego Wielkanoc to radość i euforia. Czują to dzięki budzącemu się życiu. – Pękają pąki na drzewach, młode pędy przebijają się przez ziemię ku słońcu, pojawiają się owady, ptaki śpiewają swe miłosne symfonie, a wiatr, który wszystko to miesza ze sobą, wciska prawdę o świecie w każdy zakamarek codzienności. Ta z kolei szykuje się do świąt, dlatego budzą się niezwykłe skojarzenia i klimaty – mówi Małgosia. Wielki Tydzień jest dla Kowalskich najważniejszym czasem roku. Wszystkie poważne zakupy, sprzątania i sprawy kończą przed Niedzielą Palmową. Wyciszają się, wycofują z nurtu codzienności, nie chcą dać się porwać szaleństwu konsumpcyjnego zatracenia: wyładowanych do granic wytrzymałości koszyków w supermarketach, tandety zajączków „mejd-in-czajna” i pośpiechu w nie wiadomo jakim celu. Wyłączają komputer, wyciszają radio i szykują obchody Triduum Paschalnego. W swoim kościele, w Śmiałowicach, organizują grupę znajomych, by pomóc proboszczowi w celebracji liturgicznej. Przygotowują czytania i psalmy responsoryjne. Przypominają sobie melodię Sekwencji.

Dzień śmierci, oczekiwania i tryumfu

W domu, bliżej świąt, trwa wielkanocna krzątanina. Pieczenie bab, baranków i przygotowanie koszyka ze święconką (w którym mieści się całe świąteczne śniadanie) pozwala podkreślić niezwykłość czasu. Wielki Czwartek jest dla Kowalskich okazją do refleksji nad wykorzystaniem daru chleba i Chleba. Idą na długi spacer i nastrajają serce, by Msza Wieczerzy Pańskiej jeszcze pewniej przeniosła ich do Wieczernika. – W Wielki Piątek oglądamy „Pasję” Mela Gibsona – mówi Michał, który taszczy ze sobą kapliczkę Chrystusa Frasobliwego. Została przywieziona z Rozdziela Dolnego, koło Żegociny, pod Limanową. Bo tam sięgają korzenie rodziny i tam właśnie jest zwyczaj, że u szczytu domu umieszcza się świętą kapliczkę. Ta, którą trzyma Michał, jest przeznaczona dla ich budującego się domu. Ale po co ten film? Żeby wstrząsnęło nimi okrucieństwo oprawców, zawstydziła ich wierność Chrystusa Pana i wzruszył ból Matki. Film poszerza wyobraźnię. Oglądają go całą rodziną, tak żeby rodzice mogli dodać słowo komentarza do trudniejszych scen. Oglądają całą rodziną także dlatego, że wierzą, iż to przeżycie zbliża ich jeszcze bardziej do siebie. Wzmacnia fundament małżeńskiej i rodzinnej miłości, przygotowuje na próby kolejnego roku wspólnego życia, otwiera na misterium nabożeństwa Męki Pańskiej. W Wielką Sobotę poszczą – zgodnie z tradycją. To trudny dzień. Zapachy jedzenia zapowiadają już radość Poranka, jednak teraz trzeba cierpliwie oczekiwać Wydarzenia. Nawiedzenie kościoła i adoracja przy Grobie Pańskim pomagają im zapomnieć o burczącym żołądku.

Gdy zmierzcha, wyruszają na Wigilię Paschalną. Tylko podczas tej liturgii nawet najskromniejsze „alleluja” brzmi niczym genialne wykonanie „Alleluja” z Symfonii C-dur Josepha Haydna. Bo objawia się Życie, więc wszystko, co słabe, skromne i zwyczajne zostaje opromienione blaskiem Zwycięzcy. Przestaje być takie jak zawsze. Nabiera znaczenia. Ma sens. Tylko raz w historii rodziny zdarzyło się, że nie stawili się w komplecie na rezurekcyjną procesję. Wtedy, chyba trzy lata temu, zwyciężyła choroba Michała, z którym Małgosia została w domu. Wielkanocny stół nie jest zbyt bogaty. Zupełnie świadomie, więcej w nim symboliki niż obfitości. – To także wyzwanie rzucone konsumpcyjnemu stylowi życia – wyjaśnia gospodyni.

Chodźcie do nas!

Dom na wsi jest gotowy na przyjęcie gości. Przyjeżdżają tu chętnie. Przekonali się przecież, że święta nigdzie nie mają takiego uroku, jak w otoczeniu pączkujących drzew owocowych i przy zapachu grzejącej się w słońcu ziemi. Gdy do tego wszystkiego dojdą odgłosy z kurnika, radosne merdanie ogona Portosa, łaszenie się kota i widok odległego horyzontu – oddycha się pełną piersią i wzdycha: tu się czuje życie! Tu się czuje święta!

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg