Wszystko będzie w porządku

Z najtrudniejszych kryzysów można znaleźć wyjście. Jednak trzeba w porę sięgnąć po odpowiednie narzędzia i pomoc ludzi, którzy patrząc obiektywnie i z perspektywy, wskażą właściwą ścieżkę.

W filmie „Fireproof” (Ognioodporny) opowiadającym o próbie ratowania młodego małżeństwa, jeden z bohaterów wypowiada trafną uwagę: – Smutne jest to, że ludzie mają być ze sobą na dobre i złe, a naprawdę są tylko na dobre.

Nieprzypadkowo właśnie ta produkcja stała się kanwą ogólnopolskiej „Randki małżeńskiej bis”, która odbędzie się w przyszłym tygodniu, przy czym po raz pierwszy w diecezji płockiej. Ma ona stworzyć okazję do prawdziwego spotkania i dialogu, z którym wiele małżeństw dawno wzięło rozbrat. W tej dziedzinie jest dzisiaj szczególnie dużo do zrobienia, o czym dobrze wiedzą specjaliści, którzy pomagają na co dzień skonfliktowanym małżonkom i w konsekwencji rozpadającym się rodzinom. W wielu przypadkach lekarstwem okazuje się odkrycie zwyczajnej codziennej rozmowy.

Mediator pilnie potrzebny

Coraz częściej związki przeżywające kryzys świadomie udają się po pomoc albo kierowane są przez sąd do osoby trzeciej – mediatora, który zgodnie z ustalonymi procedurami (określa je odpowiednia ustawa kodeksu karnego), krok po kroku przeprowadzi obie strony do celu, którym w założeniu jest ich pojednanie. Takie procesy mediacyjne pod kierunkiem specjalistów odbywają się na przykład w płockim Centrum Psychologiczno-Pastoralnym „Metanoia”. Nie zawsze mediacja może zakończyć się pomyślnie; czasem najlepszym scenariuszem do zrealizowania okazuje się pokojowe rozejście się. W takiej sytuacji dla niektórych osób ślub kościelny nie ma większego znaczenia, przyznaje jedna z mediatorek pracujących w „Metanoi”.

– Jeśli w okresie przedrozwodowym przychodzi małżeństwo razem, to znaczy, że jeszcze chcą coś uratować. Inaczej jest, gdy przychodzi tylko jedna osoba, a druga absolutnie nie chce. To oznacza, że albo ma bardzo duży żal do współmałżonka, albo coś się w niej wypaliło do dna. Albo po prostu ma kogoś. To są konflikty narastające, spowodowane przede wszystkim sytuacją w samej rodzinie. Ich długa lista grupuje przypadki rozpadających się związków wokół takich zjawisk, jak niedobranie, szkodliwa ingerencja rodziców, sprawy majątkowe, brak zaufania, zazdrość. – Zdarzają się nawet małżeństwa, które po 30, 40 latach rozstają się, bo to był – ich zdaniem – błąd, pomyłka i nie chcą być ze sobą. Bywa tak, że mężczyzna znajdzie sobie młodszą partnerkę. Są związki niedobrane, bo młodzi zostali zeswatani przez rodziców na siłę. Inne przypadki niedobrania to internetowe znajomości, których mamy ostatnio sporo. To jest najczęściej przypadek „kupowania kota w worku”.

Kolejne przyczyny konfliktów i rozstań, na jakie wskazują specjaliści „Metanoi”, to: inne zasady wychowania wyniesione z domu przez obu małżonków; nieumiejętność porozumienia się, gdy każdy w rodzinie myśli, że druga osoba ma go słuchać; pojawienie się kolejnych dzieci i brak zrozumienia ze strony mężczyzny, że kobieta jest w tej chwili nastawiona na ich wychowanie. Są też przypadki „jedynaków”, którzy mają w małżeństwie tendencje porównywania współmałżonka do rodzica, zwykle na niekorzyść owego współmałżonka. Powolny rozpad małżeństwa bywa także spowodowany wtrącaniem się rodziców, którzy chcą niejako przeżyć z dziećmi swoje życie. Są wreszcie sytuacje chorobliwej zazdrości, którą ludzie potrafi ą zamęczać się wzajemnie. Bez względu na rodzaj konfliktu procedura mediacyjna polega na rozmowie specjalisty najpierw z jedną, potem drugą stroną, następnie z obydwojgiem. – Zawsze podkreślam, że żona nie zmieni męża, a mąż żony, tylko trzeba zacząć od siebie. Ale pokutuje w naszym społeczeństwie postawa: ja zmienię innych. Nie, to ja sam mam się zmienić – mówi mediatorka z „Metanoi”, prowadząca też mediacje sądowe, a w poradni również zajęcia z terapii pedagogicznej.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg