42 chętne mamy

- Spotkania są potrzebne zarówno rodzicom, jak i dzieciom, bo tutaj buduje się z dzieckiem więź inną niż w domu. A Oliwierek to wprost uwielbia. W każdy wtorek już od rana woła: „Do dzieci, do dzieci!” – mówi Dariusz Sobotoch, jeden z ojców.

Przytulny pokoik, wzdłuż ścian półki z zabawkami i książkami pełnymi obrazków, w rogu wygodna kanapa. Na kanapie i krzesłach siedzą dorośli, ci młodsi w wieku 20 i 30 lat, ale i dojrzalsi, zbliżający się do pięćdziesiątki. Rozmawiają o domowych perypetiach, obowiązkach, sukcesach dzieci. Ale pogawędka nie przeszkadza im w pilnowaniu maluchów, które bawią się na kolorowym dywanie. Rodzice układają z nimi klocki i kręgle, podrzucają balony, podają pluszaki. Za chwilę będą wspólnie czytać książkę, potem śpiewać piosenki. Tak wygląda cotygodniowe wtorkowe spotkanie członków Klubu Mam z Gdańska-Moreny. Ale wbrew nazwie nie jest to tylko klub dla mam. W zajęciach aktywnie uczestniczą także ojcowie, babcie, a nawet opiekunki do dzieci. Klub jest otwarty na wszystkich, którzy większość dnia spędzają z dziećmi i chcieliby od czasu do czasu wyrwać się z domu. – Zwykle przychodzi tu około 10 osób, ale zdarzało się nawet, że przyszło 17, i wtedy w tak niewielkiej salce mieliśmy spory tłok. Większość z nas mieszka na Morenie, ale niektórzy dojeżdżają na zajęcia także z Wrzeszcza czy Jasienia, bo w tamtejszych dzielnicach takich klubów nie ma – tłumaczy Monika Nadolska, matka trójki dzieci: 6-letniego Mikołaja, 4-letniej Zosi i kilkutygodniowej Urszulki.

Irlandzki sposób na sukces

To właśnie pani Monika wpadła na pomysł, by założyć klub dla mam na Morenie. Ideę zaczerpnęła z Irlandii, gdzie przez wiele lat mieszkała i wychowywała dwójkę starszych dzieci – Mikołaja i Zosię. Na Zachodzie takie organizacje są bardziej popularne niż u nas. Młoda mama pomagała przy prowadzeniu jednego z takich klubów. Wzięła nawet udział w szkoleniu dla liderów. Kiedy wróciła do Polski w lipcu 2011 roku, niemal natychmiast zajęła się organizacją klubu dla mam w swojej dzielnicy. I już 27 września odbyło się pierwsze spotkanie. – Nie chciałam zakładać czegoś tak formalnego jak fundacja czy stowarzyszenie, bo nie wiedziałam, jak długo będę w stanie to prowadzić. Spotykamy się we wtorkowe przedpołudnia, dlatego przychodzą ci, którzy w tym czasie nie pracują, lecz zajmują się dziećmi, a mają potrzebę kontaktu z innymi ludźmi – wyjaśnia. Cała działalność jest bezpłatna. Uczestnicy wpłacają tylko składki na opłatę za salę, napoje i przekąski. Planują też kupić zabawki, bo na razie każdy przynosi własne. Najważniejsze jednak są samo spotkanie z ludźmi i wspólna zabawa z dziećmi. Co jakiś czas odbywają się zajęcia z zaproszonym gościem – dietetykiem, pedagogiem.

– Bardzo lubię tu przychodzić, to taka odskocznia po całym tygodniu siedzenia w domu – zapewnia Magdalena Żytkiewicz. Różni się od wizerunku matki Polki – opalona, zadbana, długie, ufarbowane na biało włosy. – Mój Emilek jest jedynakiem, dlatego cieszę się, że może tu nawiązać kontakt z innymi dziećmi. Rozważałam nawet założenie własnego klubu na Zaspie, gdzie mieszkamy, ale Emilek ma już 18 miesięcy i pewnie niedługo zapiszemy go do przedszkola – dodaje. Mały Emil podbiega z książką i po swojemu nalega, by mu poczytać. Brązowe oczy, bardzo podobne do oczu mamy, śmieją się radośnie. Pani Magda patrzy na niego z czułością.  – Dziecko przewraca cały świat o 180 stopni. Jestem przedstawicielem handlowym, a ta praca polega na ciągłych wyjazdach i spotkaniach z ludźmi. Lubiłam to i nie wyobrażałam sobie siedzenia w domu. Ale kiedy urodził się Emilek... Jestem z nim w domu już półtora roku i nie żałuję – mówi z delikatnym uśmiechem.

Tata na posterunku

Choć na spotkaniach dominują kobiety (o ile nie liczyć tych najmłodszych, kilkuletnich mężczyzn), zdarza się, że pojawiają się także ojcowie. Niektórzy przychodzą sami z dziećmi, inni wraz z żonami. Zajęcia stają się wtedy naprawdę rodzinne. – Kiedy tylko mąż pracuje na drugą zmianę, chętnie przyjeżdża tutaj ze mną i z Emilkiem. Wtedy bawimy się wspólnie albo też mąż się bawi z synkiem, a ja mam czas na plotki z innymi mamami – śmieje się pani Magda. – Oboje pochodzimy aż z województwa opolskiego i tutaj w Gdańsku nie mamy wielu bliskich. Takie spotkania są więc okazją, by poznać miłych ludzi – mówi.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KLUBY, MAMY, RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg