Kłamstwa antykoncepcji

Antykoncepcja we współczesnym świecie bardzo ułatwia szatanowi działanie, a jej rozpowszechnienie jest bez wątpienia jego działaniem. Szatan jest „ojcem kłamstwa”, a nie dałoby się tak bardzo rozwinąć przemysłu antykoncepcyjnego, gdyby nie cała propaganda i zakłamanie wokół niego. Prezentowana polemika demaskuje te kłamstwa.

Produkcja i sprzedaż środków antykoncepcyjnych jest przedsięwzięciem bardzo dochodowym i dlatego producenci nie chcą z niego zrezygnować. Kobiety stosujące antykoncepcję są uzależnione od firm produkujących dany preparat lub środek, są niejako zniewolone do kupowania go i to przez wiele lat, a każde zniewolenie człowieka jest przeciwko jego godności.

Największym zagrożeniem dla rozwoju przemysłu antykoncepcyjnego jest przyjęcie przez małżonków naturalnej regulacji poczęć (n.r.p.), dlatego też wiele kłamstw stosowanych przez propagatorów antykoncepcji próbuje zniechęcić ludzi do metod naturalnych. Propagatorzy antykoncepcji używają kłamstw, bo im się to opłaca. Niniejszy artykuł systematyzuje oraz demaskuje te kłamstwa.

Kolejnym niezwykle ważnym powodem, aby o tym pisać i demaskować kłamstwa jest powszechność propagandy antykoncepcyjnej. Jest to związane z dużymi zyskami - za te pieniądze warto kłamać. Jak wiadomo wielokrotnie powtórzone kłamstwo staje się prawdą. Kłamstwo powtórzone pięćset razy staje się prawdą niezbitą.

Nasze rozważania musimy zacząć od usystematyzowania pojęć, gdyż częstym zabiegiem stosowanym w walce z rozwojem naturalnego planowania rodziny jest zamęt pojęciowy, i nawet ludzie dobrej woli i traktujący poważnie swoją wiarę mu ulegają. Jeśli chcemy się przed nim obronić to musimy zacząć od bardzo jasnego i precyzyjnego zdefiniowania poszczególnych metod.

Istnieją zasadniczo cztery metody diagnozowania płodności, czyli oznaczania dnia owulacji:

  1. Metoda kalendarzowa (kalendarzyk małżeński, metoda rytmu, metoda Ogino – Knausa) polegająca na obserwowaniu wyłącznie miesiączki i obliczaniu dnia owulacji.

    Metoda powstała w latach 30. XX w. Przypomnijmy, że wtedy w wielu wsiach nie było prądu elektrycznego, wygódki z serduszkiem wprowadzano na wsiach jako wyraz postępu, a dorożki były nie tylko w powszechnym użyciu, ale nawet w produkcji. Kalendarzyk wymaga regularnego miesiączkowania i jest mało skuteczny, gdyż opiera się na założeniu, że ten cykl będzie taki sam jak poprzednie (dni płodne oblicza się na podstawie obserwacji poprzednich okresów), a przecież wiele czynników może go poprzestawiać. Metoda rytmu była pierwszą metoda naturalnego planowania rodziny, w swoim czasie dobrze spełniała swoje zadanie i ma słusznie zasłużone miejsce w historii i muzealnej gablocie. Jeśli ktoś obecnie proponuje ją jako sposób na świadome planowanie rodziny, jest jakieś pięćdziesiąt lat do tyłu.
     
  2. Metoda termiczna polegająca na obserwacji miesiączki i skoku temperatury w dniu owulacji, powstała w latach 50., występuje w dwóch odmianach:

    a. metoda termiczna ścisła, ograniczająca współżycie do niepłodności poowulacyjnej – dość skuteczna, ale mało wygodna zwłaszcza przy długich cyklach, oraz

    b. metoda termiczna rozszerzona, będąca kompilacją z kalendarzykiem, gdzie próbuje się obliczyć dni niepłodności przedowulacyjnej - sposób dużo mniej skuteczny.

    Metoda termiczna, chociaż dużo nowsza i skuteczniejsza od kalendarzyka, również powinna mieć swoje miejsce w muzeum.
     
  3. Metoda Billingsa (metoda owulacji, metoda śluzowa) powstała w latach 70. opiera się na obserwacji śluzu występującego w dniach płodnych.

    Metoda bardzo skuteczna wygodna i prosta, w Indiach z powodzeniem stosują ją kobiety nie umiejące czytać i pisać, doskonała w krajach trzeciego świata, natomiast w krajach wysoko rozwiniętych niezbyt zalecana ze względu na przekłamania w obrazie śluzu wynikające ze sposobu ubierania się i dużej ilość środków chemicznych w żywności.
     
  4. Metoda objawowo-termiczna (metoda wielowskaźnikowa, metoda Roetzera), powstała w latach 60. XX w. i stale się rozwija. Polega na tym, że obserwuje się i notuje wszystkie dostępne objawy (śluz, zmiany szyjki macicy, skok temperatury, ból owulacyjny, wyniki z testerów płodności, etc.) w formie wykresu i na podstawie ich analizy ustala się z bardzo dużą dokładnością, nawet do godzin, czas owulacji.

    Metoda ta jest najskuteczniejszą dostępną metoda planowania rodziny, jest skuteczniejsza od pigułki antykoncepcyjnej, a najnowsze badania wykazały, że nawet od sterylizacji kobiet. Wymaga jednak systematycznej obserwacji i notowania objawów, bo jak mawiał nieodżałowany profesor Fijałkowski: obserwacje dzielą się na notowane i nieistniejące.
     
  5. Metoda wydajna zwana też metodą profesora Chyby. Metodę tę odkryłem rozmawiając z ludźmi, obserwując ich i wyciągając wnioski. Trudno stwierdzić, kiedy powstała, ale jest bardzo popularna i można ją rozpoznać po stwierdzeniu: ”wydaje mi się, że chyba mam dzisiaj dzień niepłodny”, lub podobnym. Stąd nazwa.

    Metoda dosyć niebezpieczna ze względu na wzorcowy wręcz zamęt pojęciowy. Powyżej wymieniono cztery podstawowe metody określania dnia jajeczkowania, każda z nich daje się precyzyjnie zdefiniować i wymaga notowania objawów. Pierwszym znakiem, że dana para stosuje metodę „wydajną” jest brak notatek. Często zdarza się, że kobieta słyszała coś o metodzie wielowskaźnikowej i wydaje jej się, że ją zna i stosuje, tymczasem w użyciu jest stary poczciwy kalendarzyk, ze wszystkimi słabościami osiemdziesięcioletniego staruszka. Kiedy pojawia się nieplanowana ciąża winna jest oczywiście metoda Retzera  (o której rzeczona pani nie ma zielonego pojęcia) i Kościół, który ją zaleca. Jeśli więc słyszymy z tej czy tamtej strony o nieplanowanej ciąży z metod naturalnych, to najprawdopodobniej po prostej analizie, (koniecznie niech pokażą wykres obserwacji z czasu poczęcia dziecka) okaże się iż mamy do czynienia z metodą „wydajną”.

    Drugim symptomem stosowania tej metody jest to, że kobieta nie potrafi dokładnie odpowiedzieć na precyzyjne pytania dotyczące jej cyklu np.: - Ile dni trwa objaw śluzowy? Siedem czy osiem? "Wydaje mi się, że chyba coś około tygodnia." - Ile dni upływa od owulacji do miesiączki? Czternaście czy szesnaście? Czas ten może być różny u poszczególnych pań, ale dla konkretnej kobiety jest zawsze stały. Ktoś rzetelnie stosujący metodę wielowskaźnikową potrafi, po spojrzeniu do wykresu, na takie pytania dokładnie odpowiedzieć.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg