Dobrzy jak chleb

W słoneczne, październikowe popołudnie 1986 r. przed dwór Zofii Tetelowskiej podjechał mały fiat. Goście poprosili, by oddała swoją posiadłość na budowę domu dla sierot.

Zajęcia wymagają od uczestników ogromnego wysiłku, ale wszyscy wkładają w nie całe serce. Przykładem na to jest Ryszard. Jego rodzice, gdy przyprowadzili go tu po raz pierwszy, powiedzieli, że nic nie potrafi i nic z niego nie będzie. Tymczasem Rysiek, pod okiem instruktora Dariusza Kopty, rozwinął skrzydła i zaczął zadziwiać. Potrafi tkać, rzeźbić (zdobył nawet puchar w konkurencji „ceramika” na Ambilimpiadzie w 2005 r. w Koninie), haftować (obrazy wyszywane krzyżykami – choć nie umie liczyć – to prawdziwe dzieła sztuki).

Od 6 lat w schronisku, w ramach projektu „Skarpa”, pracują mężczyźni przebywający w Zakładzie Karnym w Trzebini. – Ci panowie są dla chłopców nie tylko wzorem mężczyzny, ale także po południu pomagają w kąpieli, goleniu, idą zagrać w piłkę, porozmawiają na męskie tematy – opowiada B. Latała. Widać, że niektórzy bardzo się w to zaangażowali (jak np. pan Sebastian, do którego chłopcy lgną, traktując go jak ojca), dzielą się zdolnościami (np. muzycznymi i kulinarnymi), a potem wpadają w odwiedziny nawet po wyjściu z zakładu karnego. Inni kończą kurs asystenta osoby niepełnosprawnej i chcą tu pracować. Pracę znajdują tu także mieszkańcy Radwanowic, którzy od samego początku zaakceptowali powstające schronisko, a miejscami integracji zdrowych z chorymi stały się kościół, szkoła i przedszkole. Dzięki temu dzieci z wioski wiedzą, co to znaczy niepełnosprawność.

Plany i marzenia

Przyszłość tego dzieła zależy, niestety, od pieniędzy. Wielkim problemem jest niestabilność finansowa, która często wynika z decyzji urzędników. – Umowy mamy podpisywane tylko na rok i czasem grozi nam utrata dotacji. W tym roku była też  groźba likwidacji dwóch dużych świetlic – w Chrzanowie (dla 30 dzieci w wieku szkolnym) i w Radwanowicach (dla 25 dzieci). Na świetlicę terapeutyczną, która działa od 12 lat, co roku występujemy o pieniądze jak na konkurs – mówi ks. T. Isakowicz-Zaleski. Dzięki ofiarom ludzi o sercach dobrych jak chleb, którzy identyfikują się z Fundacją im. św. Brata Alberta (lista przyjaciół i darczyńców jest imponująca), udaje się kontynuować rozpoczęte projekty. Niedawno w Radwanowicach pojawiły się nawet pochodzące z Krakowa znane tenisistki – siostry Agnieszka i Ula Radwańskie, które zaproponowały, że zostaną ambasadorkami fundacji. Swoim nazwiskiem fundację wspiera również szermierz Radosław Zawrotniak. Mając taką pomoc, ks. Tadeusz snuje plany na przyszłość. Chciałby na przykład, aby w Radwanowicach mógł kiedyś powstać zakład aktywności zawodowej dla niepełnosprawnych. – Zajęcia terapeutyczne to tylko krok w kierunku zatrudnienia tych ludzi. Mamy co najmniej kilkunastu podopiecznych, którzy są bardzo dobrze zrehabilitowani i mogliby normalnie pracować, np. w ogrodzie i sadzie – mówi.

Fundacja nie zapomina też o tych, którzy wspierali ją za życia, a teraz patrzą pewnie na Radwanowice z wysokości nieba. Bo z osób dobrych jak chleb można by uformować solidny zastęp świętych... Upamiętniają ich rożne tablice, wydana przez ks. Isakowicza-Zaleskiego książka, dęby, które wyrosły po katastrofie smoleńskiej, a we wrześniu w fundacji zacznie działać „Łosiówka”, czyli nowy Kompleks Edukacyjno-Rehabilitacyjny. Będzie nosił imię zmarłego niedawno Marka Łosia, wolontariusza, dobroczyńcy niepełnosprawnych i naśladowcy św. Brata Alberta.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg