Dlaczego się nie udało?

O źródłach niepowodzeń w małżeństwie i o tym, co zrobić by się udało. Relacja z II Kongresu Małżeństw w Świdnicy.

Z problemem oczekiwań wiąże się drugie źródło problemów w małżeństwie, a mianowicie to, jak mężczyzna widzi swoją męskość i kobiecość kobiety – i odwrotnie: jak kobieta postrzega swoją kobiecość i męskość mężczyzny. Co to znaczy?

Otóż nasze odniesienie do rzeczywistości płci zawiera w sobie trzy elementy:

  • świadomość, że jestem mężczyzną albo kobietą
  • akceptację, czyli chęć bycia odpowiednio mężczyzną czy kobietą
  • identyfikację z własną płcią, czyli „poczucie” albo „odczuwanie siebie” odpowiednio jako mężczyzny czy kobiety.

Każdy człowiek wie, że jest mężczyzną lub kobietą. Ta świadomość kształtuje się w nas już od wczesnych lat życia.Drugi element odniesienia do własnej płci, czyli jej akceptacja, to już problem złożony. Połowa dziewcząt przeżywa problemy z akceptacją swojej płci. Wiedzą, że są kobietami i czują się kobietami, ale nie chcą nimi być. Żywią żal do siebie samych, do ludzi, do świata, wreszcie do Pana Boga za to, że są kobietami.

Dokładna analiza rozwoju emocjonalnego takich dziewcząt i kobiet stwierdziła, że brak akceptacji płci jest związany z odmiennością w budowie ciała dziewczynki i chłopca. Już w świadomości małej dziewczynki może się pojawić poczucie upośledzenia, ponieważ chłopiec ma „coś”, czego ona nie ma. Dziecko notuje to, co widzi, nie orientuje się, że to, co u chłopca jest widoczne na zewnątrz ciała, służy ojcowskiemu przekazywaniu życia, natomiast funkcja macierzyńska dziewczynki – kobiety sprawia, że u niej „źródło życia” ukryte jest wewnątrz ciała. Ciało chłopca, a więc mężczyzny, jest przystosowane do przekazywania życia tak, jak ciało dziewczynki – kobiety. Ciało jest takie, jakie jest, bo jest przystosowane do funkcji rodzicielskiej, ojcowskiej i macierzyńskiej. Wyjaśnienie tego dziecku, kiedy jeszcze jest małe, usuwa niepokój.

Czasem też brak akceptacji swojej kobiecości wiąże się u dziewcząt z tym, że rodzice np. bardzo chcieli mieć syna. Mimo kochania córki, poprzez słowa, emocje, przekazują dziecku swoje rozczarowanie jego płcią. Wówczas dziewczynka zaczyna myśleć, że lepiej byłoby być chłopcem – przestaje akceptować swoją kobiecość.

Jeżeli kobieta nie akceptuje swojej kobiecości, wprowadza w małżeństwo rzeczywistą groźbę jego rozpadu i wyrządza krzywdę mężczyźnie. Taka kobieta nie będzie się czuła dobrze w roli żony, nie będzie też potrafiła dobrze wypełnić zadań życia małżeńskiego i rodzinnego, gdyż jej formacja uczuciowa sprawia między innymi, że będzie unikała współżycia, którego nie rozumie jako istotnego zadania małżeństwa. Kobieta taka chce mieć męża, ale nie chce być żoną. Przenosi się to na macierzyństwo: będzie chciała mieć dziecko, ale nie będzie chciała być matką. To znaczy: nie spełni wszystkich warunków, żeby to dziecko miało rzeczywiście matkę.

Chęć posiadania dziecka sprawia wtedy, że kobiecie przestaje zależeć na relacji z mężem, który zostaje sprowadzony do roli „rozpłodnika”. Tak nazwał siebie pewien mąż w rozmowie z ojcem. Dla żony najważniejsze było poczęcie dziecka. Gdy dzieci się urodziły, kobieta całą swoją uwagę skierowała tylko ku nim. Współżycia w tym małżeństwie mogłoby już nie być. Tymczasem małżeństwo i delikatna dziedzina współżycia wymaga dużej wiedzy i pielęgnowania. Stanowi też istotny obowiązek małżeński.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg