Tunel bez światełka

- Słysząc o kolejnej tragedii na naszym terenie, mam wrażenie, że staliśmy się areną jakichś diabelskich zawodów skutecznego kuszenia. Paraliżuje mnie też myśl, jak bardzo musieli cierpieć ci, którzy zdecydowali się targnąć na własne życie - mówi Katarzyna Jagiełło.

W ostatnich miesiącach na terenie diecezji zdecydowanie wzrosła liczba osób, które popełniły samobójstwo. Wśród osób, które targnęły się na swoje życie, byli ludzie starsi, ludzie w sile wieku i nastolatkowie. Część z nich swoim bliskim pozostawiła pożegnalne listy, w których podała powody takiej decyzji. Inni tajemnicę swojego bólu zabrali na drugą stronę życia.

Święta mama

Wojtek, czytając lokalną gazetę, która opisuje dramat gimnazjalistów z Bolimowa, robi się nerwowy. Informacje o próbie samobójczej Sebastiana, który w stanie śpiączki przebywa w łowickim szpitalu, i jego koledze, który kilka dni później odebrał sobie życie, przypomina mu jego historię. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby nie cud, miłość matki i dobrzy specjaliści, byłby jedną z osób podwyższającą statystyki.

– Z doniesień wynika, że poszło o dziewczynę. W moim przypadku było podobnie, dlatego rozumiem, co musieli czuć. Gest rozpaczy, na jaki się zdecydowali, miał przynieść im ulgę, przerywając ból, którego nie można znieść – mówi wzruszony chłopak. – Na swoim koncie mam próbę samobójczą, po której byłem nieprzytomny 8 dni. Do dziś pamiętam dzień, w którym się obudziłem. Obok mojego łóżka siedziała mama. Płakała. Była tak zmieniona, że jej prawie nie poznałem.

W pierwszej chwili byłem wściekły, że mnie odratowano. Ona to wyczuła, bo po chwili ciszy, podczas której łzami zmoczyła mi piżamę, powiedziała: „Synu! O nic cię nie obwiniam. Nie wiem, co czułeś i jak bardzo cierpiałeś. Walczyłam o ciebie, bo cię kocham i nic tego nie zmieni. Proszę cię tylko o jedno: pozwól mi być twoją matką i pomóż mi się poprawić, byśmy mogli się spotkać”. Te słowa, w których mama bierze winę na siebie, całkowicie mnie rozwaliły – opowiada Wojtek, który po wyjściu ze szpitala razem z mamą przeniósł się do Warszawy, gdzie uczestniczył w terapii. Dziś, po 5 latach od tamtego zdarzenia, ma narzeczoną i świadomość, że jego matka jest świętą kobietą.

– Ona urodziła mnie dwa razy. Często widziałem, jak nocą stawiała na szafce obok obrazu Matki Bożej moje zdjęcie i, leżąc krzyżem, modliła się. Po tych zdarzeniach zawsze miała dla mnie czas. Przez pierwsze miesiące to ona była dla mnie światełkiem w tunelu, którego wcześniej nie widziałem – wspomina Wojtek.

Zasada miłosierdzia

Niestety, tyle szczęścia, co Wojtek, nie miał Mateusz, którego kilka tygodni temu pochowano na skierniewickim cmentarzu. Swoje życie przerwał także 16-letni Dominik z Gimnazjum w Bolimowie. Samobójczą śmierć wybrała również licealistka z Łowicza, pracownik naukowy ze Skierniewic, 65-letni Józef uzależniony od alkoholu i 25-letni mężczyzna z gminy Nieborów. Przywołane osoby nie wyczerpują długiej listy tych, którzy odeszli z tego świata na skutek samobójstwa.

Co było przyczyną takich zachowań, trudno jednoznacznie wskazać. – Nie omawiając poszczególnych przypadków, jako jedną z przyczyn samobójstw podaje się kryzys rodziny i wartości w rodzinach. Drugą, równie ważną, serwują media, dla których newsem są tylko złe wiadomości z pominięciem dobra. To stwarza atmosferę przygnębienia, beznadziei – mówi ks. Mirosław Nowosielski, psycholog. – Częstym powodem jest źle przeżyty kryzys. W przypadku młodych ludzi na pierwszy plan wysuwa się niedojrzałość. To ona sprawia, że nie widzą oni żadnej innej nadziei na wyjście z sytuacji. Wówczas samobójstwo jawi się jako ulga, rozwiązanie problemów. Dzisiejszy młody człowiek ma kłopoty z nawiązywaniem relacji. Nie jest też uczony szacunku wobec śmierci, którą zna głównie z gier i filmów. Mało kto widział umierającego dziadka czy babcię. Nie ocierając się o tajemnicę przejścia, łatwiej myśleć o samobójstwie.

Mówiąc o samobójstwach, zawsze trzeba pamiętać, że są one skutkiem ogromnego bólu, cierpienia, z którym człowiek sobie nie poradził – wyjaśnia ks. Nowosielski. Warto wspomnieć także, że – zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego – samobójcy nie są osobami, którym odmawia się katolickiego pogrzebu. – Od pewnego czasu, m.in. na skutek rozwoju psychologii, Kościół zmienił stanowisko wobec samobójców i dziś kieruje się w takich przypadkach miłosierdziem – wyjaśnia ks. Wiesław Kacprzyk, prawnik. – Wybór samobójstwa pokazuje bowiem, że musiało stać się coś tak poważnego w życiu człowieka lub w jego psychice, iż uznał on, że pozbawienie się największego dobra, którym jest życie, było dla niego czymś lepszym. To wskazuje na ogromny ból lub chorobę, nad którą trzeba się pochylić.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg