Bóg, seks, pieniądze

Czy Pan Bóg lubi seks, czy Pan Bóg lubi pieniądze, no i czy człowiek, który lubi seks i pieniądze, podoba się Panu Bogu? A także inne pytania na te tematy. Dyskusja podczas ubiegłorocznego Kongresu Małżeństw w Świdnicy.

Zdaniem Bisikiewicza, zarówno pieniądz, jak i seksualność, to jest rzeczywistość, w której też nie jesteśmy sami. Ze względu na to, że to są ważne wymiary naszego życia, działa tutaj również szatan i robi wszystko, żeby udaremnić to nasze główne przeznaczenie, jakim jest poznanie i chwalenie Boga. Najprościej rzecz biorąc, wszystkie problemy, zarówno w sferze pieniądza, jak i w sferze seksu, mają stworzyć w nas pewien konflikt wewnętrzny, czy to związany z antykoncepcją, czy z zamknięciem na życie w różnej formie, czy to właśnie w sferze pieniądza. Ten konflikt ma się wyrazić przede wszystkim tym, że my stajemy się niemi.

Wszyscy jesteśmy chrześcijanami i wszyscy wiemy o wspaniałej perspektywie, w którą Bóg poprzez przyjście Jezusa nas wprowadził, ale my o tym nie mówimy. Tą kotwicą, tym hamulcem, który nam utrudnia głoszenie, są głównie właśnie te dwie płaszczyzny. Jeżeli my w tych płaszczyznach oddamy się Panu Bogu i znajdziemy Bożą prawdę, Boże reguły, to naprawdę możemy być ludźmi szczęśliwymi. Szczęśliwy chrześcijanin, to jest ten, który głosi.

Pani Regina dodała, że 50% rozwodów jest z tego powodu, że gdzieś w sferze finansowej zaczęły się w małżeństwie problemy i małżonkowie krok po kroku dochodzą do rozwodu. Państwo Bisikieiwczowie mają za sobą 30 lat małżeństwa, znają wielu ludzi, doświadczają tego w swoim otoczeniu. Pan Bóg otworzył im oczy na ten problem kilka lat temu, podczas kryzysu lat 2008-09. W krótkim czasie przychody ich firmy tak zmalały, że weszli w kryzys. Zaczęli pytać, dlaczego oni, którzy mają tyle doświadczeń, tylu klientów, tyle firm już prowadzili, mają teraz kryzys? Mają ileś kredytów, mają wezwania do zapłaty. Szukali wiedzy, która była na wyciągnięcie ręki. Ta wiedza to konferencja „Biblia o finansach”, która obecnie wędruje po Polsce. Odbyła się w Krakowie, w Poznaniu, a oni ściągnęli ją do Wrocławia.

Pani Bisikiewiczowa stwierdziła, że Pan Bóg naprawdę się troszczy o nas, ale jeżeli przychodzi cierpienie, to ono ma swój sens. Sens swojego trudu i cierpienia Państwo Bisikiewiczowie odkryli w tym, że mają wyjść i ściągnąć dla siebie tę wiedzę, a później dzielić się nią z innymi. Poza tym właśnie w czasie kryzysu, kiedy szukali odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego ich to wszystko spotyka?”, Pan Bóg objawił im się jako Ten, który jest Właścicielem wszystkiego tu na ziemi. My jesteśmy zarządcami i mamy uczyć się dobrze zarządzać tym, co mamy. Państwo Bisikiewiczowie dokonali aktu przekazania Panu Bogu własności tego, co posiadają. Spisali dla siebie taki akt. Po około 10 dniach Pan Bóg odpowiedział konkretnymi faktami, które do dzisiaj się dzieją.

W Kościele jest ogromne bogactwo nauczania na temat pieniądza. W 2008 r. Benedykt XVI napisał encyklikę pt. „Miłość w prawdzie” i tam mówi o odpowiedzialności społecznej, polegającej na tym, że powinniśmy współdziałać w swego rodzaju trójkącie. Jeżeli jest jakiś problem społeczny, to nie chodzimy, nie narzekamy, że jest źle, że nikt o nas nie dba, że ci na górze tyko walczą o stołki, tylko bierzemy się do roboty. Czyli określamy, co jest problemem, znajdujemy sprzymierzeńców wśród zarządzających, wśród władz lokalnych - my, jako inicjatorzy, obywatele, mamy sprzymierzeńców wśród władz. Musimy też szukać przedsiębiorców. Przedsiębiorca, który dostaje, chętnie się dzieli, więc są hojni przedsiębiorcy. Mając te trzy elementy staramy się te problemy społeczne po prostu rozwiązywać sami, a nie czekać, aż nam to władza załatwi.

Kończąc swoją wypowiedź Pani Bisikiewiczowa powiedziała, że rzeczywiście sfera pieniądza jest trudna, ale naprawdę Pan Bóg zna nasze potrzeby i nas kocha, i z każdego kryzysu nas wyprowadzi.

Boże kochany, co ja Ci zrobiłem, że każesz mi biedować?

Jeden z uczestników spotkania zapytał: „Czy to prawda, że bogacenie jest nagrodą za dobre uczynki? Jeśli tak, to co mają powiedzieć wszyscy ci, którzy są biedni, czy oni w takim wypadku mają zastanawiać się: „Boże kochany, co ja Ci zrobiłem, że Ty każesz mi biedować?"

Pan Guzewicz w odpowiedzi podzielił się swoim doświadczeniem z pobytu w Londynie. Na lotnisko odwoził go jeden z młodych przedsiębiorców, który prowadzi tam wielką firmę budowlaną. Opowiadał on, że do tej pory jego średnie kontrakty roczne wynosiły ok. 350 tys. funtów. Od dwóch lat wynoszą one średnio 3,5 miliona funtów rocznie. Z czego wynikał tak znaczny skok, mimo że inwestycje związane z olimpiadą już się zakończyły? Ten trzeźwo i odpowiedzialnie myślący mężczyzna nie miał wątpliwości, że dokonało się to w momencie, kiedy padł na kolana i oddał swoją firmę Panu Bogu. Powiedział: „Panie, Boże, to nie jest moja firma, to jest Twoja firma. Ja będę zarządzał tą firmą, ale od tego momentu jako Twój podwładny. Ty mi tylko pokazuj, co ja mam robić z tymi zarabianymi pieniędzmi.”

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg