Wyspa skarbów

Justyna i Radosław Walczukowie wspólnie z dziećmi: Jankiem, Maćkiem, Cecylką, Tereską i Dorotką oczekują kolejnych narodzin. Jak będzie miał na imię chłopczyk, jeszcze nie wiadomo, ale cała rodzina myśli intensywnie.

– Życie w małżeństwie uczy mnie przede wszystkim cierpliwości. Ciągle mnie uczy, jeszcze nie nauczyło, bo to bardzo długi proces – zaznacza Justyna. – W małżeństwie, w relacjach z dziećmi, poznaję samego siebie. Wcześniej, przed założeniem rodziny, wydawało mi się, że znam się dobrze, a teraz odkrywam drugą osobę i to, kim ja jestem naprawdę w tych relacjach. Odkrywanie siebie to pewien trud. Chciałoby się, żeby idealny obraz, jaki sobie tworzymy, nie ulegał zmianie, a jednak żona i dzieci ciągle weryfikują zachowania – zaznacza Radosław. Najstarszy syn Janek powoli uczy się odpowiedzialności za rodzeństwo. Do jego obowiązków należy kupowanie mleka dla całej rodziny. W ten sposób pomaga mamie, która ze względu na ciążę nie powinna za dużo nosić. – Pracuję w szkole specjalnej, z głęboko upośledzonymi dziećmi, w systemie nauczania indywidualnego. Łączę pracę pedagoga z opieką nad dziećmi, dbaniem o dom. Kiedy jestem w pracy, Dorotką opiekuje się ciocia. Teraz przyjechała do nas moja mama, dlatego mogę spokojnie zrobić większe zakupy, np. buty dla dzieci czy przygotowywać się do świąt Bożego Narodzenia – mówi Justyna.

Chciałbym być jak tata

Rodzice dają przestrzeń do rozwoju swoich dzieci. Każdy dzień przynosi nowe odkrycia, niespodzianki. Tutaj nie ma miejsca na schematy, ogólne rozwiązania. Każde dziecko jest inne. – To jest dla nas fascynujące – mówi Justyna. Mała Dorotka cichutko zajęta jest zabawą, co chwilę podbiega do mamy, żeby się przytulić albo zjeść kawałek smacznego ciasta. Tereska dokładnie i bardzo spokojnie obserwuje sytuację i jest zajęta rysowaniem. Cecylka również rysuje z zapałem, ale urozmaica rysowanie ćwiczeniami na drążku, uwielbia również wszelkiego rodzaju występy. Maciek jest bardzo spokojnym i cichym chłopcem, lubi piłkę nożną, uczy się grać na gitarze i oczywiście uwielbia pograć na komputerze. Najstarszy Janek lubi się uczyć, chodzi do szkoły muzycznej, gra na wiolonczeli. Ćwiczy pilnie każdego dnia, przygotowując utwory na kolejne lekcje. Z młodszym bratem, jak tylko się udaje, zasiada do komputera. Na razie dziewczynki są jeszcze za małe, ale chłopcy już przygotowują się do wspólnego grania kolęd. Janek marzy, żeby jak najlepiej grać na wiolonczeli, i chciałby również zostać lekarzem. – Dlaczego? – Chciałbym być jak mój tata, też gra na wiolonczeli i jest lekarzem – mówi z przekonaniem.

Ukryty blask

W domu państwa Walczuków można poczuć się jak na wyspie skarbów, która leży pośród oceanu codzienności. W przestrzeni kochającej się rodziny wszystko jest inne, kolorowe, radosne, mieniące się różnorodnymi barwami, jak na rysunkach Cecylki, Tereski i małej Dorotki. – Pewne rzeczy, które dzieją się w naszej rodzinie, doceniamy dopiero z perspektywy, bo na co dzień wszystko wydaje się takie oczywiste, zwyczajne – podkreśla Radosław Walczuk.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg