Spotkania z nadzieją

- Szukać to można dżinsów - śmieje się Ania. Bo wie, że na miłość trzeba czekać. Ale nikt nie mówi, że z założonymi rękami.

Dlatego tak jak blisko 200 innych singli przychodzi w trzeci piątek miesiąca na Mszę św. w intencji osób poszukujących małżonka, które już od 5 lat odbywają się w kościele pw. św. Wincentego Pallottiego przy ul. Skaryszewskiej.

Obuchem w głowę

Dolny kościół pełen jest młodych ludzi. Łączy ich wiara, podobny wiek i podobny problem – są samotni. – Człowiek potrzebuje wspólnoty z drugim człowiekiem. Przychodzicie tu prosić Boga o dobre relacje międzyludzkie. Bo o to trzeba się modlić – spokojnie wyjaśnia ks. Tomasz Zaczkiewicz, proboszcz parafii na Skaryszewskiej, który celebruje Eucharystię. Dla wielu słowa, które padają z ambony, są swoistym lekarstwem na samotne serce, „obuchem”, który wali prosto w głowę, stawia do pionu. – Człowiek biega po świecie, a tu uświadamia sobie, że źródło tych wszystkich poszukiwań jest w Bogu – przyznaje Ewa Gołota, która na spotkania dla poszukujących małżonka przychodzi od 3 i pół roku. 

Nic na siłę

Po Mszy św. single idą do parafialnej salki. Ktoś kładzie na stół ciastka, inny robi herbatę. W małych grupkach spontanicznie zaczynają się toczyć towarzyskie rozmowy. W rogu sali stoi Ewa, wysoka szatynka. Na spotkanie przyszła już czwarty raz, konwersacjom raczej się przysłuchuje niż bierze w nich udział. – Jestem tu z ciekawości, to lepsze niż siedzenie samemu w domu. Na razie podpieram ściany, ale chciałabym przełamać moją nieśmiałość w relacjach damsko-męskich – mówi. Po niedługim czasie widzę, jak śmieje się, rozmawiając z nowo poznanymi osobami. Na korytarzu spotykam Agnieszkę. Po kilkuminutowej rozmowie zdradza, że czuje się tu niezbyt dobrze, w jej głosie słychać nutę rozżalenia. – Przychodzę tu z małymi przerwami od czterech lat i nic się w moim życiu nie zmieniło – mówi. – Jest mało nowych osób, kiedyś częściej były organizowane wspólne wyjścia do kina czy na spacer. Teraz mniej jest tego typu inicjatyw – dodaje. W ciągu tego czasu udało jej się poznać kilka koleżanek, ale kontakt z nimi utrzymuje okazjonalnie. Iwona jest po raz pierwszy. Żartuje, że przyszła zobaczyć, „jak to działa”. Na poważnie już wyjaśnia, że szukanie kogoś na siłę nie daje rezultatu. – Nie ma co się nastawiać. Ważne, żeby poznać przyjaciół i być z ludźmi – mówi. Ciekawi ją, czy osoby, które tu przychodzą, kolegują się ze sobą. Rafał rozgląda się po salce. Na spotkania dla samotnych przychodzi od 4 lat, niezależnie czy aktualnie jest z kimś w związku, czy też nie. – Choć nie znalazłem tu drugiej połówki, poznałem grono przyjaciół, z którymi wspólnie chodzę do kina czy na imprezy, zaangażowałem się też w scholę. Przez ten czas może dwa razy opuściłem naszą Mszę św. – mówi. 

W czasie towarzyskiego spotkania odbywają się także pogadanki. Całkiem niedawno zaproponowali je sami single, żeby o budowaniu relacji, szukaniu szczęścia czy dojrzałości móc porozmawiać wspólnie z księdzem proboszczem.

Razem do celu

Spotkanie kończy się około 22.00. Towarzyskie rozmowy przenoszą się przed kościół. – Te spotkania mnie ukształtowały. Trzy i pół roku trwała moja droga dojrzewania – przez różne relacje, kazania, poznawanie samej siebie – przyznaje Ewa Gołota. Odkąd pięć lat temu Katarzyna i Tomek Jaroszowie zainicjowali spotkania dla samotnych, utworzyło się sześć małżeństw, o których wiedzą inicjatorzy. – To Pan Bóg kieruje losami człowieka. Męża poznałam na drugim spotkaniu, ale równie dobrze drugą połówkę mogłam spotkać w pracy czy na uczelni – mówi Katarzyna Szczepańska, mężatka z 3,5-letnim stażem. I mimo że jest w małżeńskim związku, od czasu do czasu wspólnie z mężem zagląda na spotkania dla samotnych. – Ważne, żeby na tej drodze wspólnie się wspierać i temu też służą trzeciopiątkowe spotkania – dodaje.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg