Mówcie sobie dobre rzeczy

Z Beatą i Tomaszem Puśleckimi 
o codziennych wymaganiach 
i małżeńskim dialogu rozmawia Krzysztof Król.

Comiesięczny dialog małżeński. Co to takiego?


Beata: Wcale nie chodzi o to, żeby raz w miesiącu usiąść i wygarnąć sobie wszystko, co nam leży na sercu. Z reguły małżonkowie na bieżąco wylewają swoje żale. Nam chodzi o spotkanie, w trakcie którego mamy przede wszystkim powiedzieć sobie, co pozytywnego wydarzyło się w naszym życiu, bo na to przeważnie nie mamy czasu. Oczywiście to jest też czas na wyjaśnienie różnych wątpliwości, a także na omówienie planu działania małżeństwa i rodziny na najbliższy miesiąc. Z takiego dialogu małżeńskiego, który zaczyna się i kończy modlitwą ma wynikać reguła życia, czyli pomysł na to, co chcemy w życiu zmienić: od zwykłego odkładania na miejsce różnych przedmiotów do dużo trudniejszych rzeczy. Oczywiście to postanowienie życiowe, które możemy zmieniać w zależności od sytuacji.


Tomasz: Ten dialog jest bardzo potrzebny facetowi. Często małżonkowie nie mają czasu, żeby powiedzieć sobie coś dobrego poza: „Kocham cię” przed seksem i po nim. Godzina w miesiącu na rozmowę może wydawać się szczytem nie do zdobycia, ale wszystko zależy od naszego podejścia. Przecież gdy chcemy wyjść, to w mgnieniu oka organizujemy dziadków czy innych opiekunów dla dzieci, a gdy mamy godzinę porozmawiać, to już jakoś nie wychodzi. Oczywiście początki są trudne, jedna para mówiła, że pierwszy dialog skończył się pękniętą szybą w drzwiach. Ona sobie wypisała wszystkie pretensje i po połowie listy chłopa już nie było. Wrócili do dialogu, kiedy zrozumieli, że podstawą ma być rozmowa o rzeczach dobrych. Oczywiście mówimy też o trudnościach, ale z dużym opanowaniem.


Beata: Jak ktoś spróbuje, zauważa, że to fantastyczna sprawa. Oczywiście w naszym małżeństwie też kłócimy się i krzyczymy, bo jesteśmy normalni, ale to wyjątkowe ćwiczenie, jakim jest dialog, uczy nas coraz bardziej mówić w normalny sposób o trudnych rzeczach. Dialog wnosi w nasze małżeństwo harmonię i spokój. Bycie w Domowym Kościele oczywiście nie daje gwarancji na szczęście w małżeństwie, ale daje dobre drogowskazy, do czego małżeństwo ma dążyć. To wspólnota dla osób, które chcą rozwijać swoje małżeństwo razem z Bogiem, żeby nie powiedzieć po paru czy kilkunastu latach: „Łączą nas tylko nazwisko, rachunki i wspólne oglądanie telewizji”.


A kto i jak może wziąć udział w spotkaniach Domowego Kościoła?


Beata: Każde małżeństwo niezależnie od stażu. Wystarczy zapytać księdza z parafii, gdzie jest najbliższy krąg, albo zadzwonić do diecezjalnego duszpasterza rodzin (przypis red. – tel. 68 451 23 51).

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg