Żegnaliśmy ich z godnością

- Teraz to przyjadą, zabiorą, wyszykują i człowieka nie ma. A kiedyś był czas na ostatnie pożegnanie, na wspominki, modlitwę… Na wszystko był czas. To było bardziej ludzkie - mówi Janina Michalska.

Wydaje się, że nie mogło być inaczej. Obrzędy pogrzebowe w domu, 3-dniowe żegnanie zmarłego, wspólne śpiewanie całymi wieczorami, modlitwy, wspomnienia, dbanie o to, by ciało nie rozłożyło się zbyt szybko, wszystko to nie miało szans przetrwać do dnia dzisiejszego. Z wielu powodów. Ci, którzy uczestniczyli w nie tak dawno zanikłych obrzędach pogrzebowych, mówią, że umierało się z większą godnością, bardziej po ludzku. Michał Pająk z miejscowości Lubochnia postanowił uwiecznić te chwile, by kolejne pokolenia wiedziały, jak śmierć przeżywali ich przodkowie.

Bóg, śmierć i zabobony

Zebrał około 30 osób w różnym wieku. Najmłodsza uczestniczka miała 10 lat, najstarsza 80. Większość z nich pamięta doskonale, jak to było przed laty. Większość posiada przepisywane ręcznie i rozpadające się śpiewniki z kilkudziesięcioma pieśniami pogrzebowymi. I wszyscy chętnie się zgodzili na wzięcie udziału w przedsięwzięciu.

Michał Pająk, 23-letni etnograf i pracownik muzeum w Tomaszowie Mazowieckim, zaczął swoją pracę od badania terenowego. Jeżdżąc od domu do domu, zbierał materiał dotyczący pieśni, spotkań przy stole, opieki nad zmarłym, a nawet zabobonów. – Nie było to trudne – przyznaje. – Ostatni taki pogrzeb w naszej miejscowości miał miejsce 6 lat temu. Ja sam doskonale pamiętam, co się wtedy działo. Ale pomyślałem sobie, że ci, którzy systematycznie śpiewali u sąsiadów, a nawet w innych wsiach, mają już 70, 80 lat i za jakiś czas nikt nie będzie w stanie odtworzyć pieśni, których nuty zapisane są jedynie w pamięci śpiewaków. Stąd pomysł filmu – opowiada. Jak pomyślał, tak zrobił.

Dziś na taśmie zachowany jest cały obrządek, zaczynając od przyjazdu księdza. Pieśnią „U drzwi Twoich stoję Panie” klęczące kobiety zapraszają go do środka. Wewnątrz, ubrana w wełniak, leży w trumnie zmarła kobieta (manekin). Po scenie z udziałem księdza rozpoczyna się żegnanie zmarłej. Pan Michał i inni uczestnicy zadbali o to, by wszystko odbyło się w zgodzie z tradycją. Trumna leży na złączonych stołach przykrytych białymi obrusami, za nią stoi gromnica i krzyż. Pod stołami balia z wodą dla spowolnienia rozkładu ciała. W oknie wisi kilimek, lustro jest zasłonięte, w drzwiach i pod trumną leżą siekiery. – Wszystko to dla odstraszenia śmierci – tłumaczy pan Michał. – Dziś Kościół stara się oczyścić wiarę ze zbędnych zabobonów, ale dawniej lud wierzył tak samo mocno w Boga, jak w gusła czy magię. I łączył to wszystko ze sobą. Kiedy zmarłego wywieziono już z domu, odwracano krzesła i stoły, by dusza nieboszczyka nie rozsiadła się na dobre. Wierzono, że przez kolejny tydzień dusza żegna się z rodziną, przyjaciółmi i nawiedza domowników. Warto też dodać, że pogrzeby związane były z histeriami i bardzo głośnym opłakiwaniem – opowiada.

O zwyczajach i wierzeniach można by pisać dużo. Wszystko to aktorzy starali się wiernie oddać w filmie. – Jestem pod ogromnym wrażeniem tych ludzi – chwali pomysłodawca. – Byli bardzo poważni i autentyczni. Proszę sobie wyobrazić, że kobiety nacierały się nawet cebulą, żeby zawodzeniu towarzyszyły prawdziwe łzy. Jestem im bardzo wdzięczny za takie zaangażowanie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg