Jeszcze tam wrócę…

Spał w dzielnicy biedy w Brazylii, przeżył pełne kolorów hinduskie święto wiosny w Delhi, wybrał się także do Nepalu, by spełnić marzenie o trekkingu w Himalajach.

Indie w pojedynkę

Tym razem wiele nie planował przed miesięcznym wyjazdem. – Z jednej strony to lepiej, gdy nie mam wszystkiego ułożonego, bo zostawiam miejsce na nieprzewidziane punkty na mapie i wydarzenia. Ale z drugiej strony planowanie pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze. Kiedyś, wyjeżdżając do jakiegoś kraju, potrafiłem znać na pamięć strony przewodnika, wiedziałam, w którym miejscu znajdę opis każdej z odwiedzanych miejscowości – wyjaśnia Radzimir Burzyński. W Indiach chciał zwiedzić zarówno północną i południową część kraju, ale tak wiele czasu zajęło mu poznawanie północy i kilkudniowy pobyt w Nepalu, że na południe Indii nie dotarł. – Myślę, że jeszcze tam wrócę, żeby dokończyć podróż, choć same Indie nie zachwyciły mnie tak jak Nepal. Hindusi, starając się coś wcisnąć zachodnim turystom, często kłamią i uciekają się do różnych podstępów. Wszędzie jest brudno, a wokół można zobaczyć wiele biednych osób o pustym spojrzeniu – mówi. W biedniejszym Nepalu ludzie po prostu byli życzliwsi. Wśród wielu wspomnień, które Radzimir przywiózł z Indii, jest  m.in. radosne święto wiosny na głośnych ulicach męczącego Delhi. Hindusi z wielką satysfakcją polewają wodą i obsypują kolorowymi proszkami nie tylko siebie wzajemnie, ale szczególnie zachodnich turystów. Okazuje się, że wcale nie jest łatwo zmyć z twarzy różnokolorowe barwniki. – Święto Holi ma coś z naszego topienia czy palenia marzanny, bo towarzyszą mu wiosenne porządki i palenie w ogniu niepotrzebnych, starych rzeczy. To wszystko połączone jest z tańcami i modłami – opowiada podróżnik i dodaje, że gdy wjedzie się do Delhi, to trzeba jak najszybciej z niego uciekać, zwłaszcza z powodu natarczywości miejscowych ludzi.

Gościnny Amritsar i malowniczy Srinagar

Z Delhi pojechał do Amritsaru, gdzie znajduje się Złota Świątynia, najważniejsze miejsce kultu dla wyznawców sikhizmu. – To miejsce jest wyjątkowe za sprawą ogromnej liczby pielgrzymów, którzy tu przybywają dniem i nocą. Każdy z nich otrzymuje darmowy posiłek, a wydaje się ich dziennie nawet do 100 tysięcy – tłumaczy Radzimir. Opowiada też, jak te posiłki powstają. – W ich przygotowanie zaangażowani są liczni wolontariusze. To pielgrzymi, którzy zajmują się obieraniem warzyw, gotowaniem, wydawaniem dań, zmywaniem. Podziwiałem tak sprawną organizację – podkreśla. Później ruszył w stronę jeziora Dal, które było dla niego jednym z ważniejszych miejsc na mapie podróży. Chciał je zobaczyć, będąc pod ogromnym wrażeniem przeczytanego kiedyś reportażu. Podróż lokalnym autobusem na 300-kilometrowej trasie Jammu – Srinagar trwała 16 godzin i przyniosła ciekawe spotkania z ludźmi, którzy byli żywo zainteresowani turystą i jego telefonem z aparatem. Chętnie pozowali do zdjęć. – Na miejscu zobaczyłam coś jakby kaszmirską Wenecję. Bo tu ludzie żyją z tego, co daje im jezioro, i co więcej – żyją na jeziorze. Także turystom wynajmują łodzie-domy – opowiada Radzimir. Był też w Agrze, zwiedzał Taj Mahal, pojechał do stolicy Radżastanu, czyli największego pod względem powierzchni stanu w Indiach, a swoją podróż zakończył w Bombaju.

Gdzie dalej?

W czasie podróży do Indii w sąsiednim Nepalu Radzimir pokonał trasę do bazy, w której rozpoczynają się wszystkie wyprawy na Annapurnę I. – Widoki były wspaniałe i ta niesamowita radość ze spełnionego marzenia o trekkingu w Himalajach – cieszy się. Gdy wrócił z Indii, miał ruszać do Chin, ale zrezygnował. Zajął się m.in. przygotowaniami do Światowych Dni Młodzieży. W diecezjalnym Centrum ŚDM odpowiada za dwie sekcje: „Biletu dla brata” i wolontariatu. A w dalszych planach chciałby pojechać do Rwandy, Ugandy i Etiopii. – Afryka zawsze mnie fascynowała, zwłaszcza przez to, że była tak niesprawiedliwie traktowana przez Europę – podkreśla podróżnik. I jeszcze jedno. Żeby zwiedzać świat, nie trzeba być milionerem. Jak wyjaśnia Radzimir, można dość tanio podróżować. Oczywiście coś za coś. Bo rezygnujemy z luksusów, przemieszczamy się autostopem, śpimy w hostelach o gorszym standardzie i jemy to, co jest w danym kraju tanio i powszechnie sprzedawane. Dzięki temu możemy mieć świat na wyciągnięcie ręki.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg