Więcej niż „Jacek i Agatka”

– Przełom następuje po narodzinach czwartego dziecka. Traci się w sensie konsumpcyjnym, ale ile się zyskuje, to jest nawet nie do opowiedzenia – mówi Krzysztof Biegała, ojciec szóstki dzieci.

Monika i Mirosław Pawlakowie z trójką najmłodszych dzieci   Marcin Kowalik /Foto Gość Monika i Mirosław Pawlakowie z trójką najmłodszych dzieci
Codzienne dylematy

Koło Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” powstało również w Cielądzu niedaleko Rawy Mazowieckiej. Funkcjonuje krótko – od stycznia 2014 r., ale jest jednym z najprężniej działających kół w Polsce. Skupia rodziny wiejskie. Okazji do skorzystania z ogólnopolskiej Karty Dużej Rodziny nie ma. Ze zniżek i ulg łatwiej korzystać rodzinom w miastach, tam atrakcyjne oferty są na wyciągnięcie ręki. Na wsi trzeba sobie inaczej radzić.

Wie o tym dobrze Monika Pawlak. Owdowiała, gdy miała 26 lat. Została sama z trójką dzieci. Z drugiego małżeństwa z mężem Mirosławem mają dwóch chłopców. Razem podjęli się wychowania całej piątki. Nie jest łatwo. Dwoje dzieci jest niepełnosprawnych. Uprawa ziemi nie zapewnia luksusów. Na wspólny wyjazd wakacyjny ich nie stać. Zresztą nawet nie byłoby kiedy. Pan Mirosław, żeby związać koniec z końcem, dorabia. Dzieci też się chwytają dorywczych prac, żeby zdobyć pieniądze na swoje potrzeby. Uczone są zaradności od najmłodszych lat. Dom jest na głowie pani Moniki, która dodatkowo dużo czasu spędza w drodze między Cielądzem a specjalistycznymi przychodniami lekarskimi i szpitalami. W budżecie domowym liczy się jednak każdy grosz, więc kiedy jest okazja, także ima się różnych prac.

– Bardzo mi w życiu ludzie pomogli. Nie jestem w stanie wszystkim podziękować. Dlatego, żeby się odwdzięczyć za otrzymane dobro, postanowiłam pomagać innym. Dla mnie to też jest odskocznia od codzienności. Łapałam się na tym, że nie potrafiłam rozmawiać o niczym innym niż o chorobach, lekarzach i tym podobnych sprawach – mówi pani Monika. Wzięła na siebie ciężar organizacji koła oraz wszelkich działań pod jego egidą. Nieoczekiwane trudności robili urzędnicy. Mimo oporów z ich strony, udało się uzyskać wsparcie samorządu. Na razie niewielkie, w porównaniu do możliwości. W grudniu ubiegłego roku w Gminnym Ośrodku Kultury odbyły się mikołajki dla rodzin wielodzietnych. – Te rodziny wreszcie się poznały, poczuły się dowartościowane. Łza się w oku kręciła na widok, jak się integrują – wspomina pani Monika.

W kole działa 18 rodzin. Zgłosiło się jednak więcej. Pani Monika puka do różnych drzwi. Jest wdzięczna Caritas Diecezji Łowickiej. Dyrektor ks. Dariusz Krokocki bez mrugnięcia okiem załatwił paczki żywnościowe. – Niektórzy rodzice wstydzą się prosić o pomoc, bo obawiają się reakcji innych – mówi pan Mirosław. Ta bywa różna, zdarza się, że rodzina wielodzietna traktowana jest automatycznie jako patologiczna. Dzieci z takich rodzin są szykanowane przez rówieśników. Ci wynoszą takie zachowania ze swoich domów. Także myślenie, że na zasiłku opiekuńczym i pomocy socjalnej można się dorobić. – Rodzinom wielodzietnym jest naprawdę ciężko. A jak się trafi niepełnosprawne dziecko lub dorosły, trudności się piętrzą. Nieraz staję przed dylematem, że jak wydam pieniądze na leczenie, to nie starczy na jedzenie – mówi Monika Pawlak.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg