Jaja w koszyku

Nie wkładaj wszystkich jaj 
do jednego koszyka – przestrzegają nas zgodnie wszystkie internetowe poradniki umiejętnego inwestowania. 
O co chodzi 
w tej dziwacznej, rolniczej metaforze? Czym jest dywersyfikacja portfela? 


Najpierw musimy więc ustalić cel inwestowania. Czy zbieramy na przyszłoroczne wakacje lub zakup samochodu, czy też zaczynamy odkładać z myślą o powiększeniu emerytury. Fachowcy nazywają to horyzontem inwestycyjnym, mówiąc o horyzoncie krótkoterminowym (do jednego roku), średnioterminowym (kilka lat) i długoterminowym (dziesięć lat lub więcej). 
Drugie zasadnicze pytanie, na które sami sobie musimy odpowiedzieć, wiąże się z naszym temperamentem i charakterem. Jesteśmy ostrożni, czy też lubimy odrobinę ryzyka? Kiedy pójdziemy kupić udziały w funduszu inwestycyjnym, na pewno nas o to zapytają i zależnie od naszych preferencji pomogą zbudować nasz portfel. Ktoś, kto boi się ryzyka, może lokować nawet 90 procent oszczędności w uważanych za najbezpieczniejsze, choć potencjalnie najmniej zyskowne instrumenty rynku pieniężnego bądź obligacje. Ryzykant odwrotnie – nawet 90 procent może ulokować w akcjach.


Przegródki w portfelu


Czy można inwestować tak, żeby ryzyko było zerowe albo niemal zerowe? – Wszystkie formy inwestycji – obligacje skarbowe, obligacje przedsiębiorstw, fundusze inwestycyjne, akcje giełdowych spółek, nieruchomości, złoto, wina, znaczki czy dzieła sztuki – mają określony potencjał zysku, ale równocześnie wszystkie są obarczone mniejszym bądź większym ryzykiem – tłumaczy Jolanta Nowak z Union Investment TFI. – Dlatego lokując nasze środki, warto mieć na uwadze planowany czas inwestycji oraz szanse i ryzyka poszczególnych klas aktywów... Jednym z najbardziej niezawodnych sposobów ochrony naszego kapitału jest dywersyfikacja, czyli rozłożenie na kilka części całej kwoty, którą planujemy zainwestować. 
Dywersyfikację można porównać do przegródek w portfelu. Każda inwestycja jest obsługiwana z osobnej przegródki. Jeśli gdzieś więc stracimy, to zawsze możemy liczyć na zysk w innym miejscu. 
Ile tych przegródek powinno być?

Jak pisze Burton G. Malkiel w książce „Błądząc po Wall Street”, w USA uważa się, że optymalnie trzeba mieć udziały w około pięćdziesięciu spółkach. Nawet jeśli uznamy, że w Polsce, przy mniejszym rynku, wystarczy mniej spółek, to i tak warto wyciągnąć z tej informacji pewne wnioski. W internetowych poradnikach inwestowania na giełdzie znaleźć można często zachęty, żeby inwestować samodzielnie, bez pośrednika. Poradniki te tłumaczą, że przecież zasady są dość proste, wszystkiego można się nauczyć… Warto jednak zdać sobie sprawę, że jeżeli nasze inwestowanie ma być sensowne, musielibyśmy sami to wszystko kontrolować. Bo odpowiedzialne inwestowanie nie polega na kupieniu pakietu akcji jednej firmy i niecierpliwym czekaniu na zysk. Tymczasem nawet biegli w ekonomii drobni inwestorzy nie są zwykle w stanie lokować pieniędzy w więcej niż kilku spółkach.


Kupując udziały w funduszach inwestycyjnych, zapewniamy sobie opiekę ekspertów, którzy w naszym interesie będą dobierać dla nas odpowiednie przegródki w portfelu i przekładać pieniądze z jednej przegródki do drugiej. Pewną gwarancją naszego bezpieczeństwa jest to, że eksperci funduszu, w którym zdecydujemy się inwestować, jadą na tym samym wózku co my, to znaczy zależy im na naszym sukcesie inwestycyjnym. W żadnym wypadku nie opłaca im się potraktować nas niedbale.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg