Z rodziną na swoim

Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach? Jak wskazują statystyki, także w biznesie, byle na zdrowych warunkach.

Od masarni do piekarni

– Mój ojciec Emil wywodzi się z rodziny o masarskich tradycjach. Ale wyuczył się w Raciborzu na piekarza i przed wojną rodzice kupili mu tę piekarnię – opowiada Łucja Wieczorek z Polskiej Cerekwi. Mając taki fach, przetrwał lata wojenne, pracując na froncie jako piekarz i kucharz. Gdy wrócił, szybko odbudował nieco zniszczoną piekarnię i prowadził ją do 1979 roku, latem wzbogacając asortyment o lody.

Po przejściu na emeryturę zakład na krótko wynajął, bo córka wykształcona w innym kierunku, pracowała w mieście i nie zamierzała przejąć firmy. Jednak gdy wyszła za mąż, mama namówiła zięcia, że warto się przeszkolić i przejąć rodzinny biznes. I tak od lat jej mąż Jerzy z pomocnikiem w nocy robią pieczywo i kołacze, ona nad ranem układa je i sprzedaje.

– Ojciec się ucieszył, że piekarnia do nas wróciła. Na początku nam pomagał, ale nawet później kręcił się przy piekarni, prosił, by mu zostawić blachy do czyszczenia. Do dziś korzystamy z jego receptur, a po kołacz przyjeżdżają ludzie nawet z dalszych miejscowości, choć się nigdzie nie reklamujemy. Ale wystarcza nam taka lokalna skala – przyznaje.

Rozmowę rzeczywiście raz po raz przerywają klienci, telefony z zamówieniami na święta. Nadchodzi pracowity czas – makowce, pierniki, kołacze już pysznią się na półkach.

– Dziś prócz nas pracuje tu kilka osób, w tym dorywczo siostra męża i siostrzenica. Córka Lidia studiowała grafikę w Cieszynie, teraz ma małe dziecko. Ona, tak jak ja, wychowywała się przy piekarni, ale czy kiedyś przejmie zakład – zobaczymy – uśmiecha się pani Łucja.

Gen przedsiębiorczości

Jak zgodnie tłumaczą przedsiębiorcy, krok po kroku, z odpowiedzialnością za siebie i pracowników, radzą sobie z gąszczem przepisów, urzędów i konkurencją, po prostu robiąc swoje, znając już chude i bogatsze miesiące.

– Patrząc w przyszłość, staram się robić tak, żeby firma przetrwała następne 25 lat. To jest taka perspektywa. W szczegółach oczywiście to się nie da, ale nie można koncentrować się jedynie na następnym roku, trzeba pracować dobrze, by efekt był trwalszy, kupować dobre rzeczy, współpracować z ludźmi. A drobiazgowym planowaniem tylko rozśmieszamy Pana Boga – podsumowuje Bernard Groeger.

Pytany, czy jego dzieci przejmą biznes, stwierdza tylko: – Nas było w domu siedmioro i żadne nie pracuje „u kogoś”, tylko prowadzi swoją działalność w tym, co lubi i umie. Na razie dzieci się kształcą, zobaczymy, czym będą chciały się zająć. To musi być ich wybór, bo dobrze robić to, co się kocha. Tak uważamy razem z żoną.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg