Gasłam. Dzięki niemu żyję!

– Nie jestem osobą, która otrzymała drugie życie, bo nie umarłam i nie zmartwychwstałam. To jest ciągle moje życie, tyle że z ogromnym bagażem doświadczeń. Dzięki dawcy i jego rodzinie otrzymałam nowe serce, które pozwala mi żyć i pomagać innym – mówi Adriana Szklarz.

To początek kolejnego etapu

Od przeszczepu minęło ponad 6 lat. Kobieta z męskim sercem czuje się znakomicie. Tryska energią, czerpie z życia pełnymi garściami, jest aktywna społecznie i zawodowo. 26 stycznia, w Międzynarodowym Dniu Transplantacji, odbyła się premiera jej książki pt. „Kobieta z męskim sercem”. – Chorowałam bardzo długo i wiele osób mówiło mi, że mogłabym napisać książkę, więc w końcu postanowiłam to zrobić. Chciałam wyjaśnić, co to jest transplantacja, i pokazać, że dawcy to jedna, a biorcy to druga strona. Chciałam też wyjaśnić różnicę pomiędzy śpiączką a śmiercią mózgu. Opisać walkę biorcy o każdy dzień życia – tłumaczy autorka.

– Zależało mi, żeby ta książka miała dwa filary – pierwszy to pokazanie ludziom, którzy nie tylko czekają na transplantację, ale chorują przewlekle, walczą z różnymi chorobami, że trzeba walczyć do samego końca, że nie można się poddawać. Drugi to wiedza medyczna i prawna, dająca podstawę do podjęcia decyzji o przekazaniu narządów do przeszczepu, jeśli taka sytuacja by zaistniała. Pierwszy rozdział książki jest moją historią. W drugim piszę m.in. o motywacji chorych do walki i relacjach pomiędzy chorym a rodziną. Trzeci rozdział to aspekty medyczne i prawne, a także stanowisko Kościoła. Dla mnie książka jest kolejnym etapem. To zamknięcie w pamiętniku bardzo szczególnego okresu, obarczonego niesamowitym bagażem doświadczeń, zarówno negatywnych, jak i pozytywnych – dodaje.

Dla Adriany Szklarz książka jest nie tylko podsumowaniem, ale i początkiem kolejnego etapu jej życia. Autorka chce, by publikacja ta była kompendium wiedzy o transplantacji. Publikacja ma być impulsem do dyskusji na ten temat w domach i rodzinach. – Według różnych badań okazuje się, że 75 proc. naszego społeczeństwa o transplantacji nie rozmawia w swoich domach. A przecież w każdej chwili możemy się znaleźć po jednej lub po drugiej stronie – mówi gorzowianka.

Ponad 175 tys. kroków

Adriana Szklarz jest Twarzą Lubuskiej Niepełnosprawności oraz pomysłodawczynią i organizatorką „Ogólnopolskiego Marszu Nordic Walking im. prof. Zbigniewa Religi – Popieram Transplantację!”. W 2015 roku zorganizowała również akcję „Transplant OK! Nordic Walking on Bornholm”. Razem z koleżanką Izabellą Łukowiak – po przeszczepie nerki – jako pierwsze Polki obeszły z kijami do nordic walkingu bałtycką wyspę Bornholm. W ciągu sześciu dni pokonały 120 km 950 m, propagując transplantologię i życie po przeszczepie. Zrobiły 175 450 kroków!

Adriana po przeszczepie ukończyła m.in. kurs coacha, napisała książkę, organizuje różne warsztaty. – Po operacji miałam dość szpitalnych łóżek, odmówiłam wyjazdu do sanatorium. Chciałam takiej formy rehabilitacji, która umożliwi mi przebywanie na świeżym powietrzu, kontakt z ludźmi. Wybrałam więc nordic walking, który postawił mnie na nogi. Wzmocniłam kondycję, odbudowałam swoje mięśnie i dziś czuję się znakomicie. Ważna była też determinacja i pozytywne myślenie. Chcę, żeby moje życie było piękne. Pobiłam rekord czekania na serce, a teraz zamierzam pobić rekord życia z przeszczepionym sercem – mówi pani Adriana.

– Kiedyś swoją energię skupiałam głównie na pracy zawodowej. Dzisiaj rozkładam ją na działalność społeczną, na dziękowanie i pokazywanie, że można żyć po przeszczepie. Te akcje to moje wielkie „dziękuję” dla dawcy i dla jego rodziny. Kiedyś próbowałam ich odszukać, ale mi się nie udało, i tak widocznie miało być. Dowiedziałam się tylko, że mam przeszczepione męskie serce – dodaje.

Przez te akcje chce pomagać m.in. osobom po przeszczepach lub długich przeżyciach chorobowych, które próbują wrócić do normalnego życia, ale brakuje im energii i inspiracji. Pani Adrianie bardzo zależy, by osoby obarczone doświadczeniem chorobowym nie stawiały choroby na pierwszym miejscu, tylko by przesunęły ją w cień. By swoje życie i swoje „ja” postawiły na pierwszym miejscu, by zaczęły żyć życiem, a nie chorobą. Pani Adriana przyznaje, że bardzo ważne jest pozytywne myślenie i pragnienie realizacji marzeń. Swoim życiem po przeszczepie udowadnia, że jeśli się naprawdę mocno chce, to można osiągnąć naprawdę wiele, nie można się nad sobą użalać i skupiać tylko na chorobie.

– Nie jestem osobą, która otrzymała drugie życie, bo nie umarłam i nie zmartwychwstałam, to jest cały czas moje życie, tylko okupione dużym bagażem doświadczeń. To moje życie, które mogę mieć dzięki innym ludziom. Nie jestem też składakiem, bo nie rozłożono mnie na części. Jestem tą samą Adrianą, tylko że po przeszczepie serca – mówi.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg