Obserwowałam niedawno, jak mały chłopiec, pewnie sześciolatek, uczestniczył w charytatywnej aukcji, na której licytowano książkę o Robercie Lewandowskim.
Z oryginalnym podpisem piłkarza. Mały chłopiec wpatrywał się to w książkę, to w ojca, który brał udział w licytacji, by synowi sprawić przyjemność. I ojciec sprawił ją, wygrywając licytację. Syn miał w oczach radość tak wielką i okrągłą jak piłka na boisku. Książkę przyjął, prawie płacząc ze wzruszenia. Potem, jak relacjonuje jego mama, siedział godzinę przed biurkiem, wpatrując się w podpis „Lewego”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |