Profilaktyka = życie

Różowe szaliczki, nakrycia głowy i płaszcze, a w rękach różowe baloniki. Tego dnia to był najmodniejszy w Darłowie kolor. Przypominał, że z rakiem można wygrać, ale warto go wyprzedzić.

Niektóre chorobę mają już za sobą, inne wciąż się z nią zmagają, pod czapkami chowają odrastające po chemioterapii włosy. – To, że tutaj jestem, dodaje mi sił – nie ukrywa Alicja Budek. Operację przeszła w lutym, dopiero co skończyła chemię, jest w trakcie naświetlań, ale uśmiecha się od ucha do ucha. – Mam cudowne wsparcie rodziny, nie wszystkim jest to dane, mam też moje dziewczyny – zatacza ręką krąg, pokazując koleżanki z klubu Amazonek. – To ważne, bo społeczeństwo, chociaż tyle się o tym mówi, tyle osób choruje dookoła, nie zawsze potrafi poradzić sobie z czyjąś chorobą nowotworową. Odsuwają się, uciekają, jakby bali się, że rakiem można się zarazić – kręci głową z niedowierzaniem. Dlatego wie, jak ważne jest, żeby o raku mówić głośno, kiedy trzeba – na ulicy przekonywać, że profilaktyka to podstawa.

– Wszystkie koleżanki namawiam. Ich mężów też, żeby – zamiast kupować kwiatki – zawieźli swoje panie do lekarza, chociażby na badanie USG. Niektóre mnie posłuchały, inne żyją tak, jakby myślały, że rak może dotknąć wszystkich, tylko nie je – mówi pani Ala.

Różowe okulary

Regina Michalska przyznaje, że w poszukiwaniu garderoby w odpowiednim kolorze przekopała pół szafy. – Bardzo mi zależało, żeby dzisiaj ubrać się właśnie na różowo i w ten sposób przekonywać, jakie to ważne, by dbać o siebie. Bo ja sama jestem klasycznym przykładem na to, do czego prowadzi bagatelizowanie zdrowia – mówi. – Byłam pracusiem, wychowywałam dzieci, nie miałam czasu na bieganie po lekarzach. I wyszło moje 30 lat zaniedbania. Dopiero kiedy córka zaszła w ciążę, zaciągnęła mnie ze sobą do ginekologa. Teraz od pięciu lat walczę i nie poddaję się – opowiada.

Chociaż żyje z tykającą bombą – nieoperacyjnym guzem, nie zamierza przestać cieszyć się każdym dniem: układającymi sobie życie dziećmi, pojawiającymi się na świecie wnukami, wschodzącym słońcem.  – Powiedziałam swojemu rakowi: nie bądź głupi, nie jedz mnie szybko, bo oboje nas szlag trafi. Choroba zweryfikowała mi wszystko. W tej chwili najważniejsi są ludzi, bliscy, przyjaciele. Zapisałam się nawet na Uniwersytet Trzeciego Wieku – opowiada ze śmiechem. – Negocjuję z Panem Bogiem każdą chwilę i za każdą dziękuję. Nie mam wielkich planów na 20 lat. Na jutro, na pojutrze, na sobotę. Byle ciągle do przodu – dodaje.

Wyprzedzić raka

Panie przyznają, że Marsz Różowej Wstążki oprócz zachęcania do badań profilaktycznych ma również ogromne znaczenie dla samych chorujących. Przekonują, że nie warto zamykać się z rakiem w czterech ścianach. – Zasada normalnego życia pomimo wszystko to jest pierwszy stopień do terapii, którą się przechodzi w walce z chorobą nowotworową. Absolutnie nie wolno się zamykać! Jeśli wychodzimy do ludzi, otwieramy się na grupę wsparcia, to pomaga. I nie wolno przestać marzyć – zapewnia Elżbieta Betlińska, przewodnicząca klubu darłowskich Amazonek. Sama wzięła udział w Onkorejsie – wyprawie osób walczących z chorobą nowotworową jachtem przez Bałtyk, a w tym roku namówiła koleżanki do udziału w Onkomarszu wzdłuż granic Polski.

Ale w Darłowie nie tylko mówi się o profilaktyce. Ze środków budżetu obywatelskiego realizowany będzie projekt „Wyprzedzić raka”, przewidujący profilaktyczne badania laboratoryjne kobiet i mężczyzn w kierunku najczęściej występujących nowotworów. – Projekt zakłada zebranie ankiet od 1000 osób. W tych ankietach spisana będzie rodzinna historia nowotworowa. Na ich podstawie wybierzemy 100 osób, u których będą wykonywane szeroko zakrojone badania genetyczne wraz z poradami. Porady będą odbywać się w Darłowie, co ułatwi spotkanie z lekarzem genetykiem – wyjaśnia Paweł Krakowiak z Laboratorium Analitycznego „Vita”, pomysłodawca przedsięwzięcia.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg