Stoi na stacji lokomotywa

Pasja jest jego bogactwem – dziś 72-latek ma kilka parowozów, statek, okręt i najróżniejsze samoloty. Wszystko w miniaturze.

Odtwarzanie historii

W tym miejscu pasja pana Mariana świetnie uzupełnia się z zamiłowaniami syna, który zbiera i kolekcjonuje szczątki samolotów z czasów II wojny światowej. Na prośbę młodego poszukiwacza, jako że znał się na elektronice, zrobił mu pierwszy wykrywacz metali. Wskazał też miejsca, gdzie – jak pamiętał z dzieciństwa lub opowiadań – był jakiś wrak samolotu czy czołgu. Wprawdzie ich kadłuby wojsko dawno zabrało, jednak często okazywało się, że w pobliżu został jakiś fragment instalacji, kawałek śmigła czy blachy. – Tu w okolicy jeszcze dobrych kilka lat po wojnie na polach czy w lasach leżało pełno szczątków samolotów i innych rzeczy. My, młodzi chłopcy, biegaliśmy, zbieraliśmy to… Bawiliśmy się np. takimi kawałkami aluminiowej blachy, nie wiedząc nawet, co to jest – opowiada Marian Witek. Tymczasem jego syn bardzo szybko na podstawie jakiegoś elementu potrafił dociec, jaka to część, rozpoznać markę tego samolotu, a także odtworzyć jego losy (na podstawie numerów bądź raportów sprawdzić rok produkcji, kto latał daną maszyną, gdzie się rozbił i kiedy itp.).

Założył małe muzeum, gdzie można zobaczyć znaleziska, jednak wielu laikom parę kawałków blachy nie dawało obrazu, jak wyglądała dana maszyna. Stąd pomysł, by robić miniaturowe modele i wieszać je lub kłaść obok eksponatów. – Syn daje mi dokładne wskazówki, a ja według tego dopracowuję w najdrobniejszych detalach resztę. Często przed oddaniem wiozę ten model na konkurs i dostaję medal –  uśmiecha się pan Marian. Z drugiej strony pasjonat, składając najdrobniejsze elementy modeli, potrafił jakąś klapkę czy inną część skojarzyć z konkretnym samolotem.

Pasja łączy

Historia okazała się więc świetną platformą do rozmów. A córka z zięciem, mieszkający w Londynie, nie mieli problemów ze znalezieniem ojcu atrakcji podczas jego wizyty. Tamtejsze muzeum lotnictwa i pobliskie lotnisko, gdzie z wnuczkiem Michałem godzinami obserwowali starty i lądowania, rozpoznawali rodzaj samolotu po kształcie i wydawanym dźwięku, zaowocowały kolekcją zdjęć całych maszyn, silników, innych detali – bardzo przydatnych przy składaniu kolejnych modeli... i wyróżnieniem dla wnuka za pracę, w której opisywał, co robił z dziadkiem. Senior przekazał zresztą wnukowi niejeden model kolejki, bo obaj interesują się parowozami. Czy uda się zaszczepić w nim pasję do modelarstwa – czas pokaże. Tymczasem niewielki pokoik, gdzie powstają nowe dzieła, to dla Mariana Witka inny świat. Tam zapomina o upływie czasu, dolegliwościach. Problemy z sercem i choroba nowotworowa spowolniły powstawanie kolejnych konstrukcji, ale okazało się, że nawet w szpitalu podczas terapii przypadkiem spotkał innego modelarza i już trudne godziny upływały szybciej na rozmowie. Teraz, mimo choroby, ma plan, by z płyt gipsowo-kartonowych zrobić ściankę z wnękami, gdzie będzie mógł wyeksponować miniaturowe dzieła. A w międzyczasie składa potężny bombowiec –„Liberator” w skali 1:33 (o rozpiętości skrzydeł ok. 1 metra).

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg