Wyjście z cienia do... cienia

Był listopad 2016 roku. Do sali przy ul. Fatimskiej, w której odbywały się warsztaty terapii zajęciowej prowadzone przez Stowarzyszenie „Klika”, wszedł Maciej Sikorski, nowy instruktor.

Tomek Balon od urodzenia, czyli od 26 lat, zmaga się z wielokończynowym porażeniem mózgowym. – Gdy odszedł poprzedni trener, nie wiedzieliśmy, kto nas będzie uczył. Nie mieliśmy pojęcia, co nas czeka – wspomina. Nie wiedział tego również sam Maciej, który nigdy wcześniej nie pracował z osobami niepełnosprawnymi. Obawy okazały się niepotrzebne. – Od samego początku zaczęło się nam układać. To była miłość od pierwszego wejrzenia – przekonuje M. Sikorski. Z tej miłości zrodził się Teatr Exit.

Mamy 3 lata

Drogi siedmiorga niepełnosprawnych połączył unijny projekt aktywizacji zawodowej. Jego założeniem było stworzenie teatru osób niepełnosprawnych, który po 3 latach będzie mógł sam się utrzymać, a aktorom zapewni stały dochód. – Aktorstwo jest cudowne. Gra daje mi radość i satysfakcję, ale najlepsze dla mnie jest uczenie się ról i spotkania z ludźmi, których tu poznałem – opowiada Marcin Konik, cierpiący na porażenie mózgowe. – Chciałbym grać w profesjonalnym teatrze. To fajna robota – dodaje.

Obecnie unijne pieniądze przeznaczone są głównie na pensję dla prowadzącego teatr. Działalność aktorska wymaga jednak większych nakładów, które przynoszą zbiórki prowadzone przez Stowarzyszenie „Klika” i Fundację „Budzenie Pasji”. – Nie korzystamy z miejskich ani państwowych pieniędzy. Mamy 3 lata, żeby stanąć na własnych nogach – wyjaśnia M. Sikorski.

Początkowo problemem była formuła spektakli, której nie ograniczałaby niepełnosprawność artystów. Idealnie sprawdził się tu teatr cieni, dzięki któremu aktorzy mogli „chować się” za dekoracjami. Okazało się nawet, że dzięki takiej konwencji w tę samą rolę mogą jednocześnie wcielać się dwie osoby – jedna z nich gra ciałem, druga użycza głosu. W standardowym przedstawieniu byłoby to niemożliwe. – Tutaj żadne bariery nie są nie do przejścia. Nawet Wojtek, który ma sprawny wyłącznie jeden palec, ma swoją rolę – perfekcyjnie odtwarza podkłady muzyczne w czasie spektakli – dodaje instruktor.

Na ich sztuki przychodzi wiele osób. – Za każdym razem się stresuję – przyznaje Beata Nowosielska, która w czasie przedstawień pokazuje odpowiednie figury. – Ja tak samo! – dorzuca Tomek, którego Beatka nie odstępuje na krok. Jak wyjaśniają, stres opada dopiero po zakończeniu przedstawienia.

Hiob od urodzenia

Aktorzy wraz z nowym instruktorem szybko zabrali się do pracy i już po 3 miesiącach byli gotowi, by swoją pierwszą sztukę zaprezentować szerszej publiczności. Był to spektakl „Exit”, czyli uniwersalna historia oparta na Księdze Wyjścia. – Każdy z nas czasami idzie przez pustynię i doświadcza niedostatku, ale przecież mamy szansę na ratunek od Boga i przeprowadzenie przez Morze Czerwone – wyjaśnia M. Sikorski. Dotąd sztukę tę wystawiano jedynie w Krakowie, lecz aktorzy już planują spektakle wyjazdowe.

Niedawno powstał również film dokumentalny o tym samym tytule, opowiadający historię teatru. Materiał w reżyserii Agnieszki Kulki-Sobkowicz i Barbary Golonki obecnie pokazywany jest na festiwalach. Po wakacjach rozpoczną się również próby do kolejnego przedstawienia, zatytułowanego „Genesis”. Jak wyjaśnia autor scenariusza, będzie to opowieść o stworzeniu świata, podczas której widzowie będą mogli zastanowić się, jaki świat sami sobie stwarzają i czy potrafią w nim, jak Bóg, rozdzielić światło od ciemności. – To ma być taki teatr, który rzeczywiście działa, który dostarcza ludziom przeżyć i pozwala skonfrontować się ze sobą – dodaje M. Sikorski.

„Produktem ubocznym” spektakli są piosenki. Po przedstawieniach odbywają się warsztaty, podczas których znajdujące się na widowni dzieci otwierają na losowej stronie Księgę Psalmów i zaczynają układać do nich melodie. Z tych piosenek powstanie płyta. Choć nagrania ruszą jesienią, ze względów finansowych ukaże się ona dopiero w następnym roku. – Pracy jest mnóstwo, a pomysłów jeszcze więcej. Mamy co robić – nie kryje radości M. Sikorski. Na swoim koncie aktorzy mają również krótką etiudę filmową zatytułowaną „Hiob”. Nagrano ją w nieczynnym krakowskim szpitalu kolejowym, którego zdewastowane wnętrza – zdaniem M. Sikorskiego – są adekwatne do wnętrza Hioba.

– Ten film ma być przyczynkiem do rozmowy o cierpieniu. Nie chcemy od tego tematu uciekać, lecz w zamian pokazać ludzi, którzy na co dzień się z nim zmagają – wyjaśnia autor scenariuszy. Dlatego właśnie główną rolę zagrał Tomek, dotknięty niepełnosprawnością w największym stopniu spośród wszystkich tworzących teatr. – Tomek nie jest zawodowym aktorem, który tylko wciela się w rolę, a potem z niej wychodzi. On po prostu jest Hiobem od urodzenia. Jest pogodny i jak mało kto może prawdziwie opowiedzieć o cierpieniu – zapewnia instruktor.

Teatr bezdomny

Obok osób niepełnosprawnych w sztukach występują też pełnosprawni – sam M. Sikorski oraz Tadeusz Dylawerski, zaprzyjaźniony z grupą aktor. Stroną muzyczną zajmuje się Adam Szewczyk, który podczas spektakli gra i śpiewa na żywo. Przygotowywanie scenografii to z kolei zadanie Wioletty i Olgierda Chmielewskich. Dzięki datkom publiczności jedno z marzeń niepełnosprawnych aktorów jest na wyciągnięcie ręki. Potrzebują bowiem niezbędnej w teatrze cieni lampy scenicznej, którą do tej pory pożyczali. Podczas pokazu filmu „Exit” udało się zebrać dokładnie taką sumę, jaka jest potrzebna na zakup nowej lampy ze stojakiem, „skrzydełkami” i regulatorem oświetlenia. – To jest dla nas znak Bożego prowadzenia – przekonuje M. Sikorski.

Na realizację czeka kolejne marzenie aktorów – własne miejsce, gdzie mogliby przeprowadzać próby i zapraszać widzów na spektakle. Pomieszczenia, w których obecnie ćwiczą, są zbyt małe, by w pełni rozłożyć dekoracje. Ich głównym rekwizytem jest biały namiot, który umożliwia grę cieni. – Kiedy spotkamy się po wakacjach, będziemy bardzo intensywnie szukać miejsca na próby z prawdziwego zdarzenia. To jest ważne, bo chcemy grać regularnie, nawet kilka razy w tygodniu – wyjaśnia M. Sikorski.

Życiowe rekolekcje

Teatr Exit to nie tylko aktywizacja osób niepełnosprawnych, ale również przestrzeń do szukania relacji z Bogiem. Aktorom bardzo zależy na tym, żeby podczas spektakli w nich samych i w widzach naprawdę coś się zmieniło. – To jest nasza modlitwa, do której zapraszamy innych ludzi – opowiada Marcin. – Chcemy, żeby nasze serca zostały dotknięte, a nasze życie przemienione. To Pan Bóg jest fundamentem tego teatru – dodaje Maciej. Jak przekonuje, praca z osobami niepełnosprawnymi jest dla niego spełnieniem.

– To są moje życiowe rekolekcje. Każdego dnia uczę się od nich szacunku dla drugiego człowieka, zachwytu nad nim i tego, że każdy jest wartością – wyjaśnia. Zapytany o to, jacy są jego aktorzy, szybko odpowiada jednym słowem: „piękni”. Po chwili dodaje, że są w nich również wielka wrażliwość i uczuciowość, jakich brakuje we współczesnym świecie. – Z czasem narodziła się między nami prawdziwa przyjaźń. Spotkaliśmy się i, jak potłuczone skorupki, zaczęliśmy się sklejać – porównuje.

Wielką sympatię widać również z drugiej strony – aktorzy są zafascynowani swoim nowym instruktorem. – Maciuś koło nas wszystko robi i kupuje wszystko, czego nam potrzeba – opowiada Tomek. – Czujemy się przy nim jak przy tacie – dodaje Beata. Zachowują się jak wielka rodzina. Kiedy sparaliżowany Tomek musi poprawić się na wózku, z pomocą przychodzi niewidomy Ryszard. Ich relacji nie ograniczają ramy wytyczone przez unijny projekt. Wspólnie chodzą na mecze piłki nożnej, a Maciej z niepełnosprawnym Marcinem razem odwiedzali stacje radiowe. Nawet sylwestra spędzają wspólnie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg