Księżniczka

Stefania urodziła Magdalenę resztką sił. Po ubeckich przesłuchaniach. Lata minęły, zanim córka zrozumiała i poznała prawdę...

Pani Magdalena pojawiła się też w lubelskim środowisku więźniów politycznych. – Zaprzyjaźniłam się z panem Szczerbatko. Bohaterem walk wojennych i powojennych. On pomógł mi dowiedzieć się więcej o mojej historii. Poznał mnie z ludźmi, którzy znali moich rodziców. Opowiadali o ich niezłomności, bohaterstwie.

Po latach pani Magdalena dociera do dokumentów na temat rodziców. Matka – łączniczka u „Uskoka”, kpt. Zdzisława Brońskiego, jeździła od Rzeszowa do Poznania, twarda i odważna. Jednocześnie po prostu dobra dla ludzi. Podczas przesłuchania nie wydała nikogo. Ojciec – opoka lubelskiego WiN-u, zajmował się logistyką tamtejszych oddziałów. Organizował pieniądze dla walczących formacji. Matka amunicję przewoziła w workach, niby to z mąką. Podczas przesłuchania ojciec nie wydał nikogo. I nie wyrzekł się córki, choć próbowano brutalnymi metodami wymusić na nim zrzeczenie się praw rodzicielskich.

Magdalenie przypominają się słowa ojca: „Gdyby ubecy znali o nas prawdę, dostalibyśmy oboje karę śmierci”.

Pamięć i poszukiwania

Przez lata rodzina Magdaleny chodziła na grób matki tam, gdzie wskazał ojciec. Ponoć on wiedział, gdzie wrzucono ciało żony. Kiedy jednak po latach Magdalena przeniosła na to miejsce prochy ojca, okazało się, że grób matki jest... pusty. – To był dla mnie kolejny szok. Gdzie więc jest moja matka? Obiecałam wtedy, za radą starszego księdza, że nie powiem nic rodzeństwu. Żeby nie przechodzili kolejnego dramatu. Przez lata fakt, że w grobie rodzinnym nie ma naszej matki, trzymałam w tajemnicy. Bardzo mnie to bolało i nie dawało spokoju.

Kilka lat temu pani Magdalena postanowiła sprawę wyjaśnić, poszukać szczątków matki. Nawiązała kontakt z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem. W 2017 r. IPN rozpoczął prace na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie. Faktycznie, w jamie grobowej, tam, gdzie teoretycznie władze więzienia pochowały ciało Stefanii, a gdzie pochowano potem Władysława i w końcu najstarszą córkę Zarzyckich, Stefanii nie było. Ekipa przeszukała jednak cmentarz metr po metrze, głęboko na kilka metrów. Okazało się, że trochę w bok od rodzinnego grobowca, i głębiej, niż się spodziewano, natrafiono na niezydentyfikowane szczątki. Mimo że ciało było pozbawione niektórych kości, prokurator i lekarz stwierdzili, że szczątki należą do kobiety. – Oddałam do badania próbkę DNA. I czekałam.

Matka odnaleziona

Na początku stycznia 2018 r. Magdalena Zarzycka odbiera telefon. Dzwoni prof. Szwagrzyk. Magdalena krzyczy z radości. – Zadzwoniłam od razu do brata (obie siostry nie żyją) i na przemian płacząc i śmiejąc się, krzyczałam: „Jestem twoją siostrą, nie wyprzesz się”.

Co dalej? Dalej był Pałac Prezydencki. Historia przedziwnie zatoczyła koło. Urodzona w Zamku, niemal złożyła układankę o trudnej historii. I odebrała prawdę o swojej matce w Pałacu. Księżniczka prawdziwa.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg