Emil pod opieką  Basi pracuje  przy krosnach.
Emil pod opieką Basi pracuje przy krosnach.
Henryk Przondziono / Foto Gość

Wytchnienie w czterech ścianach

Brak komentarzy: 0

Agata Puścikowska

GOSC.PL

publikacja 16.09.2018 05:45

W mieszkaniu dorośli autycy uczą się samodzielności i dobrze spędzają czas. A ich rodzice, zmęczeni wieloletnim trudem, mogą w końcu nieco odpocząć...

Misyjne lata

Były lata 90., gdy córka pani Elżbiety stawiała pierwsze kroki w trudnym, bo zwykłym świecie. Kompletnie wówczas niedostosowanym do potrzeb dzieci z autyzmem. Hiperaktywna, niekontaktowa. Przedszkole integracyjne odmówiło przyjęcia. Potrzebowała zresztą stałej opieki, więc grupa dzieci i dwóch opiekunów... absolutnie nie dla niej. Nawet niezabezpieczone odpowiednio drzwi potrafiła sforsować i uciec w siną dal. – Wraz z koleżanką, której dziecko potrzebowało również odpowiednich warunków i opieki, postanowiłyśmy działać. W sumie to... nie miałyśmy wyjścia – opowiada pani Elżbieta. – Wtedy nawet nie było świadczeń pielęgnacyjnych, a rodzice byli pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia. Dotąd naciskałyśmy na władze miasta, aż otrzymałyśmy zapewnienie, że jeśli znajdziemy odpowiedni budynek, znajdą się fundusze na jego utrzymanie. Oczywiście stanęłyśmy na głowie, a budynek znalazłyśmy. Taka to misja zdeterminowanych matek.

Obecnie w ośrodku przebywa codziennie 14 podopiecznych, którymi opiekuje się siedmiu opiekunów. – Nasze dzieci mają tu własny kąt, rozwijają się jak mogą. Dajemy im komfort życia, a ich rodzicom wsparcie w ciągu dnia. Im jednak dzieci starsze i my starsi, tym częściej zastanawiamy się: co dalej…

I to już nie chodzi o bardzo daleką przyszłość. W każdej chwili przecież może wydarzyć się coś, co pokrzyżuje plany, wymusi na rodzinie rozłąkę z niepełnosprawnym dzieckiem. I co wtedy? – Rok temu zachorowała onkologicznie jedna z naszych samotnych matek. Jej syn to osoba wymagająca całkowitej opieki, a matka nie mogła go z nikim obcym zostawić. Oddanie do jakiegoś DPS, jak czasem radzą nam osoby nierozumiejące problemu, w ogóle nie wchodziło w rachubę. W czasie hospitalizacji matki musieliśmy więc organizować jej synowi całodobową opiekę, co było naprawdę wyzwaniem – opowiada pani Elżbieta.

Samodzielność w M4

To był przełom. Fundacja podjęła ostateczną decyzję: muszą stworzyć miejsce, w którym autycy znajdą całodobową opiekę. – Władze Białegostoku przychyliły się do tego pomysłu, ogłosiły konkurs na prowadzenie takiego mieszkania. Nam udało się konkurs wygrać i od kwietnia je prowadzimy – mówi pani Elżbieta.

Mieszkanie znajduje się w zwykłym bloku jednego z białostockich osiedli. Dwa mniejsze pokoje, salon, kuchnia i łazienka. Wystarczy. Okna są pozabezpieczane kluczykami. Drzwi też są zamykane zawsze na klucz. Kwestie bezpieczeństwa podopiecznego są tu priorytetowe.

– W weekendy niemal zawsze mieszkanie jest wykorzystywane. Ale w ciągu tygodnia również przyjmujemy chętnych – mówi pani Elżbieta, prezentując pokoje. Schludnie urządzone, w stonowanych, jasnych barwach. Każdy poczuje się tu jak u siebie.

Opiekun nocuje razem z podopiecznym. Pomaga mu w codziennych czynnościach, gotuje. Razem więc spędzają czas, jedzą, wychodzą na spacery, grają w gry. Bywa, że jeśli podopieczny tego wymaga, zostaje z dwoma opiekunami. – Zauważamy, że podopieczni dobrze w mieszkaniu funkcjonują. Uczą się samodzielności. Przebywanie w nowym miejscu, najpierw często okupione lękiem i buntem, chwilę później, tuż po zamknięciu drzwi, okazuje się świetną przygodą. Rodzice czasem obawiają się, jak sobie dziecko poradzi. Otóż radzą sobie naprawdę dobrze! – opowiada pani Elżbieta. – Cieszy też, że sąsiedzi zaakceptowali nas i zareagowali naturalnie, ze zrozumieniem, czy wręcz wzorcowo: gdy na samym początku mieliśmy problem z uruchomieniem pralki, pomógł właśnie sąsiad.

Na razie cały projekt – pilotażowy – finansuje miasto. Co będzie dalej? – Mam nadzieję, że uda się prowadzić mieszkanie stale. To ważne, bo przecież kiedyś rodziców zabraknie… – mówi pani Elżbieta. – Myślimy też coraz częściej o stworzeniu wysokiej jakości środowiskowego domu samopomocy, w którym nasze dzieci będą mogły mieszkać cały czas. Również wtedy, gdy rodzice już fizycznie nie będą mogli się nimi zajmować – mówi pani Elżbieta. – Mieszkanie wytchnieniowe pokazuje, że nasze pomysły się sprawdzają. I są społecznie bardzo dobrze przyjmowane.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..