Ciocia, wujcio i 9 rozbójników

– Jak taki mały, 2-letni szkrab biegnie do mnie, by się przytulić, to wszystkie kłopoty stają się nieważne – mówi Ryszard Wróbel z Rybnika- Chwałowic.

13-letni Kuba, który uwielbia teatr, wymyślił, że w Wielki Czwartek cała rodzina w ogrodzie wystawiać będzie misterium Męki Pańskiej. – Pomyślałem, że jak jest nas tak dużo, to z obsadą ról nie będzie problemu – śmieje się. Dzieci same wymyślają scenariusz, kompletują stroje do przedstawienia.

Liczna rodzina „przydaje się” też, kiedy dzieci chcą na przykład zagrać w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę. Nie ma problemu z doborem zawodników. Chwałowicka rodzina tworzy także własny Klub Kibica. Często jeżdżą na rybnicki stadion, by kibicować żużlowcom. Duża rodzina to także śmieszne sytuacje. Na przykład wtedy, gdy idą wspólnie na pizzę. Kelnerka musi się nieźle nabiegać, żeby zrealizować zamówienie. 

Nie chcę świętego spokoju

Dzień w rodzinie państwa Wróbel zaczyna się bardzo wcześnie. Już o godz. 5.30 Ryszard idzie do piekarni po pieczywo. Codziennie kupuje duży chleb i 20 bułek. – A kiedy chcę trochę ulżyć żonie, kupuję kołaczyki i wtedy nie trzeba już przygotowywać kanapek – mówi. – Choć nie robię tego często, bo to znacznie obciąża domowy budżet.

Rodzice chwalą dzieci za zdyscyplinowanie. Starsze pomagają młodszym w odrabianiu lekcji, pomagają przygotowywać posiłki. Oczywiście nie zawsze i nie wszystko jest w różowych barwach. A to któreś dziecko opuszcza się w nauce, przynosi ze szkoły uwagi, buntuje się. Ale, jak mówią państwo Wróblowie, z Bożą pomocą wszystko udaje się rozwiązać.

Wydawać by się mogło, że przy tylu dzieciach rodzice nie mają już czasu na nic. Tymczasem pani Danuta rozpoczęła zaoczne studia pedagogiczne. Ryszard lubi czasem pogrzebać przy samochodzie, czy wyskoczyć na jakiś koncert. Ale takie chwile zdarzają się rzadko. – Kiedyś kolega chciał, żebym pojechał z nim na giełdę – wspomina Ryszard. – Powiedziałem, że przy tylu dzieciach nie mogę. „Po co ci to?” – usłyszałem. Kiedy odpowiedziałem, że ktoś musi pomagać dzieciom, kolega odpalił: „Ale dlaczego wy?”.

– A ja nie wyobrażam sobie innego życia, tzw. świętego spokoju i domu bez dzieci – dodaje Ryszard. – One jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyły – mówi, patrząc na żonę. – Poza tym, dzięki dzieciom, nauczyłem się angielskiego i obsługi komputera – śmieje się. A tak serio, to nauczyły mnie ogromnej cierpliwości. Do rozmowy włącza się 16-letnia Monika. – Ciocia i wujcio są dla nas bardzo dobrzy. Chciałabym mieć kiedyś taką rodzinę, no, może nie aż tak liczną – uśmiecha się - ale chciałabym kiedyś wziąć do siebie dzieci z domu dziecka.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg