Babcie wielosmakowe

Podczas Dnia Babci pięcioletnia Sara wyśpiewuje: „U babci jest słodko, świat pachnie szarlotką”. Siedząca na widowni Elżbieta uśmiecha się do wnuczki: „Pachnieć, pachnie. Ale co najwyżej kurczakiem na słodko-kwaśno”.

Nie ma jak babcia

– Nie ma jak zostać babcią – zmienia słowa piosenki Kasia, świeżo upieczona babcia ośmiotygodniowej Lenki. – I powiem szczerze, to dla mnie niełatwe. Kasia Sobolewska z Michalina prowadzi własną firmę. Jest zawsze świetnie ubrana i uczesana. Pracę zawodową łączy z opieką nad chorą matką. A gdy trzeba – rzuca wszystko, by odwieźć dorosłą córkę na egzamin, czy pocieszyć, gdy trzeba. Córki, Natalka i Joanna, mają z nią doskonały kontakt. Gdy starsza z nich, Joanna, była w ciąży, Kasia przeżywała każdy dzień. – Ta ciąża była bardzo trudna. Joasia musiała bezwzględnie leżeć. Drżałam o nią i o maleństwo. A gdy się urodziło…

Do szpitala przyjechała kilka godzin po porodzie: – To był widok, którego nie zapomnę nigdy: moja „mała” córeczka karmiąca wnuczkę. Uczuć, które wtedy czułam, nie da się opisać, bo są bardzo skrajne. Będę dobrą babcią? Umiem być dobrą babcią? Pokocham Lenkę, tak jak na to zasługuje? Na razie wpatruję się w Joasię i małą, i odkrywam córkę jako matkę, a dziecko jako wnuczkę. Zaskoczeniem dla Kasi było to, że po porodzie córka, zięć i malutka przeprowadzili się do niej. – Zadzwonili pewnego dnia z prośbą, czy na razie mogliby zamieszkać u mnie – opowiada. – Zgodziłam się natychmiast, mimo że zawsze powtarzałam: „Małżeństwo powinno mieszkać oddzielnie”. Wyprowadzili się z pięknego, wielkiego mieszkania do jednego pokoju. Ale to dobrze, że i zięć czuje się u mnie bezpiecznie, że dzieci mają do mnie zaufanie. Mam wielką satysfakcję, że traktują mnie jak przyjaciela. Będziemy jakiś czas rodziną wielopokoleniową.

Gdy w domu kwili noworodek, a jednocześnie chora matka wymaga stałej opieki, przychodzą do głowy różne myśli. – To zestawienie – życia i śmierci – jest jakieś wielkie, niepojęte, bolesne i piękne zarazem – mówi drżącym głosem. – Dziwne, że gdy rodzi się dziecko, człowiek myśli o przemijaniu.
Kasia ma czasem pretensje do siebie jako babci. – Moja siostra to poza wnukami świata nie widzi, a ja? Są dni, kiedy nie mam czasu wziąć małą na ręce – ubolewa. – Uczę się nowych uczuć i nowej roli – mówi. – Potrzebuję czasu. Na razie widzę, jak dziecko zmienia się z dnia na dzień i rośnie we mnie duma. Duma tym większa, im większa jest Lena. Teraz ma już osiem tygodni i ponad pięć kilo. Sama radość. A kiedy będzie raczkować i do mnie przyjdzie – to po prostu pęknę ze szczęścia.

Kasia, trzymając maleńką na rękach, często powtarza: „Chodź do babci, Lenka. Popatrz na babcię. Babcia da Lence grzechotkę”. Mówi do siebie. Bo to ona, Kasia, chce zrozumieć...

artykuł z numeru 03/2007 GN

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg