Samotność w gnieździe

W świętokrzyskim około 35 proc. uczniów to eurosieroty. Problem dotyka coraz większej grupy dzieci i młodzieży mających kłopoty edukacyjne i wychowawcze. Wizja szybkiego zarobku często zaciera rodzicom obraz problemów i konsekwencji, jakie wiążą się z wyjazdem mamy lub taty za granicę.

Noc na dworcu

Migracja zarobkowa to złożony problem. Można wyróżnić kilka typów emigracji: sezonowy, gdy wyjazdy są tylko okresowe, poza nimi rodzina funkcjonuje normalnie; wyjazdy stałe, gdy jedno z małżonków ciągle przebywa za granicą, a wizyty są sporadyczne; oraz wyjazdy obojga rodziców pozostawiających dzieci – wylicza Henryka Markowska, psycholog ze Staszowa. Każdy z nich jest bolesny, ale najważniejsze z punktu rodziny jest to, aby dzieci mimo czasowej rozłąki mogły zaznać funkcjonowania w normalnej rodzinie, gdzie każdy dobrze wypełnia swoje zadania – dodaje psycholog. W domach, w których początkowo wyjeżdża tylko jedno z rodziców, często pojawia się depresja – opowiada E. Krzystanek.

Rozpoczyna się często od tego, że początkowo drugi małżonek jest zagubiony, nie umie poradzić sobie z funkcjami wychowawczymi, potem ten stan przechodzi na dzieci – one tracą poczucie bezpieczeństwa i przekonanie, że komukolwiek na nich zależy. Bardzo dotkliwie odczuwają to nastolatkowie, którzy potrzebują akceptacji i odpowiednich wzorców zachowania – dodaje pani pedagog. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, gdy wyjeżdżają oboje rodzice, pozostawiając dzieci pod opieką najbliższej rodziny lub starszego rodzeństwa. Łukasz Antoniak po raz trzeci trafi ł do pogotowia opiekuńczego za nocowanie na dworcu w Ostrowcu. Nauczyciele nawet nie mają z kim porozmawiać o problemach dorastającego chłopca, bo mama pracuje we Włoszech, a ojciec przyjeżdża do domu tylko na weekend z podwarszawskiej budowli.

– Teraz chłopak dostanie kuratora po tym, jak od tygodnia nie pojawiał się w gimnazjum – opowiada pani Alina, nauczycielka Łukasza. Jego problem to jeden z wielu, z którymi spotykamy się coraz częściej w naszych szkołach. Pozostawione przez zarobkujących za granicą rodziców dzieci zaczynają przejawiać cały zespół problemów. Opuszczają się w nauce, są niedopilnowane, często wagarują, stają się trudne w bezpośrednich kontaktach i szukają grup rówieśniczych, odnajdując w nich wzorce postępowania, które powinni im dać rodzice – dodaje nauczycielka. Pozbawionym opieki dzieciom czy nastolatkom wydaje się, że mają labę i przedłużone wakacje, zaczynają kombinować, bo żadna babcia czy ciocia nie dopilnuje jak mama czy tato.

Wielu wyjeżdżającym wydaje się, że nastoletnie dziecko to prawie dorosły i pod okiem starszego da sobie radę. Jednak nie zawsze. Zarobiona za granicą fortuna nie zwróci utraconego zaufania, rodzicielskiej troski i normalnego domu. – Kiedy nieobecność obojga rodziców nie trwa zbyt długo, wtedy jest szansa, że wszystko wróci do normy. Najgorzej, gdy rodzice wyjeżdżają wahadłowo. Jedno jedzie, drugie zostaje i na odwrót. Wtedy dziecko nie ma okazji poznać normalnie funkcjonującej rodziny – tłumaczy H. Markowska.

Złamana normalność

Skala problemu euroemigracji i rozłąki z nią związanej jest naprawdę szeroka. Dotyka ona nie tylko dzieci, ale samych małżonków. Gdy żyją w długotrwałym oddaleniu, rozluźniają się między nimi więzy małżeńskie oraz pojawiają się trudności we wzajemnych relacjach. Mąż pani Urszuli zaczął wyjeżdżać najpierw na delegacje, potem na kontrakty zagraniczne. I tak minęło ponad 20 lat małżeństwa. Nie widział dorastających dzieci, nie znał ich problemów. Zarabiał, myśląc, że daje szczęście rodzinie. Po latach przyszedł czas na powrót. – Pierwszy rok był koszmarem w domu. Nie tylko nie umieliśmy żyć wspólnie z żoną, ale także z już dorosłymi dziećmi. Nie pasowałem do tej rodziny. Byłem ojcem, którego znali tylko od święta. Gdybym mógł cofnąć czas, szukałbym innego wyjścia – opowiada pan Jerzy z Opatowa.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg