Widelec na piątą

– Przypomina mi się jeden z mniejszych chłopców, taki skrzat, który brał udział w rzucie piłką do celu. Starsi z niego żartowali, bo wydawało im się, że nie dorzuci. Ostatecznie on trafiał bezbłędnie, a oni pudłowali – wspomina jedna z organizatorek.

W położonym z dala od ruchliwych dróg gospodarstwie agroturystycznym w Ostrowianie przebywało 20 dzieci z Olsztynka. – Tu jest jak w raju – mówi jeden z najmłodszych uczestników biwaku. Obóz pod hasłem „Stop agresji” zorganizował oddział Caritas z parafii pw. bł. Anieli Salawy. Do Ostrowia przyjechały dzieci z rodzin będących w trudnej sytuacji finansowej bądź życiowej. – Jedna z pań spytała się, czy chcę pojechać na biwak. Było mi trudno po śmierci taty i wyjazd był mi potrzebny. Tu jest mnóstwo atrakcji i dobre jedzenie. Napstrykałam dużo zdjęć – mówi Ola. Były więc dzieci osierocone, z domów, gdzie matki samotnie wychowują swoje pociechy, a także z rodzin wielodzietnych. Organizatorzy postanowili w tym roku pomóc obozowiczom w radzeniu sobie z przejawami przemocy. Przekazywali dzieciom najważniejsze wiadomości z tego zakresu, a najmłodsi mogli jednocześnie opowiedzieć o swoich doświadczeniach.

W poszukiwaniu grosza

– W naszej parafii prowadzimy różne akcje w ramach działalności Caritas. Organizujemy wyprawki szkolne dla dzieci, paczki świąteczne i prowadzimy punkt używanej odzieży. Od dwóch lat wyjeżdżamy także z dziećmi na terapeutyczne biwaki. Pierwszy odbył się pod hasłem walki z alkoholizmem – mówi Henryka Żebrowska. Razem z Ewą Karpińską i Wioletą Figielską-Korgul prowadzi zajęcia i organizuje dzieciom wolny czas. Wszystkie są nauczycielkami. Postanowiły dzieciom, które mają problemy z budowaniem relacji z innymi i poczuciem własnej wartości, zorganizować pomoc w formie miłego wakacyjnego odpoczynku. – Potrzebne były pieniądze na zakwaterowanie, wyżywienie i wiele innych spraw. Nasz pobyt w Ostrowinie finansowany jest z kilku źródeł. Pierwszym jest dotacja z olsztyneckiego MOPS-u – wyjaśnia Ewa Karpińska. Nie zawiedli też sponsorzy. Oprócz pieniędzy była jeszcze m.in. dostawa owoców. Istotny w tym wypadku okazał się 1 procent podatku przekazany na Caritas ze wskazaniem na parafię w Olsztynku. W ten sposób uzyskano 1,5 tys. zł.

Dziecięcy Wersal

Chętnych na biwak było więcej, niż udało się zorganizować miejsc. – W klasyfikacji pomagali pedagog szkolny, księża oraz ludzie, którzy wiedzieli o trudnych sytuacjach w poszczególnych rodzinach. Rodzice wręcz walczyli o miejsce dla swoich pociech – opowiada Henryka Żebrowska. A było o co walczyć. Program kilkudniowego pobytu w Ostrowinie był bardzo bogaty. Zorganizowano zawody sportowe, przejażdżkę bryczką po lesie, konkurs piosenki, jazdę na osiołku i koniu oraz dyskotekę. – Podczas zabawy wytwarza się wspólnota.

Dzieci dopingowały się nawzajem i rywalizowały ze sobą – wspomina E. Karpińska. Zabawa była także okazją do nauki poprawnego zachowania przy stole. Dzieci siadały na przemian – raz chłopiec, raz dziewczyna. Na początku wspólna modlitwa, potem panowie usługiwali paniom. Nalewali herbatę, podawali wazę z zupą, pomagali wstać. Po prostu Wersal. Henryka Żebrowska uczyła także poprawnego układania sztućców oraz składania ich po zakończeniu posiłku. – Jeden z młodszych uczestników biwaku nałożył sobie tak dużo, że zostawił większość jedzenia na talerzu. Uczyłam dzieci, że po zakończeniu jedzenia trzeba złożyć nóż i widelec na godzinę piątą. Rozgrzebał więc bruzdę na talerzu w kierunku piątej i włożył w nią swoje sztućce – opowiada z uśmiechem. Najczęściej była to pierwsza lekcja savoir vivre’u.

Z głębi serca

W wielkiej sali na parterze pensjonatu odbywały się zajęcia terapeutyczne. Dzieci malowały różne zwierzątka i dyskutowały na podejmowany w tym roku temat. Wszystko pod czujnym okiem psycholog Barbary Fafińskiej. – Dzieci przyjechały ze swoimi problemami. A chodzi o to, żeby mogły się w różnych sytuacjach odnaleźć. Mówimy tym razem o agresji fizycznej i psychicznej. Kiedy się ona rodzi, kto może być sprawcą agresji, czy można jej uniknąć – wymienia.

Dzieci pilnowały, żeby na spotkania z panią Basią nikt obcy nie przychodził. Gdy w pewnym momencie przyszła pani z kuchni po talerze, zamilkły i kazały odczekać aż wyjdzie. Same opowiadały o sytuacjach przemocy, których były świadkami. – Okazało się, że gdy występuje agresja w rodzinie, dzieci czują się odpowiedzialne za rozładowanie napięcia. Uciszają, próbują złagodzić emocje dorosłych. Nasze spotkania są bardzo ważne. Dzieci mogą wypowiedzieć to, co często gromadzą w sobie. Ale jest jeszcze inny ważny mechanizm. Zauważają, że kwestia przemocy nie dotyczy tylko ich, lecz także inni mają z tym problem – mówi obozowa psycholog.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg