Marzycielska Poczta

Joanna Sadowska; GN 45/2011 Tarnów

publikacja 18.11.2011 07:00

Listy zazwyczaj sprawiają radość. A już na pewno te wysłane do chorych dzieci. Dla nich są jak posłańcy nadziei.

Marzycielska Poczta Mirosława Świętek/ GN Sześciolatki z tarnowskiego przedszkola i ich korespondencja do Martynki.

Nad łóżkiem Dominika rodzice powiesili specjalną tablicę. Chłopczyk przypina tam kolejne pocztówki, które dostaje z całej Polski. I nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że Dominik nie zna osób, które do niego piszą.

Pod koniec 2009 roku powstała Marzycielska Poczta. Polega ona na wysyłaniu tradycyjnych listów i kartek do ciężko chorych dzieci. Jak opowiadają pomysłodawcy, jej początki sięgają znacznie dalej. – Tomek, założyciel Marzycielskiej Poczty, opisał pomysł utworzenia tego typu akcji w Polsce na swoim blogu, zachęcając czytelników, by do niego dołączyli – wspomina Agnieszka Chmiel, siostra Tomasza, jedna z organizatorek akcji. Inspiracją była amerykańska akcja Make a Child Smile. – Bardzo szybko wypracowaliśmy własną, wyjątkową formułę akcji, zawsze będziemy jednak wdzięczni amerykańskim twórcom za natchnienie nas do niesienia tego typu pomocy – mówią pomysłodawcy. I tak wszystko się zaczęło.

Tony przesyłek

Najlepszą bazą wiedzy na temat tej niezwykłej poczty jest strona internetowa www.marzycielskapoczta. pl. Tam nie tylko znajdują się informacje o zasadach działania poczty, ale przede wszystkim zamieszczone są profile chorych dzieci. Można je przeczytać i samemu zdecydować, z kim chce się prowadzić korespondencję. – Staramy się, aby dzieci, które dołączą do Marzycielskiej Poczty, zostały „zasypane” przesyłkami. Zależy nam na tym, by z czasem każde z nich mogło się pochwalić kilkoma tysiącami otrzymanych przesyłek, i to udaje się nam zrealizować – cieszą się organizatorzy akcji. Co ciekawsze, przy organizacji Marzycielskiej Poczty aktywnie angażuje się tylko siedmiu wolontariuszy. – Każdego miesiąca dzieciom pomagają jednak tysiące innych osób, zazwyczaj anonimowych, i to ich wkład w akcję jest najcenniejszy – dodają wolontariusze.

Uśmiech za list

Ta wyjątkowa akcja nie opiera się finansowym wsparciu chorych dzieci. Daje im natomiast coś bardzo cennego – pomoc psychiczną w walce z chorobą. Wiele z nich nie może bawić się z rówieśnikami, a większość czasu spędza w domach i szpitalach. Otrzymane listy pozwalają im zapomnieć o samotności, dając przy tym wiele okazji do uśmiechu. – Odkąd Dominik dostaje listy, łatwiej znosi chorobę. Cieszy się, że są ludzie, którzy o nim myślą – podkreśla mama Kasia. Marzycielska Poczta nie jest akcją jednostronną. Chore dzieci oraz ich rodzice, w miarę możliwości zdrowotnych i finansowych, odpisują na otrzymane przesyłki, a w swoich profilach zamieszczają imienne podziękowania za każdy list, kartkę lub prezent – dodaje A. Chmiel. Dzieci często fotografują się też z otrzymanymi przesyłkami. Dla osób, które wysłały coś od siebie, jest to niezwykle poruszające, a zarazem mobilizujące. Wie o tym Mirosława Świętek z bocheńskiej biblioteki, która otrzymała zwrotny list od chorej Natalki. – Gdy go przeczytałam, sama bardzo się wzruszyłam i postanowiłam, że nasza akcja pisania listów nie będzie jednorazowa i że będziemy pamiętać o Natalce – dodaje.

Pocztowa terapia

Obecnie marzycielskie listy trafiają do 36 dzieci z całej Polski. Wśród nich jest dwoje nowosądeczan – czteroletnia Julka i wspomniany już Dominik, który ma sześć lat. Chłopczyk przyszedł na świat w bardzo ciężkim stanie. Zaraz po urodzeniu miał dwie transfuzje krwi z powodu nasilającej się żółtaczki. Po wykonaniu serii badań w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu okazało się, że choruje na nieuleczalne choroby uwarunkowane genetycznie – czytamy w jego profilu. Dominik uczęszcza do zerówki. Ze względu na częste pobyty w szpitalu na oddziale hematologicznym, gdzie raz w miesiącu musi mieć dodawaną krew, oraz infekcje górnych dróg oddechowych w szkole jest bardzo rzadko. Tym większą radość sprawiają mu listy niespodzianki. – Ostatnio dostaje je trochę rzadziej, tym bardziej więc wyczekuje listonosza i codzienne pyta, czy jest coś do niego – mówi Sławomir, tata Dominika.

Lista chorych dzieci jest wciąż otwarta, można więc zapisywać na nią kolejne maluchy. Są jednak warunki. – Do akcji przyjmujemy dzieci pomiędzy 4 a 17 rokiem życia, mieszkające w Polsce. W pierwszej kolejności są to dzieci, u których zdiagnozowano poważną, zagrażającą życiu dolegliwość, przechodzące leczenie i/lub rehabilitację po obrażeniach zagrażających życiu albo wymagające długoterminowego leczenia, a także dzieci pod opieką hospicyjną – wylicza Agnieszka.

Wystarczy chcieć

Kto pisze do dzieci? Polacy z całego świata. W zasadzie trudno zliczyć, ile osób i instytucji zaangażowało się w tę prostą, a jakże cenną inicjatywę. O wielu z nich można przeczytać na stronie internetowej Marzycielskiej Poczty. To między innymi młodzież z tarnowskiego Gimnazjum nr 6, dziewczynki z Dziewczęcej Służby Maryjnej z Pustkowa-Osiedla, bocheńska biblioteka czy przedszkolaki z przedszkola nr 1 w Szczawnicy. – O akcji dowiedziałam się trochę przez przypadek. Bardzo mi się spodobała, więc wydrukowałam profile dzieci i opowiedziałam o nich dzieciakom, które w naszej bibliotece miały zajęcia w ramach półkolonii, i tak się zaczęło. Będziemy chcieli powtórzyć tę akcję w tegoroczne ferie zimowe i zaangażować w nią również oddziały naszej biblioteki – dodaje Mirosława Świętek. Do akcji włączyły się też dzieci z Niepublicznego Przedszkola Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa w Tarnowie. I nic nie szkodzi, że nie potrafią pisać, przygotowały piękne rysunki, które wysłano do chorej Martynki. – Pierwszy raz napisaliśmy w maju tego roku, dzieciom pomysł się spodobał, więc go kontynuujemy – mówi Małgorzata Radlińska, wychowawczyni sześciolatków.

Sercodzieła

Marzycielska Poczta była pierwszym krokiem pomocy dzieciom. Rok temu organizatorzy akcji powołali Fundację Dobry Uczynek. – Zrobiliśmy to po to, aby móc dalej skutecznie rozwijać Marzycielską Pocztę – dodają. Poprzez fundację chcą dotrzeć do szkół, aby akcje pisania listów do chorych dzieci mogły się odbyć w tysiącach placówek edukacyjnych. Planują także ogólnopolską akcję pisania listów. W ramach fundacji działa również Pocztowy Podarek. To akcja, która polega na tworzeniu rozmaitych prezentów dla chorych dzieci. – Wielu z nas posiada przeróżne talenty: potrafimy szyć, tkać, rzeźbić czy malować. Z naszych rękodzieł możemy uczynić Sercodzieła – tworząc je z myślą o chorych dzieciach. Dla nas to dodatkowa motywacja do rozwijania swoich umiejętności – mówią pomysłodawcy. Nie liczy się poziom artystyczny wykonania, najważniejsze jest serce włożone w pracę. Bo każda przesyłka dla chorego dziecka to jak skrawek nieba tu na ziemi.