Duże rodziny o polityce rodzinnej w exposé

KAI |

publikacja 18.11.2011 16:30

"Mimo kilku pozytywnych sygnałów, zapowiadane zmiany systemie ulg i finansowego wsparcia rodzin w exposé premiera Donalda Tuska są zaledwie skromną rekompensatą za jeden z najwyższych podatków VAT w Europie" – uważa Teresa Kapela.

Duże rodziny o polityce rodzinnej w exposé Jakub Szymczuk / GN Teresa Kapela

Wiceprezeska Związku Dużych Rodzin Trzy Plus skomentowała zmiany w polityce rodzinnej, zapowiedziane przez premiera w wystąpieniu, wygłoszonym 18 listopada w Sejmie RP.

Donald Tusk zapowiedział utrzymanie ulgi na pierwsze i drugie dziecko, podwyższenie o 50 proc. ulgi na trzecie i kolejne dziecko, likwidacja ulgi dla rodziców, których dochody przekraczają 85 tys. rocznie, wychowujących tylko jedno dziecko i likwidację becikowego dla tej grupy podatników.

Publikujemy komentarz Teresy Kapeli:

Bardzo cieszy mnie, że nie potwierdziły się zapowiedzi o zlikwidowaniu ulgi na pierwsze i drugie dziecko. Tym bardziej, że takich rodzin jest w Polsce 80 proc. Byłoby to dotkliwe zahamowanie kształtowania polityki rodzinnej, pierwszego kroku na rzecz rodziny, który już został zrobiony.

Powinnam się cieszyć, że ulgi na trzecie i kolejne dziecko wzrosną o 50 proc., ale zastanawia mnie, ilu osób to dotyczy. Faktem jest, że rodziny wielodzietne statystycznie zarabiają w Polsce najwięcej, ale 80-90 proc. z nich egzystuje na poziomie minimum socjalnego, czyli nie będą w stanie odliczyć sobie tej podniesionej ulgi, bo nie będą miały z czego. Tak wiec większości rodzin ta podwyższona ulga nie będzie dotyczyć. Dlatego przed wprowadzeniem nowych ulg powinny być przeprowadzone szacunki ilu rodzin będą one dotyczyć, a ilu nie i jakie to będą sumy.

Zdumiewają mnie komentarze, że ulga rodzinna jest niepotrzebna, bo ona nawet nie pokrywa jednego z najwyższych w Europie podatku VAT od wydatków koniecznych – na żywność, ubrania, przybory szkolne, media. To nie jest ulga, a skromna rekompensata zwiększonych podatków VAT – od stycznia będzie on wynosiły już 23 proc.

Zastanawia mnie także sens likwidacji ulgi dla małżeństw, które zarabiają ponad 85 tys. rocznie i mają tylko jedno dziecko. W praktyce oznacza to, że rodzice zarabiają ok. 6 tys. zł miesięcznie. Czy projektodawca wziął pod uwagę, że młode małżeństwa, nawet przyzwoicie zarabiające, muszą spłacać kredyty na mieszkanie? Większość z nich musi taki kredyt wziąć, a obciążenia kredytami w ogóle nie bierze się pod uwagę, gdy rozpatruje się sytuację finansową rodziny. W wielu krajach kredyty na pierwsze mieszkanie są odliczane od dochodów, bo to wydatek konieczny i umożliwiający funkcjonowanie rodziny. Podobna propozycja była złożona już rok temu i Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej policzyło, że dotyczy to 9 tys. małżeństw w skali Polski. Jest to jakiś minimalny procent i powstaje pytanie, czy warto robić regulacje prawne dla tak niewielkiej grupy osób. Szczególnie, że płacą one wyższe podatki.

Podsumowując: to dobrze, że nie pogarsza się sytuacja rodziny, choć to i tak najmniejsze wsparcie w Europie, jakie państwo udziela rodzinie. W związku z zapowiedzią likwidacji ulgi rodzinnej sprawdziłam dane. Z raportu OECD wynika, że polskie dzieci są najuboższe i wychowują w najgorszych warunkach mieszkaniowych. Sprawozdawca z ramienia OECD pytał: Polsko, co z tym zrobisz?

W Polsce dziecko nadal jest „dobrem luksusowym”, a rodzice są stale rozliczani z wywiązywania się ze swoich obowiązków wobec nich. Często pada pytanie, czy jesteśmy odpowiedzialni, mając tyle dzieci. Wydaje mi się, że jesteśmy bardzo odpowiedzialni, bo od liczby dzieci zależy przyszłość Polski.