Elfy świętego Mikołaja

Andrzej Capiga, Marta Woynarowska; GN 49/2011 Sandomierz

publikacja 23.12.2011 07:00

Kartonowe bombki, aniołki z patyczków do lodów i choinki z… książki telefonicznej. – Całkiem praktyczna, bo można sobie przy okazji sprawdzić numer telefonu – śmieje się jej twórczyni, pani Magda.

Elfy świętego Mikołaja Andrzej Capiga/ GN Dzieci przygotowywały ozdoby pod fachowym okiem wychowawców… Andrzej Capiga

Dochodzi dziewiąta rano. Na korytarzu Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Rudniku nad Sanem jest gwarno. Właśnie zjeżdżają się dzieci z całego niżańskiego powiatu, i nie tylko. Za godzinę będzie śniadanie, a potem zajęcia w klasach. W programie między innymi wyrób świątecznych ozdób.

Już czują święta

Księdza Marka Walczaka spotykamy na korytarzu ośrodka. Dzieci obłapują go za sutannę. Uśmiecha się. – Zawsze jestem w sutannie. Mój poprzednik chodził po cywilnemu, więc dzieci zwracały się do niego „proszę pana”. Praca z dziećmi upośledzonymi jest specyficzna, one inaczej niż zdrowe reagują i przyswajają sobie wiedzę. Tutaj bardzo ważny jest dobry przykład, właściwa postawa – podkreśla ks. Marek. – Moja rola jako księdza i katechety jest jednoznaczna: muszę im ukazywać wartości wyższe. Wiedza jest tylko skromnym elementem tego przekazu, najważniejsze jest świadectwo – dodaje.

Ksiądz Marek przygotowuje także swoich podopiecznych do sakramentów świętych. Zauważa, że dzieci potrafią nimi wspaniale żyć, można odczuć i namacalnie doświadczyć poprawę w ich zachowaniu. – Podoba mi się, jak one się wzajemnie upominają, gdy zrobią coś niewłaściwego lub powiedzą nieprzyzwoite słowo: „Będziesz się musiał wyspowiadać” – da się wtedy słyszeć – mówi ks. Marek Walczak.

Podopieczni ośrodka doskonale czują, że nadchodzi Boże Narodzenie. Niektórzy żyją świąteczną atmosferą również w rodzinnym domu. Wszyscy jednak, w miarę swoich możliwości, angażują się w przygotowanie jasełek i uczestniczą razem z nauczycielami i rodzicami w wigilijnej wieczerzy, podczas której czytają fragmenty Pisma Świętego i dzielą się opłatkiem. Wcześniej jednak, tuż przed Adwentem, przygotowują bożonarodzeniowe ozdoby na świąteczny kiermasz.

Dziś więc w salach wre. Zarówno maluchy, jak i starsi podopieczni – w rudnickim ośrodku przebywają bowiem osoby w wieku od 5 do 24 lat – pracowicie uwiją się przy stołach zastawionych bibułą, kolorowym papierem, klejami i klejowymi pistoletami. Pod fachowym okiem wychowawców tworzą prawdziwe świąteczne cudeńka: najczęściej aniołki, choinki, stroiki oraz świąteczne kartki (ponad 200 rokrocznie zamawia Urząd Miasta i Gminy w Rudniku nad Sanem).

Auto na gwiazdkę

Pomysłodawcą świątecznego kiermaszu, który w rudnickim ośrodku jest organizowany już od 6 lat, jest Anna Gielarowska, nauczycielka. – Pani Ania odbywała u nas staż i kiedyś przyszła do mnie z takim właśnie pomysłem. Bardzo się ucieszyłam, bo uważam, że zawsze trzeba wspierać dobre inicjatywy – mówi Marta Szczepańska, dyrektor ośrodka. – Nasz kiermasz przynosi pewien dochód, ale nie chodzi w nim o zarabianie pieniędzy. Chcemy raczej promować twórczość osób niepełnosprawnych oraz zmieniać nastawienie lokalnego środowiska do nich– dodaje.

– Z takim kiermaszem zetknęłam się podczas studiów w Lublinie. Podejrzałam, jak to robią w tamtejszych zakładach terapii zajęciowej. Jego zasadniczym celem jest aktywizacja dzieci, które cieszą się, że to, co robią, jest potem docenione. Są też angażowane do sprzedaży ozdób. I dobrze im to idzie. W ubiegłym roku ich prace były sprzedawane także w sklepiku parafialnym – mówi Anna Giełarowska.

Co roku kiermasz odwiedza coraz więcej osób. Od 2010 r. jego organizacją zajmuje się działające przy ośrodku Stowarzyszenie na rzecz Osób Niepełnosprawnych „Poprowadź mnie przez świat”. Ono zdobywa między innymi pieniądze i materiały potrzebne do wyrobu do stowarzyszenia należy około 60 osób, a jego prezesem jest Anna Podyma. W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Rudniku nad Sanem przebywa 134 podopiecznych, których nauką i wychowaniem zajmuje się 74 pracowników. I naprawdę mają zajęcie.

W przyszłym roku w grudniu rudnicki ośrodek będzie świętował 50-lecie istnienia. Dzięki staraniom niżańskiego starostwa już rozpoczął się remont obiektów; wymieniono drzwi, osuszane są fundamenty. W przyszłym roku gotowa będzie nowa elewacja, zamontowane trzy windy, zagospodarowane poddasze nad stołówką i urządzona dodatkowa łazienka. Starosta niżański Gabriel Waliłko podpisał ostatnio umowę z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na zakup samochodu dla ośrodka. Może będzie już na gwiazdkę.

Telefon na... choince

Wchodząc do siedziby tarnobrzeskich Warsztatów Terapii Zajęciowej, działających przy parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy, wyczuwa się snujący się zapach cynamonu, słuch zaś wyłapuje szelest złotek, bibułek i radosny śmiech. Czuć, że do świąt jest coraz bliżej. Zwinne palce Paulinki wycinają ozdoby, z których później powstaną jedyne w swoim rodzaju kartki bożonarodzeniowe. – Nasze przygotowania muszą ruszać wcześnie, tak byśmy zdążyli z wyrobami na przedświąteczny kiermasz, a, jak widać, pracy jest sporo – wyjaśnia Katarzyna Brzyszcz, terapeuta zajęciowy.

Na stołach leżą oczekujące na przyozdobienie anioły, kartonowe bombki, w pudełkach zaś widać efekt ostatnich dni starań. Obok wspomnianych kartek świątecznych, wypełniają je aniołkowe ozdoby na choinki, wykonane z… patyczków do lodów. – W swoich pracach wykorzystujemy różne, czasem nawet może nieco dziwne materiały. Patyczki dały nam miłe panie ze sklepów spożywczych – mówi pani Kasia. O daleko posuniętej inwencji w szukaniu niekonwencjonalnych materiałów przekonujemy się w „królestwie” Piotra Bednarskiego. – Madzia np. robi choinki z kolorowych magazynów, ale nie tylko... – tajemniczo zawiesza głos pan Piotr, po czym stawia na stole papierową choinkę w charakterystycznym żółtym kolorze.

– To książka telefoniczna. Choinki z kolorowych tygodników czy miesięczników to zupełna nowość – mówi pani Madzia, jej twórczyni. – Do zrobienia jednej potrzebuję kilku gazet. Bardzo lubię robić rzeczy pożyteczne i potrzebne innym, zwłaszcza na święta, bo Boże Narodzenie to taki czas cudu narodzin Pana Jezusa, któremu codziennie dziękuję, że uratował mi kiedyś życie w wypadku – opowiada, precyzyjnie składając kolejne kartki gazety. – Do tej pory wykonałam 15 choinek, a do kiermaszu to zrobię ich ho, ho… – dodaje.

Wykonywanie ozdób oprócz frajdy zapewnia uczestnikom warsztatów swoistą formę rehabilitacji. – Praca manualna przy tak precyzyjnych wyrobach, jak np. bombki, do ozdobienia których potrzebna jest anielska cierpliwość, pozwala na ćwiczenie palców, całych dłoni, co jest szczególnie istotne u osób z niedowładami, porażeniami rąk – wyjaśnia Katarzyna Brzyszcz. – Z masy solnej robimy różne „ciasteczka” choinkowe: serduszka, rybki – mówi Rafałek. Przy stole zasypanym mąką siedzą Tomek i Klaudiusz, pracowicie ugniatając masę na kolejne ciastka. Koledzy zaś sprawnie rozwałkowują i wycinają foremkami misie, gwiazdki i inne figurki. – W każdym ciastku jest dziurka na nitkę, by ozdobę można było zawiesić na drzewku – pokazuje Rafałek. – Zrezygnowaliśmy z robienia tradycyjnych stroików, bo każdego roku są prawie takie same – zresztą tego typu gadżetów świątecznych jest wszędzie pełno – i postawiliśmy na coś nowego. Zawsze to odmiana i dla nas, wykonawców, i dla osób zainteresowanych naszymi wyrobami – opowiada pan Piotr.

Pomysłodawcą solnych ciastek, choinek z gazet jest Piotr Bednarski, z wykształcenia plastyk specjalizujący się w szeroko pojętej grafice, któremu – jak widać – nie obce są też inne formy plastyczne. – Paweł, Mariusz i Piotruś wykonują choinki z orzechów, żołędzi, ziarenek kawy – wymienia pan Piotr. – Oraz makaronu i grochu – uzupełnia Rafałek. W ubiegłym roku Mariusz zajmował się tworzeniem obrazów w technice metaloplastyki, wykorzystując puszki po napojach, na których po rozprasowaniu rylcem nanosił obrazy. – Zupełnie mnie tym zaskoczył – chwali podopiecznego P. Bednarski.

Chopinem kolęda płynie

– W okresie przedświątecznym nie tylko skupiamy się na robieniu ozdób, ale staramy się nasze działania poszerzać o inne dziedziny – mówi Halina Pałka-Dojka, terapeuta w pracowni rękodzielniczej. – Ponieważ w mojej grupie są panie będące mistrzyniami w recytacji i śpiewie, przygotowujemy występy na naszą warsztatową Wigilię oraz na konkurs jasełek. Po namowach próbkę talentu daje Teresa Biało, przytaczając wiersz „Kolęda” Wandy Chotomskiej. – Złotą świeczką mrugnęło drzewko, zatańczyły na ścianie cienie. „Dobry wieczór... szepnęła mama, dobry wieczór, panie Chopinie” – recytuje. Siedząca obok Zosia Biało dzierga na drutach szalik. Jeśli ktoś nie ma pomysłu na prezent, to na warsztatach może znaleźć np. ciepłe zimowe szale, skarpety i nie tylko. – W naszej pracowni zajmujemy się trudną sztuką malowania na szkle. Robimy kartonowe śnieżynki, którymi udekorujemy naszą siedzibę. Przy okazji staramy się precyzyjnie posługiwać nożyczkami, bo to doskonałe ćwiczenie na poprawę koordynacji wzrokowo-ruchowej – wyjaśnia Halina Pałka-Dojka.

Wszystkie cudeńka można było zobaczyć, a przede wszystkim kupić, podczas kiermaszu, który odbył się 11 grudnia przed kościołem MB Nieustającej Pomocy na Serbinowie.