Muchy efekt „Misia”

Agata Puścikowska

GN 07/2012 |

Wpadki pięknej pani minister to żenująca gra z polskim sportem oraz z kibicami.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Gdy pani poseł Joanna Mucha została powołana na ministra sportu, uważałam nominację za ciekawe posunięcie: młoda, piękna, przypuszczalnie kompetentna. I (punkt dodatkowy) będzie dobrze wyglądać w wiadomościach sportowych całej Europy. EURO za pasem, więc i przekaz medialny się liczy. Zagrała i babska solidarność: lepiej, żeby młoda kobieta, poza sportowymi układami, objęła stanowisko. A pojawiające się wraz z nominacją złośliwe komentarze pod adresem nowej minister uważałam za nie fair.
Ale dość szybko nastąpił szereg niekompetencji, które niektórzy nazywają „wpadkami pięknej pani minister”, a inni żenującą grą z polskim sportem oraz z kibicami.
Osobiście nieznajomość sportu rozumiem, a nawet się z Joanną Muchą solidaryzuję. Niemniej ja na radosną sportową niekompetencję mogę sobie pozwolić. Ministrem sportu nie jestem. A nawet słynną szczerość pani minister pt. „Nie znam się – uczę się”, też można uznać za uroczą. Ale tylko wtedy, gdy szczerością poraża stażystka w czwartoligowym klubie sportowym, typu klub „Tęcza” ze znanego filmu...

A już ostatni „mecz” na Stadionie Narodowym o Superpuchar („Kto wybierał drużyny?”), czyli w praktyce bieganie z uśmiechem na ustach i wywijanie zgrabnymi nogami też byłoby nawet zabawne... Szkoda, że zabrakło w tle pieśni pana Jarząbka... Tyle tylko, że wokół Stadionu – niedoróbki biegała z pięknym uśmiechem do złej gry minister polskiego rządu. Kilka miesięcy przed tak ważnym dla Polaków wydarzeniem...
Odzywa się więc nadal efekt „Misia”. I oczami wyobraźni widzę, jak minister przebrana w strój krakowski, krokiem tanecznym, wita w czerwcu europejskich sportowych notabli. Wokół organizacyjny falstart, tratujący się kibice, nadal remontowane schody na Narodowym. A pani minister zaprasza kibiców, notabli i piłkarzy do wspólnej polki galopki wokół stadionu. Pogonić, pogonić…
I uwaga, bo na zakończenie będą babskie muchy w nosie: według badań, kobieta w Polsce, żeby osiągnąć sukces zawodowy, musi wciąż udowadniać, że jest dobra, lepsza, najlepsza. W sumie to i dobrze. Kobieta potrafi, a bycie profesjonalistką jest powodem do dumy. Lecz oto proszę: wraz z minister Joanną nowe przyszło... Tendencja się utrzyma? Czy to raczej efekt „Misia”, tzn. Muchy...    
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.