Rozpędzony Joszi

ks. Piotr Sroga; GN 16/2012 Olsztyn

publikacja 29.04.2012 07:00

W każdą środę rozkładają sztalugi i przenoszą się w świat, do którego dostęp inni mają dopiero na wystawie. Każdy może być w tym momencie kimś wyjątkowym.

Rozpędzony Joszi Ks. Piotr Sroga/ GN Joszi pierwszy raz wziął pędzel do ręki.

Na wzgórzu nieopodal kościoła w Pilniku znajduje się budynek, w którym młodzi z okolic Lidzbarka Warmińskiego rozwijają swoje pasje. Właściwie świątynia przynależy do miasta, które wchłonęło okoliczne miejscowości. Wśród wielu ofert spędzania wolnego czasu są cotygodniowe zajęcia z malarstwa i rysunku. Prowadzi je Józef Mika, artysta rzeźbiarz i malarz.

Bajkowe rysunki

– Przyszłam na zajęcia z nudów. Nie miałam co robić – mówi Weronika Ulejczyk. Razem z dwoma koleżankami z Sarnowa bierze udział w warsztatach malarskich. Po szkole przychodzą do Gminnego Domu Kultury i Sportu w Pilniku, a po zajęciach pokonują 7 kilometrów pieszo do swojego miejsca zamieszkania. Gdy pogoda jest kiepska albo nie mają chęci na spacer, ktoś je odwozi. – U mnie wszystko zaczęło się trzy lata temu. Pan Józef przyjeżdżał do nas na zajęcia i organizował konkursy malarskie. Wtedy też mnie zauważył i zaprosił do Pilnika – mówi Angelika Witas z Zaręb. Jej ulubionym motywem jest przyroda. W cotygodniowym malowaniu bierze udział około 20 osób. Wśród nich jest także brat Angeliki, Sebastian. – Niewiele jest osób wśród moich rówieśników, które są zainteresowane malowaniem. Tymczasem można się na tych zajęciach podszkolić w sztuce malarskiej. Rysuję właściwie od dzieciństwa. Na początku kopiowałem ołówkiem postaci z bajek – wspomina. Obecnie Sebastian myśli o wernisażu i pracuje nad głównym obrazem na wystawę. Chce umieścić na nim to, co go  charakteryzuje, stanowi o jego tożsamości. Namalował między innymi logo zespołu, który lubi. Już trzecie zajęcia pracuje nad swoim obrazem, a musi jeszcze stworzyć kilka innych, aby odbył się wernisaż. Jest w ostatniej klasie gimnazjum i czasu jest mało.

Nie będę nauczycielem

Młodzi artyści mają różne definicje sztuki. – Dla mnie sztuka jest przelaniem swoich emocji na płótno lub kartkę. Emocji i wyobraźni. Ale jednocześnie jest to rozrywka, sposób pożytecznego spędzania wolnego czasu – mówi Klaudia Sobolewska z Sarnowa. Specjalizuje się w malowaniu pejzaży. Dla Sebastiana ważna jest także osobista satysfakcja, pojawiająca się po ukończeniu dzieła. Sztuka zmienia samego twórcę. Pojawia się również radość tworzenia. Sam tego doświadczył, gdy swoją przygodę z malowaniem rozpoczynał od przerysowywania pajacyków z kolorowanek. Pierwszym zadaniem w Pilniku było namalowanie siedzącego człowieka. – Myślę, że każdy może malować i tworzyć. Ważne jednak, aby był ktoś, kto pomoże i pokieruje. Moim zdaniem w każdym człowieku jest umiejętność tworzenia, ale nie każdy ją rozwija – mówi Sebastian. Weronika sądzi, iż wielu się boi rozwinąć swoje zdolności. Gdy większość młodych z okolicy Pilnika wybiera świat komputera lub telewizji, gromadka zapaleńców rozwija swoje artystyczne pasje. – Nasi koledzy i koleżanki wiedzą o tym, co robimy, ale najczęściej jest to im obojętne. Czasem nam zazdroszczą – mówią młodzi artyści. Większość z nich traktuje malowanie jako hobby. Sebastian chciał iść do szkoły plastycznej, ale oceny z biologii i geografii obniżyły średnią. Teraz zamierza zostać stolarzem. – Trzeba myśleć praktycznie. Z wykształceniem artystycznym trudno dostać pracę. Można zostać nauczycielem, ale dla mnie nie jest to atrakcyjny zawód – mówi. Zgadza się z nim Angelika, która uważa, że zachowanie dzisiejszej młodzieży bardzo utrudnia pracę pedagogów.

Porwani światem emocji

Młodzi artyści zachęcają, aby wziąć pędzel lub ołówek do ręki i spróbować. Wtedy można uwolnić się od komputera, poznać nowych ludzi i rozwinąć swoją pasję. W czasie środowych zajęć pojawią się także nowi adepci sztuki malowania. Do przygotowanej sztalugi, na której stoi oprawione białe płótno, zbliża się kilkuletni Jonathan (wszyscy mówią na niego Joszi). To jego pierwsze w życiu dzieło. Bez tremy i długiego zastanowienia prowadzi pędzel po czystej powierzchni. W kilkadziesiąt minut powstaje kolorowy i radosny obraz. Uśmiech nie znika z twarzy chłopca. Z rozpędu chce namalować następny. Pan Józef hamuje chłopca. – Na dziś wystarczy. Na następnych zajęciach będziesz malował dalej – mówi. W takim tempie Joszi wymalowałby kilka dziecięcych arcydzieł na każdym spotkaniu. W czasie zajęć młodzi rozmawiają, wymieniają myśli i uwagi na temat obrazów. Czasem siedzą zadumani, przeniesieni w inny świat.

Mocna kreska

Wśród uczestników zajęć jest także dziesięcioletni Patryk Pikus, o którym ostatnio było głośno w lokalnych mediach. – Prowadziłem w Kłębowie zajęcia plastyczne dla uczniów. Zobaczyłem w rysunkach Patryka dobrą kreskę. Miał wtedy 8 lat. Jego rysunki są mocno przetworzone – mówi Józef Mika. Pierwszą wystawę jego prac zorganizowano mu dwa lata temu w jednej ze szkół. Potem był wernisaż w bartoszyckiej bibliotece dla dzieci i kilka innych. Promotorem i propagatorem twórczości Patryka jest pan Józef. Historia młodego rysownika rozpoczyna się w Krakowie, gdyż tam się urodził i mieszkał. Jego rodzice, Jarosław i Agnieszka, są konserwatorami zabytków. Przyjechali na Warmię w celu renowacji zabytkowego sufitu w kębłowskim kościele. – Zaprosili nas znajomi. Była praca. Po roku zaczęliśmy się rozglądać za stałym miejscem zamieszkania, gdyż fajnie nam się tu życie układało – mówi ojciec Patryka. Spodobały się im klimat, przyroda, przestrzeń.

Chłopiec wygląda poważnie i mówi powoli, z zastanowieniem, nieco sztucznie dorosło. Trudno powiedzieć, ile jest w tym gry, a ile autentyczności. Właściwie trudno dostrzec dziecko. – Na początku zainspirowałem się olsztyńskim graffiti. Zobaczyłem je na dużym murze. Wtedy zacząłem rysować. Pierwszym moim rysunkiem był patyczek. Teraz rysuję raczej postaci. Mam taki charakter, że nie rysuję martwej natury – mówi Patryk. W przyszłości chciałby być rysownikiem i ilustratorem książek. Obecnie uważa, że najtrudniejsze jest rysowanie idealnej kopii. Choć sam nie jest kopistą, gdyż jego rysunki nigdy się nie powtarzają. – W Kłębowie koledzy się zachwycali moim talentem. W nowej szkole w Lidzbarku Warmińskim nie jestem tak doceniany – mówi młody artysta.

Patryk twierdzi, że pan Józef Mika pozwolił mu realizować karierę artystyczną, ale on sam się rozwinął. Dziesięcioletni artysta bardzo dużo rysuje. Jego bliscy mówią, że ciągle siedzi z ołówkiem w ręku. Świadczy o tym imponująca liczba prac. Na wystawie, która odbyła się 23 lutego w Pilniku, można było obejrzeć sto rysunków. Recenzje były bardzo dobre. Po wystawie w Bartoszycach jeden z internautów, Krzysztof, napisał: „Ten młody człowiek jest przykładem na to, że warto swój talent odkryć jak najwcześniej i znaleźć się wśród ludzi, którzy wskażą mu kierunek rozwijania tego talentu i cieszenia się nim. Patryk ma wokół siebie takich ludzi, którzy wierzą w jego zdolności i w to, że ten młody chłopak wykorzysta wszystkie jego walory. Jak wspomniał Patryk, rysuje, bo to lubi, tak bardzo jak grę w piłkę czy gry komputerowe z kolegami, ale tylko malarstwo tak bardzo go fascynuje, i temu poświęca najwięcej czasu. Na razie tworzy ilustracje komiksowe, bo i sam przepada za czytaniem komiksów, ale przyszłość wiąże z prawdziwymi obrazami w wielkim formacie. Nim do tego dojdzie, poprawia swoją kreskę, która jest dla niego charakterystyczna, i kiedy tylko może, to rysuje, nawet podczas lekcji, choć jak twierdzi, mocno musi się powstrzymywać. Im częściej będzie miał swoje wystawy, im bardziej będzie dopingowany przez rodziców oraz opiekunów jego talentu, tym szybciej osiągnie swój cel i zostanie znanym w świecie sztuki malarzem”.