Wychowani na Dekalogu

Alina Świeży-Sobel; GN 7/2012 Bielsko-Biała

publikacja 02.06.2012 07:00

To od nas wszystkich: rodziców, nauczycieli i katechetów zależy, czy uda się wychować naszą młodzież na mądrych i otwartych ludzi z zasadami – uważa ks. prał. Henryk Satława, prezes „Dziedzictwa św. Jana Sarkandra”.

Wychowani na Dekalogu Alina Świeży-Sobel/ GN Stałym punktem rytmu szkolnego życia są Msze św. w cieszyńskim kościele Trójcy Świętej.

Alina Świeży-Sobel: Cieszyńskie szkoły katolickie mają już 15 lat. Jakie to były lata?

ks. prał. Henryk Satława: – Początki na pewno nie były łatwe. Trzeba było pokonać wiele trudności, które napotykaliśmy w różnych dziedzinach: począwszy od lokalowych, przez dobór kadry pracowników, po współpracę z rodzicami i odpowiedni dobór przedmiotów. Ale na pewno warto było, bo zyskaliśmy szansę uczestnictwa w wychowaniu uczniów na ludzi wykształconych i wyposażonych w dobrze uformowane sumienie, wychowanych na Dekalogu. Nasi absolwenci mają ukształtowany charakter i większą szansę, by nie zagubić się w chaosie dzisiejszego świata.

Podkreśla Ksiądz znaczenie szkolnictwa katolickiego i wciąż tworzy nowe placówki. Dlaczego?

– Szkoły katolickie są z jednej strony alternatywą dla oświaty nękanej od lat ciągłymi eksperymentami reformatorów, zapominających, że szkoła to przestrzeń wymagająca stabilizacji i konsekwentnie realizowanego programu. W szkołach katolickich dbamy o to, a minimum wciąż zmieniane przez ministerialne rozporządzenia coraz częściej poszerzane jest o dodatkowe przedmioty – np. filozofię czy lekcje języka polskiego lub historii. Drugim ważnym powodem jest potrzeba wychowania mądrego człowieka z zasadami. Na kształtowanie charakterów w masowej szkole najczęściej nie ma czasu. Rodzice autentycznie zatroskani o swoje dzieci starają się zapewnić im jak najlepszą edukację. Chcemy uświadomić im, że warto edukować swoje dzieci, zadbać o szkołę, która pozwoli im jak najlepiej rozwinąć zarówno intelekt, jak i sumienie.

Niektórzy rodzice mogą się jednak obawiać finansowych obciążeń. Nauka w szkole katolickiej jest płatna...

– Czesne nie jest wysokie: nie przekracza tygodniowo równowartości dwóch lekcji korepetycji, a przecież mamy świadomość, jak często w masowej szkole są one konieczne, by uczeń opanował wymagany materiał. Jeżeli rodzice znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej, stowarzyszenie stara się wspomóc rodzinę, udzielane są stypendia socjalne i nie zdarzyło się, by ktoś zrezygnował z nauki z powodów finansowych.

Szkoła katolicka ma nauczyć przede wszystkim myślenia, szerokiego patrzenia na świat. Czy uczy też, jak być w tym świecie katolikiem?

– Zależy nam na tym, żeby ta młodzież świadomie została w Kościele, czuła się odpowiedzialna za wspólnotę ludzi wierzących i żeby ten Kościół budowała. Katechezy, rekolekcje, cotygodniowe szkolne Msze święte, pogadanki – to wszystko ma pomóc w formacji uczniów, a także ich rodziców. Rodzice katoliccy mają prawo i obowiązek wychowania swoich dzieci w duchu katolickim. Warto pamiętać, zwłaszcza wobec wielości dzisiejszych ofert edukacyjnych, że nie jest obojętne, jakie szkoły wybierają dla swoich dzieci. To jest szalenie ważne, bo wraz z całą organizacją szkolnego życia odbywa się przekaz wartości. Katolicka szkoła gwarantuje, że będzie to propozycja zgodna z sumieniem katolika.

***

Z katolicką maturą

Osiągają ponadprzeciętne wyniki z egzaminów maturalnych. Świetnie znają języki. A do tego pomagają choremu koledze z Afryki. Uczniowie Katolickiego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. św. Melchiora Grodzieckiego w tym roku świętowali 15-lecie istnienia swoich szkół.

Obie utworzyło cieszyńskie Stowarzyszenie Dziedzictwo św. Jana Sarkandra, które dziś może pochwalić się już siódmą otwieraną właśnie katolicką placówką oświatową. Wkrótce ma powstać kolejna. Oferują edukację na różnych etapach kształcenia i jeden kierunek wychowania. – Katolicka szkoła jest ważna i coraz bardziej potrzebna – mówi z przekonaniem ks. prał. Henryk Satława, prezes Stowarzyszenia Dziedzictwo św. Jana Sarkandra i inicjator tego oświatowego działania. W efekcie w Cieszynie istnieje już zespół czterech katolickich placówek oświatowych – od przedszkola po liceum ogólnokształcące, a w Czechowicach-Dziedzicach do istniejącego już przedszkola i gimnazjum od września dołącza katolickie liceum. – Zależy nam na tym, by rodzice zainteresowani katolickim wychowaniem swoich dzieci mogli liczyć na ciągłość kształcenia, ale chętni mogą dołączyć na każdym etapie. Ważne, by dać dziecku szansę katolickiej formacji. To istotne zwłaszcza dla młodzieży, która przymierza się do najważniejszych życiowych wyborów i wkracza w dorosły świat – dodaje. – Umożliwia to istniejące już od 15 lat liceum w Cieszynie, a także to, które zacznie działać w Czechowicach-Dziedzicach.

Językowi prymusi

Wyniki zdawanych matur lokują cieszyńskich licealistów z KLO powyżej średniej w powiecie, województwie czy kraju. One również sprawiają, że 90 procent absolwentów najczęściej trafia na renomowane kierunki studiów na państwowych uczelniach: prawo, medycynę, matematykę czy filologię. – Duży nacisk kładziemy na poziom nauki języków obcych. We wszystkich klasach liczba lekcji języków obcych jest wyższa, porównywalna z klasami w innych szkołach, określanymi jako językowe. U nas wszyscy uczniowie realizują rozszerzony program języka angielskiego – mówi dyrektor Kałuża. Nauka odbywa się w grupach tworzonych nie według podziału klasowego, a stopnia  zaawansowania. Co roku testy decydują, do jakiej grupy są kwalifikowani, by osiągać najlepsze efekty. – Podobnie odbywa się nauka niemieckiego. Obecnie mamy też grupę uczniów, którzy wybrali język francuski i osiągają bardzo dobre wyniki – dodaje Katarzyna Kałuża. Uczniowie odnoszą sukcesy w konkursach językowych. W ubiegłym roku grupa uczestnicząca w przeglądzie twórczych form pracy dzieci i młodzieży w językach obcych „Poliglota” zdobyła Grand Prix i nagrodę w postaci wycieczki do Brukseli. Jedna z uczennic zdobyła nagrodę główną – indeks – w konkursie języka angielskiego w Raciborzu. Uczniowie wybierający kształcenie na kierunkach biologiczno-medycznych czy prawniczych uczą się też łaciny. A sukcesy mają nie tylko laureaci konkursów językowych. Ostatnio jedna z uczennic została finalistką ogólnopolskiego konkursu „Fizyka się liczy”, a obecnie szkolna społeczność kibicuje finalistce konkursu geograficznego.

Licealista to ktoś

– Mała liczba uczniów w klasach ułatwia nam realizację ważnego założenia, by zawsze podchodzić do ucznia indywidualnie: widzieć jego konkretne predyspozycje i ograniczenia, dostosować do nich odpowiednio przedmioty nauczania, a później tak prowadzić, by umiał rzeczywiście wykorzystać wszystkie swoje możliwości. Staramy się to wszystko dostrzec i pomagamy wydobywać to, co w naszych uczniach najlepsze – uważa dyrektor Katarzyna Kałuża. Szkoła prowadzi całą gamę zajęć rozwijających talenty i zainteresowania – od muzycznych przez teatralne czy sportowe. Uczniowie przygotowali już sporo scenicznych programów, które zaprezentowali na deskach cieszyńskiego teatru. Licealiści organizują dla młodszych uczniów w powiecie cieszyńskim konkursy matematyczno-przyrodnicze „Melchior”, a także popularyzujące wiedzę ekologiczną. Współpracują z młodzieżą z Niemiec i Hiszpanii. Niedawno w Dreźnie szukali śladów Kraszewskiego i Chopina. Licealiści angażują się w działania charytatywne. Pisali listy do Jemenu, Korei, Rosji i Meksyku, by upomnieć się o prawa więźniów sumienia. Od kilku lat opiekują się uczniem Bahatim Ghahi z Konga i dziećmi chorymi onkologicznie. Dołożyli swoją cząstkę do szlachetnej paczki, a psiakom i kotom pomagali przetrwać zimę. Bo to także egzamin z katolickiej dojrzałości.

Uczą się tu dobra

Katarzyna Kałuża, dyrektor Katolickiego Gimnazjum i LO im. św. Melchiora Grodzieckiego

– Naszym największym pragnieniem jest wychować uczniów na ludzi mądrych, wyposażonych w solidną wiedzę, ale równocześnie wrażliwych i postępujących etycznie. Symbolem naszej szkoły jest ryba, więc nikt nie ma wątpliwości, że chodzi nam o świat wartości chrześcijańskich. To oczywiście mnóstwo codziennych, na pozór drobnych elementów, dzięki którym udaje się wypracować ten szeroki wymiar. Staramy się im uświadomić, że nie wszystko wolno – i sami zauważają, że przestrzeganie w życiu tych zasad postępowania jest ważne i potrzebne. To oczywiście wielka satysfakcja, kiedy jako studenci, czy już po studiach przychodzą i przyznają, jak przydało im się w życiu to, do czego przekonywaliśmy ich w szkole.

Radosław Standura, absolwent KLO w Cieszynie

– Dziś kończę studia i już pracuję. Trzy lata spędzone w Katolickim Liceum wspominam bardzo ciepło. Był to czas nie tylko odpowiedzialnej nauki i zmierzenia się z jej rzetelną i uczciwą oceną motywującą do pracy, ale również czas spędzony na merytorycznej dyskusji. Warto wspomnieć o rozszerzonym programie nauczania języków obcych, których znajomość jest dziś absolutnie konieczna. Z sentymentem wracam do wspólnych wyjazdów na rekolekcje i wycieczki. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, iż moje oczekiwania w stosunku do tej szkoły spełniły się z nawiązką.