Sąsiad, wspólnota i inni

Joanna Kociszewska

publikacja 14.07.2012 07:00

Badanie więzi społecznych wykazało, że nie jest źle. Wskazało jednak na pewne obszary działania.

Sąsiad, wspólnota i inni Józef Wolny/ Agencja GN Większość badanych zgadza się ze stwierdzeniem: „staram się tak postępować, by nikt z sąsiadów nie miał do mnie pretensji, ale trzymam się od nich na odległość”.

Kilka dni temu CBOS opublikował wyniki badania dotyczącego rodzaju więzi społecznych, jakie nas dotyczą. Zadano też pytania o poczucie wsparcia i osamotnienie. Poprzednie podobne badanie przeprowadzono w 2008 roku, przedtem w 2000 i 1995. Jak wygląda nasze społeczeństwo obecnie – i w porównaniu do poprzednich badań?

Współczesnym przemianom towarzyszy osłabienie tradycyjnych więzi społecznych, szczególnie tych bazujących na bliskości terytorialnej. To teoria. Z drugiej strony – jak przypomina CBOS omawiając założenia badania - równocześnie obserwujemy nostalgię za tego typu relacjami. Jak to wyszło w praktyce?

Z sąsiadami chcemy mieć stosunki poprawne, choć nie za bliskie. Większość badanych zgadza się ze stwierdzeniem: „staram się tak postępować, by nikt z sąsiadów nie miał do mnie pretensji, ale trzymam się od nich na odległość”. Tylko 10% osób celowo dąży do izolacji, wyrażając to stwierdzeniem: „w miarę możliwości unikam sąsiadów i z nikim się nie kontaktuję”.

Co to oznacza w praktyce? Przeciętnie 83% badanych mówi, że utrzymuje zdawkowe kontakty przynajmniej z niektórymi sąsiadami. Ponad 70% zauważa, że w sąsiedztwie ma osoby, które mogą wyświadczyć drobną przysługę. Zwykle jest takich osób kilka. Zdecydowanie rzadziej utrzymujemy z sąsiadami kontakty towarzyskie – taki rodzaj relacji przynajmniej z niektórymi osobami z sąsiedztwa ma 34% badanych. Mniej wyłącznie grzecznościowych relacji jest na wsiach – tam częściej sąsiedzi wyświadczają sobie drobne przysługi czy wchodzą w relacje towarzyskie. Częściej też zdarzają się konflikty, choć nie są liczne. W miastach, zwłaszcza największych, dominuje kontakt zdawkowy.

Kolejny punkt, to sposób spędzania czasu wolnego. Dominuje tutaj rodzina (rodzice, dzieci, rodzeństwo), w perspektywie ostatnich lat widać rosnącą częstość odpowiedzi wskazujących na najbliższą osobę (mąż/żona, partner/partnerka, chłopak/dziewczyna, bez innych członków rodziny). Rzadziej (w perspektywie ostatnich lat) spotykamy się w szerszym gronie rodzinnym. Nie zmienia się otwarcie na ludzi obcych - jedynie młodzież (18-24 lat) spędza czas wolny w gronie przyjaciół, znajomych i ludzi sobie obcych. Niespełna 10% spędza czas wolny samotnie i są to zazwyczaj osoby po 65 roku życia.

Komentując dotychczasowe wyniki: jak na razie nic zaskakującego. Te dane potwierdzają obserwacje intuicyjne. Więzi w małych grupach są ściślejsze, niż w wielkich zbiorowościach. W wielkich miastach, gdzie liczba osób spotykanych codziennie jest znacznie większa, ale też gdzie częstsze są migracje ludzi i większe tempo życia dominują kontakty zdawkowe lub ograniczone do drobnych przysług sąsiedzkich w najbliższym otoczeniu. To nawet nie musi być celowy wybór. Wynajmując kilka lat mieszkanie w kilkunastopietrowym bloku i normalnie pracując nie mamy szans poznać wszystkich sąsiadów (np. 200 rodzin). Najwyraźniej nie dążymy jednak do pełnej izolacji.

Również wyniki dotyczące spędzania czasu wolnego nie zaskakują. Najmłodsza badana grupa (18-24) spędza czas z przyjaciółmi, częściej w większym gronie, do którego często dobijają osoby obce. Jeśli uświadomić sobie, że mówimy o młodzieży, która w ogromnej większości nie założyła jeszcze własnej rodziny, za to bawi się w klubach, na dyskotekach, imprezach publicznych, wyjeżdża ze znajomymi, zaskakujące byłyby inne wyniki. Po 25 roku życia coraz więcej osób spędza czas z jedną wybraną osobą, zakłada rodziny, wychowuje dzieci – czas wolny musi być spędzany inaczej. Po 55 roku życia ludzie coraz częściej spędzają czas samotnie. Odsetek ten rośnie w przypadku osób w wieku podeszłym (>65). Także tu nie można się dziwić. Dzieci opuszczają dom, a czasem i miasto lub wręcz emigrują, małżonkowie chorują i umierają. Byłoby miejsce na znajomych, przyjaciół, sąsiadów właśnie, wspólnoty. Niestety, tutaj jest luka. Przekłada się to na poczucie osamotnienia (to kolejne pytanie).

Zatem przechodząc do kolejnego (ważniejszego moim zdaniem) zagadnienia. Na pytanie: Czy, ogólnie rzecz biorąc, czuje się pan(i) osamotniony(a) czy też nie? „Tak” lub „zdecydowanie tak” odpowiedziało 10%. Warto zauważyć, że ta grupa nie do końca pokrywa się z odpowiadającymi przecząco na pytanie o doświadczane wsparcie (Czy jest ktoś, na kogo może Pan(i) liczyć w każdej sytuacji, kto nie odmówi Panu(i) pomocy, rady, pożyczki itp.?). W grupie doświadczającej osamotnienia wyraźnie dominują osoby po 65 roku życia, emeryci i renciści oraz osoby mieszkające w małych miejscowościach. Nie ma takiego rozwarstwienia przy pytaniu o wsparcie. Można pokusić się o interpretację, że możemy tu znaleźć rodziców, których dzieci i wnuki mieszkają daleko, przyjeżdżając kilka razy do roku. To ludzie, którym brakuje bliskich więzi, kogoś z kim można by spędzić czas, porozmawiać, ale którzy wiedzą, że w razie potrzeby dzieci dojadą, znajdzie się sąsiad czy sąsiadka, ktoś w parafii... Osamotnienie wydaje się mieć charakter bardziej emocjonalny, niż praktyczny.

Ale to niejedyna grupa. Druga przoduje w obu wskaźnikach. To osoby z niskim dochodem, oceniający swoją sytuację materialną jako złą lub co najwyżej średnią, renciści, bezrobotni, robotnicy niewykwalifikowani. Oni częściej odpowiadają, że pozostają sami ze swoimi problemami i mówią o osamotnieniu. Ma ono jednak inny wymiar. Można chyba przyjąć, że chodzi o osoby doświadczające wykluczenia społecznego lub nim zagrożone, borykające się z dużymi problemami praktycznymi. To ludzie, którzy z jakichś powodów nie chcą lub nie mają odwagi prosić o pomoc, którzy nie wiedzą, gdzie tej pomocy szukać lub którzy doświadczyli jej nieadekwatności lub odmowy. Osoby, które – z własnej winy lub bez niej – znalazły się w pułapce biedy.

To potężny problem, bo prócz problemów ekonomicznych dotykamy często sfery psychicznej: umiejętności, motywacji, obrazu siebie. O ile w poprzedniej grupie może pomóc jedna uważna osoba, tu często trzeba całego systemu.

Warto jeszcze zauważyć dwie informacje. W badaniu zadano również pytanie o częstość praktyk religijnych. Zestawiono ten parametr z poczuciem wsparcia i poczuciem osamotnienia. W grupie osób, które praktykują kilka razy w tygodniu 96% miało poczucie, że ma się do kogo zwrócić o pomoc. O blisko 10% więcej, niż w pozostałych grupach. Myślę, że można uznać to za efekt wspólnoty. Z drugiej strony nie ma takiej zależności przy pytaniu o poczucie osamotnienia. Wspólnota sprawdza się jako źródło wsparcia na poziomie praktycznym, realnego problemu, gorzej z wsparciem emocjonalnym i zwyczajną bliskością?

I ostatnie pytanie: na pomoc ilu osób może Pan/ Pani liczyć. Ciekawa jest obserwacja w perspektywie kilkunastu lat (1999-2005-2012). W 1999 roku 10% osób nie potrafiło odpowiedzieć na pytanie, pozostali deklarowali zazwyczaj 2-10 osób (w kategoriach 2 osoby, 3-4, 5-10 znalazło się łącznie 64% odpowiedzi). W 2005 roku tylko 5% nie umiało odpowiedzieć na pytanie, ale widzieliśmy wokół siebie mniej potencjalnie pomocnych osób (71% odpowiedzi w przedziale 1-4 osoby). W 2012 roku odpowiedzi „trudno powiedzieć” jest tylko 2%. I najwyraźniej okazało się, że jednak nie jest tak źle. Ponad 70% osób znów zaznaczyło przedział 2-10 osób.

Badanie CBOS-u wykazało, że nie jest źle. Wskazało jednak na pewne obszary działania. Pierwszym i najważniejszym wydaje się dotarcie z systemem pomocy (państwowym, samorządowym, kościelnym?) do osób wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem. Bez pomocy ze swojej sytuacji nie wyjdą. Drugim – dostępnym dla każdego – wydaje się po prostu wrażliwość na ludzi wokół mnie i obecność. Nie chodzi o konkretną pomoc. Z tą zasadniczo nie ma wielkich problemów. Chodzi o czas. O zainteresowanie. O bliskość. O dostrzeżenie w swoim otoczeniu ludzi spoza kręgu rodzinnego. Być może tak samo samotnych?

Tu jest szerokie pole do popisu właśnie dla sieci lokalnych. Sąsiedzkich, parafialnych. Warto.

Badanie przeprowadzono w dniach 14-20 czerwca 2012 roku na liczącej 1013 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.