Bo im się drogi pokrzywiły

Urszula Rogólska; GN 39/2012 Bielsko-Biala

publikacja 08.10.2012 07:00

– Wiem, że warto... – ks. Józef Walusiak szuka czegoś w pamięci. – Irka, fryzjera z Warszawy, pamiętacie? Jego rodzice przyjechali niedawno na Barkowską w drodze do Bułgarii. Podziękować. Po 15 latach... Tym bardziej jestem pewien: warto...

 „Nadzieja” w Komorowicach zamieniła się w plac budowy – do dotychczasowych obiektów ośrodka zostanie dobudowane nowe, nowoczesne skrzydło Archiwum Ośrodka „Nadzieja” „Nadzieja” w Komorowicach zamieniła się w plac budowy – do dotychczasowych obiektów ośrodka zostanie dobudowane nowe, nowoczesne skrzydło

Irek, fryzjer, był bardzo charakterystyczny ze względu na fryzurę. Musiał być, skoro po 15 latach tak dobrze go pamiętamy – uśmiecha się ks. Józef Walusiak, założyciel Katolickiego Ośrodka Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży „Nadzieja” w Bielsku-Białej. – Różnie się toczą losy naszych wychowanków. Jedni chcą utrzymywać kontakt, inni nie. Wszyscy przyszli tu jako przegrani. Jedni wyszli na ludzi, inni nie chcieli. Niektórzy już nie żyją... Wielu kończy studia. Pomagają takim, jakimi oni byli kiedyś. Rodzice Irka mnie wzruszyli. Postanowili przyjechać podziękować za jego terapię. Irek skończył studia, zamieszkał w USA, tam ma szczęśliwą rodzinę. Kiedy słucham takich historii, to dla mnie kolejny sygnał, że warto robić wszystko, żeby im pomóc. A dziś mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek Irek nas odwiedzi, nie pozna już tego miejsca.

Namiastka prywatności

Z Adamem Kasprzykiem, kierownikiem ośrodka „Nadzieja”, wędrujemy po budynku. Ośrodek jest Niepublicznym Zakładem Opieki Zdrowotnej, powołanym przez Fundację Zapobiegania i Resocjalizacji Uzależnień „Nadzieja” w maju 1991 roku. Jest dofinansowywany przez NFZ. Jego program terapeutyczny skierowany jest do dzieci i młodzieży między 13. a 18. rokiem życia, uzależnionych od środków psychotropowych – narkotyków i alkoholu. Terapia trwa tu około 12 miesięcy. Ośrodek może przyjąć 32 osoby. Leczenie 28 finansuje NFZ. – Tu cztery pokoiki dziewczyn, a pięć dla chłopców jest w drugiej części budynku. Warunki skromne, ale staramy się, by każdy miał choćby namiastkę prywatności – opowiada Kasprzyk. – Tu są dwie sale lekcyjne, bo w ośrodku mamy gimnazjum. Po lekcjach stają się salami terapeutycznymi. A tu pokój rozmów i pokój księdza – pokazuje kierownik ośrodka. Z jednego pomieszczenia dobiega płacz niemowlaka. – To Dominik – przedstawiają chłopczyka wolontariusze. – Jego mama ma teraz zajęcia terapeutyczne, więc jest pod naszą opieką. – Od ubiegłego roku na terapię przyjmujemy też nieletnie w stanie błogosławionym i z małymi dziećmi – wyjaśnia Adam Kasprzyk. – A tu mamy Szefa – uroczyście wskazuje na drzwi. A wchodzimy do... kaplicy. Na parterze są jeszcze niewielka sala gimnastyczna, siłownia, kuchnia (w której chłopcy właśnie skończyli obierać jabłka) i jadalnia. Wchodzimy jeszcze do auli – największej sali w ośrodku. Kiedy pada deszcz, dach przemaka. Ale powstrzymano się z remontem, bo zrodziły się nowe plany...

Jedyne takie miejsce

– Od kilkunastu lat jesteśmy postrzegani w Bielsku-Białej i okolicy jako jedynie miejsce, gdzie można szukać pomocy dla nieletnich z uzależnieniami. Najbliższe podobne placówki znajdują się w Bytomiu i Krakowie – mówi ks. Józef. – Nasz ośrodek staje się już także poradnią. Przyjeżdżają ludzie nie na leczenie, ale żeby porozmawiać, znaleźć terapeutę, który im wyjaśni pewne zachowanie dziecka, którego nie rozumieją. Czasami dzieci kwalifikują się na terapię, a czasem nasz terapeuta powie: to jest inny problem, proszę szukać pomocy tam czy tam. Prowadzimy nie tylko terapię dla nieletnich, ale i ich rodzin. To wszystko wymaga pomieszczeń. Coraz częściej jesteśmy proszeni także o prowadzenie szkoleń dla pedagogów, pielęgniarek, kuratorów. I też nie mamy gdzie tego robić. Robimy to w „Klimczokówce” – naszym hostelu w Wapienicy – ale tamtejsze pomieszczenia też nie są odpowiednio duże. Czasem szkolenia prowadzimy w salach na terenie miasta, ale niektórzy chcą szkolić się tutaj, bo tu mają okazje zobaczyć na żywo, jak wygląda praca z młodzieżą – Marzy się nam także, by tu udzielać pomocy całościowo: by była poradnia dla dzieci, oddział dzienny i ośrodek terapeutyczny – mówi Adam Kasprzyk i dodaje: – Warunki socjalne, miejsce, w którym odbywa się terapia, to bardzo ważny jej element. Przyjęliśmy założenie, żeby tych dzieci, które tu trafiły na terapię, już nie karać. One już zostały ukarane przez życie tym, że brały narkotyki. Tu mają szansę odkryć nowe życie, rozbudzić pasje. Oprócz terapii proponujemy im lekcje angielskiego, tańca, wspinaczki, jazdy rowerowej, nauki gry na instrumentach. Te dzieci są tu przez rok – powinny mieć jak najlepsze warunki. Ksiądz Józef: – To jest katolicki ośrodek, więc kaplica jest ważnym miejscem w jego codzienności. Obecna, istniejąca prawie 18 lat, jest za ciasna. Wprawdzie jest wystarczająca dla wychowanków, ale kiedy odbywają się zjazdy rodziców, spotkania rocznicowe czy inne – wtedy brakuje miejsca.

Zrobiło się ciasno

– Kiedy w 1991 roku powstał ośrodek, fundacja kupiła dwa budynki. Wówczas było to wystarczające. Ale wzrastają ustawowe standardy i zrobiło się nam ciasno. Budynek jest mało funkcjonalny – mówi Adam Kasprzyk. – W 2006 roku weszła w życie ustawa dotycząca służby zdrowia i wtedy, żeby spełnić jej wymogi, zaczęliśmy myśleć o rozbudowie. W ciągu roku powstał projekt, który teraz rozpoczęto realizować – Plan jest taki: dobudujemy budynek mieszkalny, w którym będzie 14 pokoi. Będą znacznie większe niż te tutaj. Każdy pokój z łazienką. Wygodny i jasny. Będziemy też mogli przygotować pokoje dla nieletnich mam, które jednocześnie będą uczestniczyć w terapii. Nad całością będzie piętro z dużą kaplicą i aulą. Pod nią będzie druga – tzn. obecną powiększymy o trzy metry. To pozwoli nam dużo wygodniej spotykać się z rodzicami, a także prowadzić w znacznie lepszych warunkach zajęcia psychodramy. To taka bardzo obiecująca forma terapii, połączonej z teatrem. Dużo łatwiejsza dla młodzieży, bo nie trzeba mówić. Odgrywa się fragmenty swojego życia na scenie. Budynek będzie też dostosowany dla potrzeb osób niepeł- nosprawnych. – Największy problem to oczywiście zdobycie pieniędzy – mówi Katarzyna Sitek z biura administracji ośrodka. – Całość przedsięwzięcia pochłonie około 1,5 mln zł. Największe pieniądze przyszły z budżetu województwa śląskiego – dostaliśmy prawie 800 tys. zł dotacji. W sierpniu rozpoczęliśmy prace, a budynek w stanie surowym – przykryty – musimy oddać do listopada. Na dokończenie prac potrzebujemy 100 tys. zł. Staramy się je pozyskiwać w czasie zbiórek publicznych. Zorganizowaliśmy Piknik Rodzinny, wystąpił dla nas kabaret „Mumio” – ale to wciąż niewystarczające sumy... Stąd nasza prośba do wszystkich ludzi dobrej woli – jeśli możecie, pomóżcie nam – już tak wiele udało się nam zrobić, że chcemy walczyć, aż uda się zakończyć inwestycję.

Pomóż „Nadziei”

Pracownicy i wolontariusze „Nadziei” proszą o wsparcie projektu „Nadzieja dla młodzieży – rozbudowa i modernizacja Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży w Bielsku-Białej”. Można pomóc, przekazując dowolną wpłatę na konto: Fundacja Zapobiegania i Resocjalizacji Uzależnień „Nadzieja” 43-346 Bielsko Biała, ul. Barkowska 167c ING Bank Śląski S.A. o/Bielsko-Biała 03 1050 1070 1000 0001 0027 3226 (z dopiskiem dla Katolickiego Ośrodka Wychowania i Resocjalizacji Młodzieży) Fundacja jest Organizacją Pożytku Publicznego. Można więc ją wspomóc, przekazując 1% podatku – KRS 0000145482.

Warto im pomóc

Ks. Józef Walusiak, założyciel fundacji „Nadzieja” – Kiedy słyszę „Czemu mam pomagać narkomanom”, zwykle pytam: a ma pan/pani syna, córkę czy wnuczkę? A gdyby tak się nagle zdarzyło, że ma problem z narkotykami? Też by pan tak powiedział – zostawić, bo to margines, to jest śmieć i nie ma sensu? Wtedy zmienia się sposób myślenia i ludzie są gotowi nas wspierać. Dziś w każdej rodzinie może się pojawić problem uzależnienia dzieci – nie tylko od narkotyków. Te dzieci są ofiarami pewnej filozofii, systemu, świata dorosłych, który nieraz ich rozpuścił do tego stopnia, że brakło właściwej opieki... Adam Kasprzyk, kierownik ośrodka „Nadziei” – Nasza młodzież to wspaniali ludzie, którym się kiedyś życiowe drogi pokrzywiły. Podchodzimy do uzależnienia jako objawu problemów – czegoś, co się wydarzyło, co do uzależnienia doprowadziło. Narkoman jako ten, który siedzi brudny przed blokiem, to jest takie myślenie potoczne. Dziś to młodzież, która bardzo często ma świetne wyniki w szkole, jest bardzo zdolna, a jednak gdzieś się pogubiła. Dzięki terapii szybko dojrzewają. Oczywiście nie wszyscy stają się aniołami. Ale kiedy nasza młodzież trafia do szkół średnich w Bielsku, to często mamy informacje od nauczycieli, że zachowują się dużo dojrzalej niż rówieśnicy – doświadczyli ciemnej strony życia i nie chcą do tego wracać Katarzyna Sitek, pracownik „Nadziei” – Na 26 września zaplanowaliśmy uroczystość poświęcenia i wmurowania kamienia węgielnego pod rozbudowę naszego ośrodka. Trzy dni później odbędzie się u nas „Spotkanie po latach” – wszystkich wychowanków i wychowawców – mamy nadzieję, że wieści o naszej rozbudowie będą się rozchodzić coraz głośniej. Ufamy, że ci, którzy wiedzą o naszej działalności, będą o nas pamiętali szczególnie teraz, kiedy to my potrzebujemy pomocy...