Kiloczynność domowego stachanowca

Agata Puścikowska

GN 46/2012 |

Praca. Sporo więcej niż 24 godziny na dobę. Tysiąc obowiązków. Sprawy zawodowe, rodzinne. Zakupy, szkolne problemy dzieci.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Klasówki i inne dramaty. Potem znów praca i konieczność wyrobienia się na czas. Ze wszystkim. Tempo życia, zawrotne tempo absolutnego „muszę”. Ta prędkość ma nawet swoją jednostkę: kiloczynności na sekundę. Po ilu kiloczynnościach na minutę, miesiąc, rok, człowiek… pada? I leży jak długi? Czasem fizycznie, innym razem psychicznie. A nie daj Bóg duchowo. Każdy ma swój próg wytrzymałości. Każdy ma własną barierę i jeśli przebije ją (głową), to boleć zaczyna… W sumie lepiej nie szukać własnej granicy. Co ciekawe, potrzeba odpoczynku, taka ludzka i naturalna, z biegiem kiloczynności jakby się zaciera. Jakby zanika. A z człowieka robi się CYBORG. Tytan pracy. Stachanowiec Anno Domini 2012. Przodownik w domu, firmie i nawet na boisku z dziećmi.

Choć na tę akurat czynność najczęściej czasu nie starcza. Rodzina i jej prawdziwe potrzeby – bliskości, obecności – schodzą na plan trzeci. Co najmniej. I co? Przecież pracować trzeba. A dzieci same się nie wyżywią. Dodatkowo pracować się chce. Bo ambicje i takie tam… Więc? Chyba najważniejsza jest kwestia znalezienia umiaru, harmonii. Wewnętrznego uspokojenia. I konsensusu między tym, co w kiloczynnościach dobre i piękne, a tym, co może być destruktywne. Dla wszystkich: nas samych i naszego otoczenia. A co na temat odpoczynku mówi klasyk? Jan Paweł II, list apostolski „Dies Domini”: „Cykl pracy i odpoczynku, wpisany w ludzką naturę, jest zgodny z wolą samego Boga, co poświadcza opis z Księgi Rodzaju (por. 2, 2-3, Wj 20,8-11): odpoczynek jest rzeczą »świętą«, pozwala bowiem człowiekowi wyrwać się z rytmu ziemskich zajęć, czasem nazbyt go pochłaniających, i na nowo sobie uświadomić, że wszystko jest dziełem Boga”.

Cykl pracy i odpoczynku. Wpisany w naturę i zgodny z wolą Boga. A odpoczynek jest święty! Zatem wręcz nie wypada nie wyrwać się z rytmu ziemskich zajęć. O! Jakoś mam wrażenie, że zewsząd słychać zgrzytanie zębów szanownych Czytelników. Którzy codziennie, chcąc lub nawet nie bardzo, kiloczynnościami życie odmierzają... Więc inaczej. Oto kolejna norma do wyrobienia, dla domowego stachanowca: kiloczynność w kiloodpoczynek, a przynajmniej w harmonię przebudować! A gdyby ktoś znalazł na to konkretny i skuteczny sposób, z praktycznych rad chętnie skorzystam.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.