Spowiedź, wiara i kolejki

ks. Tomasz Horak

GN 50/2012 |

Jedyna rada, żeby przestać brzydzić się sobą, to powiedzieć o tym swoim wstydzie. A na koniec usłyszeć „I ja odpuszczam ci grzechy...”

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Pamiętam wikariat w Nysie. Ogromna gotycka bazylika. Wysokie okna powodowały dziwny ciąg powietrza i z góry lał się chłód. Elektryczne promienniki w konfesjonale przypalały czubek głowy, a nogi i tak drętwiały. Godzinami siedziało się „w budce”. Moja była tak usytuowana, że po lekkim wychyleniu się w lewo widziałem w skrócie całą kolejkę. Ale nie jej koniec. Ten ginął, zakręcając w dali ku wejściu. Gdy jednak już było ów koniec widać, robiło się cieplej na sercu. Jeszcze tylko jakaś godzinka. To była mordęga. Dla czekających tak samo jak dla spowiadających.

Z czego się te tłumy spowiadały? Chodzisz do spowiedzi, wiesz. Czasem taka „bieżąca” spowiedź po miesiącu czy dwóch. Czasem słowa nie mogą przejść przez gardło – choć jakiś czas przedtem były nie słowa, a czyny. Został wstyd. Nie przed księdzem. Przed samym sobą – taki jest najtrudniejszy. Jedyna rada, żeby przestać brzydzić się sobą, to powiedzieć o tym swoim wstydzie. A na koniec usłyszeć „I ja odpuszczam ci grzechy...”. W Boże imię odpuszczam, bo sam jestem grzeszny. Mordęga to była. Ale nie brakowało ani spowiedników, ani penitentów. Nad wszystkim unosił się Boży Duch. Wyzwalał wiarę kapłanów i pokutników. Miarowe szuranie butów po posadzce, miarowe – choć w innym rytmie – stukanie w ściankę konfesjonału... Poza tym cisza i spokój. Sumienia, serca, ludzie odzyskiwali spokój. Dzięki miłosierdziu Boga i wskutek ich wiary.

Wspomnienia? Czas przeszły? Niby tak. Ale w istocie nic się nie zmieniło. Sceneria każdej świątyni, każdej parafii, każdej filii jest inna. Różne są proporcje parafian przypadających na jednego spowiednika. A i konfesjonały niejednakowe, chłód kościoła też nie. Czy jednak upływ czasu nie powoduje zmian w tej materii? Powoduje. Parafie kurczą się. No bo jest nas mniej. To i kolejki mniejsze. Na ogół organizacja spowiedzi jest teraz sprawniejsza w dekanatach. Ale niepokoi inna myśl: czy aby odsetek spowiadających się nie jest też mniejszy? A jeśli tak, to jakie są tego powody? Czy topnieje w ludziach poczucie grzechu? Chyba topnieje. Napatrzą się ludziska na telewizyjne seriale, na wiadomości i migawki ponoć z życia wzięte – ale jednostronne; nasłuchają się bełkotu różnych mędrców. Największe draństwo wydaje się normalnością. Po co spowiedź... Inni przywiozą z krajów Zachodu tamtejszy prawie zupełny zanik spowiedzi – jasne, tak wygodniej. A przecież wewnętrznej doskonałości za dwa kilo wygody nie kupisz. A kolejki przed konfesjonałami lada dzień się ustawią. Wiara przyprowadzi tam ludzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.