Koło ratunkowe dla dwojga

Justyna Tylman; GN 50/2012 Koszalin

publikacja 20.12.2012 07:00

Pary, które oprócz ślubu łączą także wiara i miłość do Boga, spotkały się w Ostrowcu koło Wałcza.

 Powtarzanie ruchów partnera w tańcu, kiedy nie można się dotknąć, uczy zaufania i lepszego wsłuchania się w drugą osobę Justyna Tylman Powtarzanie ruchów partnera w tańcu, kiedy nie można się dotknąć, uczy zaufania i lepszego wsłuchania się w drugą osobę

Na środek wychodzi małżeństwo. Żona ma na głowie papierowy kapelusz. Nikogo to nie dziwi. Na sali wielu uczestników ma podobny gadżet. Małżonkowie ustawiają się do pamiątkowego zdjęcia. W kolejce czekają już inne pary. To pogodny wieczór, czas, w którym małżonkowie mogą zapomnieć o wszystkich troskach i dobrze się ze sobą bawić.

Bóg całodobowo

Wśród uczestników są państwo Karczewscy. – Całe nasze życie staramy się opierać na Bogu, bo On nas umacnia. Nie pozwala się pogubić, wskazuje drogę, a jeżeli coś jest niejasne, to pomaga rozwiązać problem – mówi pani Magda. Dlatego nie wahali się pokonać ponad 200 km i przyjechać do Ostrowca. – Postanowiliśmy wspólnie spędzić randkę i pomyśleliśmy: a dlaczego nie ma być to randka w formie rekolekcji? – dodaje pan Robert. Od dwóch miesięcy należą do wspólnoty Emmanuel, która jest dla nich wytchnieniem w zabieganej, czasami pełnej problemów codzienności. – Dzięki Bogu zmienia się perspektywa spojrzenia na te problemy, bo przecież one zawsze były, są i będą, ale we wspólnocie można spotkać ludzi, którzy podobnie myślą i wyznają podobne wartości życiowe – wyjaśnia pani Karczewska. Uzupełnieniem formacji, a przede wszystkim umocnieniem ich związku są wyjazdy na rekolekcje. – Mamy poczucie, że spotykamy się z przyjaciółmi, którzy wnoszą dużo ciepła i radości, pomagają spojrzeć na małżeństwo od strony Bożego uporządkowania, także poprzez zabawę, która w związku jest bardzo ważna – mówi pan Robert. – Ale przede wszystkim najważniejsze jest umocnienie relacji swojego związku z Bogiem. Gdyby Go nie było z nami, dużo trudniej byłoby pokonywać przeszkody – dodaje pani Magda.

Mąż, żona, Bóg?

Na rekolekcje „Miłość i Prawda” organizowane przez wspólnotę Emmanuel przyjechało aż pięć małżeństw z Bornego Sulinowa, a to dzięki namowom ks. Sebastiana Przybyły, wikariusza z parafii św. Brata Alberta. – Poszliśmy za dobrym przykładem naszych dzieci, udzielających się w oazie – mówi Małgorzata Oporska, dla której są to pierwsze rekolekcje małżeńskie. Nie żałuje, że poświęciła ten czas na spotkanie z Bogiem. – To koło ratunkowe, takie duchowe wsparcie na każdy dzień, a poza tym szansa na oderwanie się i bycie tylko dla siebie – dodaje pani Małgorzata. Z Bornego Sulinowa przyjechali także państwo Madejowie. – To jest nasz sposób na odnalezienie sensu w dzisiejszym świecie, którego nie da się wyszukać w Google – mówi pan Grzegorz. – Cały czas chcemy poznawać Boga, a pomagają nam w tym prowadzący – dodaje pani Danuta. Dariusz i Wioletta Suchanowscy są 24 lata po ślubie. – Po pięciu latach małżeństwa było fantastycznie, później zaczęliśmy się zatracać – mówi pan Darek. – Zastanawiałem się, po co żonie kwiatek, przecież ma już tyle w doniczce, albo po co wspólne wyjście do kina, skoro mamy duży telewizor w domu – dodaje. Był to sygnał, że trzeba coś zmienić. – Bo to nie jest tak, że kiedy w małżeństwie jest Bóg, to nie ma kłótni, nieporozumień, cięższych dni. Z Bogiem jest to łatwiej przetrwać, bo nie ma opcji przekreślenia małżeństwa – dodaje pani Wioletta. Jak sami przyznają wybłagali u Boga synka, żeby się w małżeństwie duchowo nie zestarzeć i żeby móc nadal od siebie wymagać i się realizować. – My się przy sobie starzejemy, ale tylko ciałem – uśmiecha się pan Darek.

Byle nie moralizować

Rekolekcje „Miłość i Prawda” w Ostrowcu zorganizowali Monika i Wodzisław Ziętkowie z Białogardu, którzy wiedzą, co to znaczy przechodzić kryzys w małżeństwie. – Trzy lata po ślubie zaczął się u nas trudny okres. Nasze małżeństwo było zagrożone rozpadem – mówi pani Monika. Zaczęli szukać swojej drogi i natrafili na rekolekcje „Miłość i Prawda”. Tak zaczęła się ich droga we wspólnocie Emmanuel. – Każde małżeństwo musi pracować nad swoim związkiem. Bóg jest z nami zawsze, ale my musimy się na niego otworzyć – dodaje. Szymon Jurksztowicz z żoną Asią zawsze mieli pragnienie ewangelizacji, stąd pomysł na włączenie się w rekolekcyjne spotkania. – Rekolekcje „Miłość i Prawda” odbywają się na całym świecie od prawie ćwierć wieku, a w Polsce od 10 lat – mówi Szymon, jeden ze współprowadzących. Cieszy się, że zgłosiło się tylu chętnych, ale przyznaje, że na południu kraju frekwencja jest zwykle dwa razy większa. – Na naszym terenie trudno przekonać ludzi do wyjazdu na weekend – mówi. A przecież rekolekcje to nie tylko modlitwa i adoracja. – To także czas tylko dla małżonków, pogodne wieczory, możliwość podzielenia się swoimi refleksjami – wyjaśnia.