Tato, co cię rozśmiesza?

Tomasz Gołąb; GN 51-52/2012 Warszawa

publikacja 28.12.2012 07:00

Jeśli umiesz rozmawiać ze swoim dzieckiem o wszystkim, co je boli, i na pewno wiesz, że ono umie ci o tym powiedzieć, nie musisz sięgać po tę grę. Chyba że chcesz twórczo i wesoło spędzić czas z małżonkiem i swoimi pociechami.


Córki Aleksandry Sulej uwielbiają „Pytaki”. Ale spodobają się one także rodzinom ze starszymi dziećmi anna girucka Córki Aleksandry Sulej uwielbiają „Pytaki”. Ale spodobają się one także rodzinom ze starszymi dziećmi

Uwaga, ta gra może pomóc rozwiązać w domu języki. Nie chodzi o zwykłe gadulstwo i banalne, oklepane odpowiedzi na pytania: co było w szkole? kiedy wrócisz? czy już umyłeś zęby? 96 okrągłych żetonów, dwie kostki, w tym jedna z symbolami sześciu stanów uczuciowych, i czerwony płócienny woreczek nie przypominają żadnej ze znanych gier. Gra, wymyślona przez mamę trójki dzieci i polonistkę, powstała z potrzeby prawdziwej rozmowy.

Takiej, która nie spycha niewypowiedzianych problemów w zakamarki rodzinnego życia, a jednocześnie szanuje autonomię każdego z domowników. Która nie banalizuje relacji między żoną i mężem oraz ich dziećmi, ale uczy rozpoznawać swoje emocje i nastroje innych. Rozmowy, która jest wrażliwa na szczegóły i nie skrywa milczeniem tego, co czasem boli. I która uczy doceniać w innych nawet najmniejsze drobiazgi.

– A jednak nie jest to gra terapeutyczna. Powiedziałabym, że raczej profilaktyczna. I dostarcza często solidnej dawki śmiechu – mówi Aleksandra Sulej, autorka gry i mama trzech dziewczynek.
Od dziewięciu lat są z mężem w Kościele Domowym, rodzinnej gałęzi ruchu Światło–Życie. I w koncepcji gry widać nieco inspiracji dialogami małżeńskimi, jedną z form duchowości ruchu. Na pomysł „Pytaków” wpadła jednak podczas spotkania mam w grupie przedszkolnej. Jak się poznać w kilkanaście minut bez zanudzania innych? Wymyśliła zestaw pytań o rodzinę, ulubione zajęcia i to, z czego są dumne jako kobiety, dołożyła kostkę do gry i... po pół godziny panie miały nie tylko wrażenie, że wiedzą o sobie sporo, ale że przyjemnie spędziły czas.


Na festyn parafialny w kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie przygotowała wersję gry przeznaczoną dla rodzin. Rozeszła się na pniu. Ktoś opowiadał później, że córka chciała grać w „Pytaki” nawet w wannie. „Powiedz dwie miłe rzeczy osobie po lewej stronie”. „Powiedz, z czego jesteś dumny”. „Zrób minę jak na kostce i powiedz, kiedy ostatnio tak się czułeś”. „Jaki jest twój wymarzony prezent”. „Jak można ci pomóc, kiedy jesteś smutny” – to przykłady pytań, które pozwalają otworzyć się nie tylko rodzicom i dzieciom.

– Oboje z mężem jesteśmy doradcami rodzinnymi w diecezji praskiej, pracujemy z narzeczonymi i wydaje się, że wszystko na bieżąco mamy obgadane. A jednak i my, grając, jesteśmy często zaskoczeni, że czegoś o sobie nie wiedzieliśmy – mówi Aleksandra Sulej.
– Często nawet najwspanialszy system przekonań, wartości, w tym również religijnych i duchowych nie jest w stanie zapewnić rodzinie właściwej jedności, harmonii, więzi, altruizmu i miłości bez tego, co pozwala na ich ożywanie, bez wzajemnego okazywania sobie tego wszystkiego, często w bardzo prosty sposób – mówi ks. dr Stanisław Tokarski MS, psycholog i psychoterapeuta z Fundacji Razem w Dojrzałość, który recenzował grę.


W „Pytaki” może grać od dwóch do nawet kilkunastu osób jednocześnie. W sam raz nadają się zatem na rodzinne spotkania w szerszym gronie. Można je kupić w księgarni „Zaczytani” przy parafii w Józefowie, sklepach internetowych oraz w warszawskich księgarniach katolickich. Kosztuje ok. 47 zł.