Wszystko jest rozmyte

Agnieszka Małecka; GN 15/2013 Płock

publikacja 22.04.2013 09:30

Ktoś zdrowy, kto spróbowałby ułożyć prostą układankę dłonią w grubej kuchennej rękawicy, pewnie szybko by się zorientował, skąd frustracja i gniew u takich dzieci.

Dziewczynka, która wylewa wszystkie płyny ze szklanek, jeśli znajdą się w zasięgu jej ręki, albo chłopiec, który idąc, musi dotykać chodnika – to dzieci autystyczne, czujące wewnętrzny przymus wykonywania dziwnych, nieakceptowanych czynności. Na ulotkach, które rozdawano w Płońsku podczas akcji „Zaświećmy się – razem! Dla autyzmu!”, wymieniono aż 18 typowych objawów tego skomplikowanego zaburzenia rozwojowego.

Wycinanki w rękawicach

Dzieci z autyzmem inaczej odczuwają i odbierają świat, opowiada Maria Faron, pracująca z takimi osobami w płońskim Zespole Szkół nr 3. Na przykład ten sam smak może być dla nich raz gorzki, raz słodki, coś raz będzie śmierdzieć, innym razem pachnieć. W nietypowy sposób odbierają także dźwięki, bo wszystkie bodźce docierają do nich z jednakowym natężeniem, wyjaśnia pani Maria. Z takiego odbierania świata biorą się różne reakcje dzieci autystycznych jak agresja i zatykanie uszu. Ktoś zdrowy, kto jednak spróbowałby ułożyć prostą układankę ręką w grubej kuchennej rękawicy, pewnie szybko by się zorientował, skąd taka frustracja i gniew. Podobny test przygotowano podczas kwietniowej akcji dla każdego, kto przyszedł na bezpłatny seans do kina w MCK. W przerwie między dwoma filmami, poruszającymi w różnym sposób problem autyzmu, można było powycinać w rękawicach jakieś kształty i figury albo przetestować na sobie zamieszanie z zapachami, kiedy wszystko pachnie inaczej, niż powinno. To ćwiczenia, które miały umożliwić zdrowym ludziom poczuć się trochę na miejscu osoby z autyzmem i doświadczyć jej trudności. Dobrze podsumował to samopoczucie młody bohater filmu „Czarny balonik”, pokazanego w ramach akcji. O swoim chorym bracie mówi do nowej przyjaciółki – dziewczyny: „dla niego wszystko jest rozmyte”.

Małe kroczki

Jak rozpoznać dziecko czy osobę dorosłą z autyzmem? Ze wspomnianych 18 objawów, które mogą występować w różnym natężeniu, można wymienić te najbardziej charakterystyczne: ograniczony kontakt wzrokowy lub jego brak; chichot w nieodpowiednich sytuacjach; echolalia (czyli powtarzanie słów lub zdań); niechęć do przytulania, kręcenie przedmiotami; gestykulacja; nadmierna ruchliwość, rozpacz bez powodu; brak odpowiedzi na bodźce słuchowe. Maria Faron zwraca też uwagę, że takie dzieci nie mają poczucia niebezpieczeństwa. Wyjście z jednym dzieckiem czy nawet niewielką grupą jest trudnym zadaniem logistycznym, ale nie niemożliwym. Pani Maria i jej koleżanki z ZS nr 3, opiekujące się dziećmi autystycznymi, zabierają je na spacery i w miejsca publiczne. I z dużą satysfakcją odnotowują postępy u tych dzieci, kiedy potrafią zapanować nad przymusowymi czynnościami albo wytrwać, dłużej siedząc w jednym miejscu. – Dla nas, podobnie jak dla innych nauczycieli zajmujących się osobami niepełnosprawnymi, sukcesem jest to, że dziecko przesiedzi w ławce nawet 15 minut albo nie krzyknie przez 5 minut, czy wykona polecenie. Po dłuższej przerwie, na przykład wakacjach, zaczynamy pracę od początku. Wybierając ten zawód, trzeba się nastawić na to, że to nie ja mam osiągnąć sukces, tylko dziecko – podkreśla Renata Melzacka, ucząca w ZS nr 3.

Wiedza nie szkodzi

Płońska akcja „Zaświećmy dla autyzmu”, zorganizowana po raz drugi przez nauczycieli z ZS nr 3 i Stowarzyszenia „Spadochron”, przy wsparciu MCK, pierwszy raz wyszła na ulice. 2 kwietnia przeszedł w mieście marsz, rozdawano niebieskie baloniki (to kolor akcji) i ulotki mieszkańcom Płońska. Materiały informacyjne powędrowały też do Ratusza, przychodni, urzędów pocztowych i innych instytucji miejskich. W większości ludzie reagowali życzliwie i otwarcie, ale zdarzały się i takie słowa: „na szczęście mnie to nie dotyczy”. Maria Faron podkreśla, że ideałem byłoby, aby akcja miała charakter bardziej integracyjny i zainteresowało się nią więcej nauczycieli i rodziców, także tych, którzy mają zdrowe i pełnosprawne dzieci. Rodziny z dziećmi autystycznymi chowają się w domach, bo boją się reakcji otoczenia, wyjaśnia Renata Melzacka, która dobrze rozumie ten problem, wychowując syna z zespołem Aspergera (zespół podobny do autyzmu w sferze komunikacji międzyludzkich i dlatego często z nim mylony). Wspomina, jak cieszyła się z mężem, gdy mały Filip zaczął szybko mówić, potem czytać; jego „genialność” okazała się jednak objawem choroby. Dziś z dumą pokazuje wiersz, jaki dla niej napisał, a w nim m.in. słowa „Nie jest ważny samochód ani życia luksusy. Jest coś ważniejszego – pełne miłości mamy całusy”.