On uczy nas życia

Grzegorz Brożek; GN 18/2013 Tarnów

publikacja 13.05.2013 09:30

Małgorzata Rosa mówi, że nigdy nie zadawała sobie pytań: dlaczego to my? Dlaczego spotkało to nasze dziecko?

On uczy nas życia Grzegorz Brożek Kwietniowy koncert muzyki filmowej, zorganizowany przez przyjaciół Jędrka (pierwszy z lewej), przyniósł prawie 10 tys. zł.

Rodzicie nie wiedzieli, że Jędrek urodzi się niepełnosprawny. – Były badania, USG, ale niczego niepokojącego nie pokazały – wspomina Wojciech Rosa, tata Jędrka.

Dla naszych czytelników mamy mały KONKURS. Informacje na końcu artykułu.

Amelia

Po narodzinach nie pokazali matce dziecka. – Usłyszałam tylko, jak lekarz powiedział, żeby podać mi podwójną dawkę relanium, i zasnęłam. Kiedy się obudziłam, powiedziano mi, że „dziecko ma wiele wad”. Pomyślałam tylko o tym, czy będzie żyło. Potem okazało się, że nic mu nie jest, że Jędrek ma tylko wrodzoną amputację wszystkich kończyn – wspomina pani Małgosia. Dziecko urodziło się bez obu podudzi i bez dłoni. Nie mieli czasu rozczulać się nad sobą, bo od razu trzeba było działać.

– Nie zastanawialiśmy się, dlaczego my, dlaczego naszemu dziecku to się przydarzyło. Nie walczyliśmy z Panem Bogiem, nie buntowaliśmy się, może dlatego, że trzeba było od razu zabrać się do pracy i myślenia, jak pomóc naszemu dziecku – wspominają Rosowie. Rehabilitacja zaczęła się od 10. dnia życia, po 4 razy dziennie. – Było mnóstwo pracy przy dziecku, czas leciał szybko – opowiada Małgorzata.

Nauka

Od tego czasu minęło prawie 17 lat. Wiele się zmieniło. Dawniej, kiedy w lecie wyjeżdżali na spacer z synem, który nie miał nóżek i dłoni, słyszeli: „O jakie biedne dziecko!”. W Belgii, gdzie przechodził zabiegi, w tym samym czasie słyszeli raczej: „Ale on ma ładne oczy”. Okazało się, że nie było dla Jędrka miejsca w przedszkolu. „Jest zgłoszony, ale przepisy…”.

– W zasadzie od niego w Brzesku zaczęły się grupy integracyjne w przedszkolu. Ale zetknęliśmy się z wielkim oporem. Próbowano nam wmówić, że najlepiej byłoby dziecko schować w domu. Zaoszczędziłoby to wszystkim kłopotu – mówi Wojciech. Był czas, że obchodzili się z synem jak z jajkiem, starając się maksymalnie ułatwiać mu życie. Dość szybko zrozumieli, że to ślepa uliczka. – To on uczył nas, że można żyć bez nóg i to zwyczajnie, po prostu, normalnie – mówią rodzice, którzy dla jego dobra cedowali na niego sporo zadań i obowiązków.

Protezy

Zmartwieniem rodziców od zawsze były protezy nóg Jędrka. Dłoni nie protezowali. Końcówkami ramion nauczył się posługiwać doskonale. Pisze długopisem, otwiera drzwi, odwija cukierki z papierków. – Protezowanie nóg zaczęło się w 10. miesiącu życia. Początkowo, wraz ze wzrostem, trzeba było je wymieniać co kilka miesięcy. Obecnie co rok, półtora – mówi Wojciech Rosa. Koszt? Dotychczas to za każdym razem 30 tys. złotych za najprostsze mechaniczne protezy. Refundacja? Owszem jest: 5 tys. co dwa lata. – Dziś staramy się pozyskać większą kwotę, by kupić Jędrkowi, który już nie jest w fazie tak intensywnego wzrostu, protezy lepsze technicznie, które na dłużej, 3–5 lat pozwolą mu lepiej funkcjonować – informuje pan Wojciech. Ostatnio w Brzesku przyjaciele Jędrka z parafii pw. Miłosierdzia Bożego zorganizowali koncert, na którym uzbierali prawie 10 tys. złotych. Sporo jeszcze brakuje.

Uśmiech

– Ograniczenia są, ale nie tak duże, jak by się wydawało. Zwłaszcza że ja nie mam skali porównania. Zawsze taki byłem – mówi Jędrek. Nie ma szans na razie pojeździć rowerem, ale już w piłkę czy w siatkę zdarzało mu się grać. Realizuje się artystycznie. – Śpiewam w chórze w parafii pw. Miłosierdzia Bożego, gram tam w teatrze – przyznaje skromnie. Jeździ też na lekcje śpiewu do Krakowa. – Występuje publicznie bez odrobiny tremy. Podziwiam to, bo sama nie potrafię – mówi mama Jędrka. Ma mnóstwo znajomych i przyjaciół. Z tatą pływa i jeździ konno. – Wydaje mi się, że tak naprawdę to największym ograniczeniem jest nasza głowa, fakt, że wielu rzeczy nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Tymczasem Jędrek pokazuje, że jak się chce, to można żyć, cieszyć się smakiem życia – mówi Wojciech Rosa.

– Kiedyś zadzwoniła do mnie młoda dziewczyna, która spodziewając się dziecka, usłyszała od lekarzy, że jej maluszek urodzi się z amelią. Była przybita i przerażona – wspomina Małgorzata. Przyszła matka przyjechała do Brzeska. Jędrek z panią Katarzyną siedzieli i ze 2 godziny rozmawiali. – Kiedy wychodząc, stanęła w drzwiach, delikatnie się uśmiechnęła – wspomina pani Małgosia.

 

*** KONKURS ***

Jędrek urodził się bez obu podudzi i bez dłoni. Ale znana są historie ludzi, którzy urodzili się w zasadzie bez kończyn. Nick Vujucic ma tylko jedną stopę. Nie ma mowy o protezach. A jednak żyje szczęśliwie, ma żonę, niedawno urodziło mu się dziecko.

Mamy dla naszych audiobooki "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń" Nicka Vujicica. Zadanie konkursowe będzie tym razem nietypowe. Nick już jako nastolatek odkrył, że ma niezwykły talent do wystąpień publicznych, przemawiania i motywowania ludzi wokół siebie.

Bóg nikomu nie żałuje swojej łaski. Trzeba ją tylko zobaczyć i uznać za talent. Co ważne: nie ma gradacji talentów. Dlatego proszę o pochwalenie się trzema otrzymanymi od Boga darami - własnymi talentami.

Nagrody wylosowali:

  • Justyna Włodarczyk z Opola
  • Maria Jasińska z Lublina
  • Dominika Such z Lublina
  • Paweł Płocica z Zarzecza
  • Jacek Bereza z Krasnegostawu

Gratulujemy! Nagrody wyślemy pocztą.