Gramatyka i ognisko

GN 28/2013 Wrocław

publikacja 03.08.2013 07:00

Spotkanie organizacyjne odbywa się przy pluszakach, piłkach, specjalnych paletkach do ping-ponga z planszami do chińczyka i szachów. Trwa wymiana pomysłów na gry i zabawy, informacji o ukraińskich busach czy bankomatach. Studenci ruszają na Wschód – z zabawkami i... misją kulturalną.

 Polsko-ukraińskie spotkanie Archiwum wolontariuszy Polsko-ukraińskie spotkanie

Ci, którzy już w zeszłym roku jechali z Wrocławia jako wolontariusze na Ukrainę, podpowiadają, że powodzeniem cieszą się wśród tamtejszych dzieci ogniska z kiełbaskami, że liczyć się trzeba z „utuczeniem” przez gościnnych tubylców, że warto przy okazji rozejrzeć się po okolicy – zwykle pełnej śladów historii, także polskiej. Oraz że zawsze liczyć można na serdeczność pani Heleny i herbatkę w jej lwowskim mieszkanku. Bo od niej wszystko się zaczęło.

Zawiozą Polskę

– Studenci jadą na tereny wschodniej i środkowej Ukrainy, za Zbruczem – mówi dr Karol Sanojca z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Tłumaczy, że nasi żacy, przy udziale poszczególnych parafii, lokalnych księży, organizują ukraińskim dzieciom rodzaj półkolonii. Ich ideą jest spotkanie z kulturą, językiem, historią Polski, a także wspólna modlitwa po polsku.

– Przedsięwzięcie związane jest z polskimi uczelniami, z Federacją Organizacji Polskich na Ukrainie, ale zwłaszcza z inicjatywą dr Heleny Krzemińskiej, emerytowanej wykładowczyni Uniwersytetu Lwowskiego, która zaangażowała się w krzewienie polskości – wyjaśnia. – Zajęcia odbywają się w klimacie zabawy – studenci jadą z kredkami, skakankami, przygotowują gry, piosenki… Przy okazji jest to dla nich samych także niezła szkoła życia i przygoda. Choć akcja skierowana jest do dzieci, korzystają z niej także dorośli – wielu cieszy się, że może choćby porozmawiać z kimś po polsku. Na Ukrainę jedzie grupa studentów z Krakowa, Gdańska, Wrocławia. Przez cały lipiec i sierpień będą gościć parami (każda para po dwa tygodnie) w różnych ukraińskich parafiach. Wielu z nich zorganizowało wśród swoich znajomych, we wspólnotach i duszpasterstwach zbiórkę przyborów papierniczych, zabawek. Przywiozą dzieciom mnóstwo podarków.

Kompani i belfrzy

Michał, od kilku lat pasjonujący się fotografią podróżniczą, nie po raz pierwszy wyjeżdża na Wschód. Decyzję o udziale w wolontariackiej wyprawie podjął dzięki dostrzeżonemu plakatowi. – Dla mnie to jest też taka trochę osobista wycieczka, bo mój ojciec wywodzi się z okolic przy granicy z Ukrainą, czuję się związany z tymi terenami przez przodków – mówi. Razem z kolegą Rafałem poprowadzi zajęcia z dziećmi w miejscowości pod Kijowem. – Będziemy się bawić w podchody, robić ogniska i po prostu kopać w piłę – zapowiada. – Okazało się, że obaj zajmujemy się fotografią (Rafał nawet studiuje kinematografię) i mamy zamiar przy okazji zrobić sporo zdjęć. Bierzemy też ze sobą trochę tanich aparatów z myślą o dzieciach. Chcemy im zaproponować małe warsztaty fotograficzne...

Oczywiście przy okazji różnych zajęć będziemy rozmawiać z naszymi podopiecznymi po polsku, a także modlić się z nimi w tym języku. Kiedy Anna Wiśniewska – studentka V roku filologii polskiej, po specjalizacji nauczycielskiej z historią – usłyszała o wyjeździe na Ukrainę, na którym mile widziani będą poloniści czy historycy, wiedziała od razu, że to coś dla niej. Zorganizowała w „swoim” duszpasterstwie, DA „Wawrzyny”, zbiórkę pieniędzy, przyborów oraz zabawek dla dzieci i rozpoczęła staranne przygotowania, m.in. kserowanie materiałów do nauki polskiego. – Z koleżanką Asią, także polonistką, jedziemy do parafii, z której dzieci wkrótce mają odwiedzić Polskę. Naszym zadaniem jest językowe przygotowanie ich do wizyty w naszym kraju – tłumaczy. – Na pewno będziemy miały mnóstwo roboty, ale to dobrze. Od września zaczynam pracę w szkole, dla mnie ten wyjazd jest więc taką zaprawą, szczególną praktyką. Warto dodać, że właśnie z Wrocławia jedzie na Ukrainę najliczniejsza grupa wolontariuszy. W zeszłym roku były to trzy dwuosobowe zespoły, w tym – aż siedemnaście.

Lawina ruszyła

Angelika Lipka koordynatorka tegorocznego wyjazdu na Ukrainę wrocławskich studentów – Pani Helena kiedyś była świadkiem sytuacji, kiedy na Ukrainie polskim dzieciom siostra zakonna zabraniała modlić się po polsku. Kiedy H. Krzemińska została z tymi dziećmi sama, pomodliła się z nimi w rodzimym języku, pobawiła, a one były bardzo szczęśliwe i chciały ją przy sobie zatrzymać. To wydarzenie skłoniło ją do działania – nawiązała współpracę z polskimi uczelniami i w efekcie polscy studenci przyjeżdżają od lat do ukraińskich parafii. Dowiedziałam się o tej akcji w zeszłym roku, w związku z zakładaniem na uniwersytecie Koła Dydaktyków. Dr Karol Sanojca, który poznał panią Helenę i jej inicjatywę, prowadząc na Ukrainie kwerendy naukowe – zaproponował wówczas: a może chcielibyście spróbować swoich umiejętności dydaktycznych własnie tam? Skontaktował mnie z wykładowcą z Krakowa, dr Tomaszem Pudłockim, potem z pomocą kolegi rozreklamowaliśmy akcję, m.in. po Akademickiej Drodze Krzyżowej. I tak się zaczęło.

TAGI: