Nie lubię weekendów

Andrzej Capiga, Marta Woynarowska; GN 38/2013 Sandomierz

publikacja 02.10.2013 06:00

– Nie wyobrażam sobie, żeby tego domu nie było – stwierdza pani Agata. – Nie mogłam się doczekać końca przerwy wakacyjnej, bo zaczynałam się okrutnie nudzić. Zresztą nie tylko ja, ale my wszyscy.

 Wspólna praca przy przygotowywaniu materiałów potrzebnych do wykonania drzewka szczęścia Marta Woynarowska /GN Wspólna praca przy przygotowywaniu materiałów potrzebnych do wykonania drzewka szczęścia

Zasadniczą ideą środowiskowych domów samopomocy jest udzielanie wsparcia niepełnosprawnym podopiecznym, rozwijanie ich zdolności. Jest ona realizowana na wiele sposobów. – Przede wszystkim przez różnego rodzaju zajęcia. W naszym domu mamy cztery pracownie: kulinarną, komputerową, stolarską i plastyczną. Zajęcia dostosowujemy do możliwości uczestników – wymienia Małgorzata Twaróg, dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy w Kleczanowie.

Jak w rodzinie

Obecnie w ŚDS w Kleczanowie przebywa 28 podopiecznych w wieku od 30 do 62 lat, zarówno z gminy Obrazów, jak i sąsiednich. Wszyscy są dowożeni busem, który ufundował organ prowadzący, czyli Sandomierskie Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Upośledzeniem Umysłowym. Podopiecznymi zajmują się trzej wysokiej klasy terapeuci, po studiach o specjalności oligofrenopedagogika. Dodatkowo jest też osoba prowadząca zajęcia z muzykoterapii oraz stolarz. Na pytanie, czym kleczanowski dom wyróżnia się spośród setki innych, Małgorzata Twaróg odpowiedziała, że rodzinnym ciepłem. – Do nas podpieczeni chętnie wracają. Nie lubią też weekendów, bo wtedy zostają w domu! Podobnie było z wakacyjną przerwą. Wręcz urywały się telefony z pytaniami, kiedy będą mogli znów przychodzić. To jest dla nas bardzo budujące – podkreśliła pani dyrektor. Podopieczni codziennie dowożeni są na zajęcia, które rozpoczynają się o około godz. 10. Uczestnicy podzieleni są na cztery ośmioosobowe grupy, tyle, ile jest pracowni, i pod okiem terapeutów dają upustów swoim możliwościom. A te są spore o czym świadczą nagrody i puchary zdobiące biuro dyrektorki domu. Podopieczni chętnie również rywalizują w zawodach sportowych – spartakiadach. W przypadku, gdy któryś z uczestników nie jest w danym dniu dysponowany do pracy w zespole, ma zły humor, przebywa pod troskliwą opieką terapeuty, który przeprowadza z nim długą i ciepłą rozmowę. – Czasami pomaga samo trzymanie za rękę, pogłaskanie, bliskość – wyjaśnia pani Małgorzata. Pobyt w domu pozwala jego podopiecznym rozwijać się. Odnajdują wtedy poczucie własnej wartości, otwierają się na innych, lepiej też radzą sobie z problemami dnia codziennego. Pan Grzegorz najlepiej czuje się w pracowni komputerowej. – Lubię surfować po internecie. Szczególnie interesują mnie strony związane z motoryzacją, zwłaszcza samochody – podkreśla z przejęciem. Pan Grzegorz pełni również ważną funkcję – jest przewodniczącym samorządu. Jak powiedział, jego najważniejszym zadaniem jest dbanie o dobre wzajemne relacje między podopiecznymi. Jak na razie robi to z powodzeniem. Pan Janek jest jego najlepszym kolegą. – Bardzo cieszę się z pobytu tutaj. Mamy świetnych terapeutów. Dużo się możemy nauczyć.

Zapiekanka prawdziwym hitem

– Lubię wszystkie pracownie oprócz komputerowej – zwierza się pan Janek, który w ŚDS w Kleczanowie jest już trzeci rok. – Lubię gotować. Potem w domu pomagam żonie albo sam przygotowuję posiłki, wykorzystując przepisy z naszej pracowni. Żonie się to bardzo podoba, bo ma okazję odpocząć od gotowania i spróbować czegoś nowego. A pomysłowości podopiecznym zdecydowanie nie brakuje. Obok różnych zup, tradycyjnych drugich dań, wyczarowują prawdziwe delicje, będące, jak sami mówią niebem w gębie. – Ostatnim prawdziwym hitem była zapiekanka makaronowa z pulpecikami w sosie pomidorowym z serem – opowiada pani Agata. – Niestety ugotowaliśmy trochę za mało, bo nie wystarczyło na drugą i trzecią dokładkę, a tylko na jedną – śmieje się. – Smażymy też naleśniki i oponki, które wszyscy bardzo lubimy, wszak słodkościami nikt nie pogardzi – żartuje pan Janek. Przygotowywane posiłki spożywają wspólnie przy stole wszyscy: i podopieczni, i pracownicy. To dodatkowo cementuje więzi i daje poczucie wspólnotowości. Podczas gotowania każdy ma swoją działkę, za którą jest odpowiedzialny. Gdyby z czymś nawalił, to wówczas mogłoby się posypać całe przedsięwzięcie i z kulinarnego cuda wyszedłby... zwykły klops.

Sosnowa szkatułka

Wiadomo, że nic tak nie łączy jak wspólne sukcesy, a tych kleczanowskiemu domowi nie brakuje. Podczas ostatniej Spartakiady Środowiskowych Domów Samopomocy Województwa Świętokrzyskiego stanął na trzecim stopniu podium. – Byliśmy na pudle – śmieje się pani Agata, która walnie przyczyniła się do zwycięstwa swojej drużyny w sztafecie kobiet 4 ± 100 m. – Lubię sport, a szczególnie rzut piłką lekarską i biegi. Zwycięstwa zaś mnie dopingują, dodają takiego powera, że chce się jeszcze czegoś więcej. Obok sukcesów sportowych podopieczni mają na swoim koncie szereg zwycięstw w różnego rodzaju konkursach, zwłaszcza plastycznych. Podczas niedawnego, zorganizowanego w lipcu Pikniku Artystycznego prace z kleczanowskiego ŚDS zdobyły pierwsze miejsca zarówno w kategorii prac zbiorowych, jak i indywidualnych. – Niestety nie możemy dzisiaj pochwalić się dziełami, które wyszły z naszej pracowni, gdyż zdecydowana większość rozeszła się na wspomnianym pikniku oraz podczas kieleckich obchodów 85-lecia Związku Młodzieży Wiejskiej, na które zostaliśmy zaproszeni – wyjaśnia pani Marta, terapeutka zajęciowa, prowadząca pracownię rękodzielniczą oraz kulinarną.

– Zapomniała pani wspomnieć, że wspólnie z Agatką zdobyliśmy główną nagrodę za plakat ostrzegający przed czadem – uzupełnia pan Janek. – Było przy nim wiele pracy. – Ale się opłacało – dodaje z dumą pani Agata, która pracuje już nad kolejnym dziełem. – Będziemy robić drzewko szczęścia – wyjaśnia. – Dzisiaj wszyscy obieramy i czyścimy witki. Jest przy tym trochę pracy. Kazio obrywa liście, a my z resztą obieramy dokładnie ze skórki. W pracowni plastycznej przydatny okazuje się każdy przedmiot, nawet pestki z brzoskwiń, które oczyszczone, pomalowane trafiają następnie np. na obrazy, szkatułki. Mistrzynią w cierpliwości i precyzji jest np. pani Agata, która niedawno ukończyła pracę nad szkatułką wyłożoną łuskami z szyszek. – To nic wielkiego, ale drzewka np. z kawy lub drobnego makaronu to jest dopiero jazda! – stwierdza podopieczna. – Niebawem czeka nas sporo pracy, będziemy powoli przygotowywać się do wykonywania ozdób świątecznych. Zajęcia z tak drobnymi elementami poprawiają sprawność manualną, stanowiąc doskonałe ćwiczenie dla palców, ale także dla psychiki, pozwalają bowiem na wyciszenie się.

To nasz dom

Podopieczni traktują placówkę jak swój drugi dom, a koleżanki i kolegów oraz pracowników jak swoją rodzinę. Troszczą się o siebie, pomagają sobie, chociaż, jak to w rodzinie, zdarzają się swary, dąsy. Niezwykłej troskliwości z ich strony doświadcza pani Magda, odbywająca staż w kleczanowskim domu. – Niestety moja praca niebawem się kończy, czego bardzo żałuję, bo atmosfera jest tutaj wspaniała – stwierdza pani Magda. – Kiedy powiedziałam, że spodziewam się dziecka, wszyscy zaczęli koło mnie biegać, dopytywać się, czy dobrze się czuję, czy może czegoś potrzebuję. Ta troska jest wzruszająca. Jak przystało na prawdziwą rodzinę, w tym domu zawsze pamięta się o imieninach i urodzinach uczestników zajęć. Jest wtedy tort i prezent od wszystkich. Kultywuje się tradycję wspólnej wigilii z rodzinami oraz spotkań przed Wielkanocą.

Sztandarowe imprezy

Wiele domów samopomocy z myślą o jak najpełniejszym wykorzystaniu i zaprezentowaniu talentów swoich podopiecznych organizuje różnego rodzaju zawody, konkursy. – Każdy start, występ jest przez nich niezwykle wyczekiwany – zauważa Małgorzata Twaróg. – A zwycięstwo wyzwala niespotykane pokłady energii. Później z dumą i radością oglądają zdobyte medale czy puchary. „Współzawodnictwo szansą na integrację i aktywizację osób niepełnosprawnych” – pod takim hasłem dwa działające w Stalowej Woli środowiskowe domy samopomocy zorganizują 2 października w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji czwarte już zawody sportowe. – Jest to cykliczna impreza sportowa, która na stałe wpisała się w kalendarz corocznych zawodów sportowych osób niepełnosprawnych. W tym roku zaproszonych zostało 7 ośrodków: z Radomyśla, Bojanowa, Niska, Sandomierza, Gorzyc i Rudnika nad Sanem. Uczestnicy będą rywalizować w 6 konkurencjach indywidualnych: skoki na skakance, strzały na bramkę, biegi w workach, rzut piłką lekarską, jazda rowerem na czas oraz stołowe piłkarzyki i dyscyplinie głównej – halowej piłce nożnej, w której naprzeciwko siebie staną pięcioosobowe zespoły – powiedział Marek Ziemiański ze Środowiskowego Domu Samopomocy nr 2 w Stalowej Woli. W zawodach zapowiedziało swój udział około 70 niepełnosprawnych oraz liczne grono kibiców z poszczególnych ośrodków. W trakcie rozgrywek organizatorzy zapewnią ciepły posiłek. Nie zabraknie również czasu na wspólne grillowanie. Punktem kulminacyjnym będzie oczywiście uroczyste rozdanie medali i pucharów. Oprócz imprez o charakterze sportowym część domów samopomocy organizuje przeglądy twórczości artystycznej, podczas których podopieczni mogą zabłysnąć swoim talentem. Tarnobrzeski ŚDS od lat jest organizatorem Przeglądu Twórczości Artystycznej Środowiskowych Domów Samopomocy, promującego wiele odmian sztuki osób niepełnosprawnych.