Ojcostwo jak firma

GN 43/2013 Lublin

publikacja 31.10.2013 04:50

Z prezesem Fundacji im. św.św. Cyryla i Metodego Wojciechem Czeronką o warsztatach dla taty i podkręcaniu śrubki w „urządzeniu”, jakim jest ojcostwo, rozmawia Justyna Jarosińska.

 Wojciech Czeronko będzie prowadził najbliższy lubelski warsztat dla ojców Justyna Jarosińska /GN Wojciech Czeronko będzie prowadził najbliższy lubelski warsztat dla ojców

Justyna Jarosińska: 16 listopada odbędzie się w Lublinie warsztatowe spotkanie ojców. Czym są takie warsztaty?

Wojciech Czeronko: Warsztaty zatytułowane „Bliżej – pełna łączność” są po to, by przede wszystkim pokazać ojcom wyzwania, jakie przed nimi stoją. Chodzi też o to, by zwrócić uwagę, jak ważne jest zaangażowanie ojca w życie dziecka już od najmłodszych lat i jak to później przekłada się na funkcjonowanie człowieka w życiu dorosłym. Podkreślamy również, że nie wolno odpuścić sobie zaangażowania w bycie z dzieckiem, kiedy ono dorasta, staje się nastolatkiem i pozornie nas nie potrzebuje. Wielu ojców wtedy dezerteruje i poddaje się. Na warsztatach szukamy wspólnie odpowiedzi na pytanie, jak sobie z tym wszystkim radzić.

Czyli to taka szkoła dla ojców?

To nie szkoła. Trener, który prowadzi warsztaty, również wszystkiego o ojcostwie nie wie. Te najbliższe w Lublinie ja będę prowadził. Wcale nie czuję się superojcem. Każdy dzień spędzony w domu z dziećmi pokazuje mi, że jest jeszcze wiele obszarów, w których ciągle coś mogę poprawić, w których mogę szukać polepszenia relacji. Warsztaty to bardziej spotkanie ojców i wymiana doświadczeń. Trener spotkanie moderuje i zadaje pytania.

Jak wygląda takie spotkanie?

To praca w małych grupach. Proponujemy, by mężczyźni zaczęli traktować swoje ojcostwo prawie jak firmę. Gdy zakładamy firmę, żeby ją skutecznie prowadzić, musimy się orientować, jaka jest sytuacja na rynku. Trzeba też ciągle się doskonalić, by nie wypaść z obiegu. Mieć przygotowany biznesplan. Na warsztatach pokazujemy pewne bariery i zagrożenia, jakie na nas czyhają, z zaznaczeniem, że nie jesteśmy w tym bezsilni. W swojej rodzinie możemy dużo zdziałać zaangażowaniem i stałością. Te cechy na spotkaniach akcentujemy. Szukamy równocześnie odpowiedzi, jak je rozwijać i praktykować. Ale nie dajemy gotowych recept. Mężczyźni w swoim gronie dzielą się doświadczeniem i dzięki temu mogą znaleźć wiele rozwiązań dla siebie.

Czy ojcowie po takich warsztatach próbują dalej się rozwijać?

Mamy informacje, że w mężczyznach wiele się zmienia, że pewne rzeczy zaczynają się sprawdzać w życiu codziennym. Wielu ojców zaczyna chcieć czegoś więcej. Włączają się w inicjatywę Tato.Net. Oferują nam swoją pomoc i zaangażowanie. W ostatnim czasie mamy również sporo głosów, że warsztaty są inspiracją do dalszych spotkań w męskim gronie. Zaczynają powstawać „tato kluby”. Mężczyźni spotykają się raz w miesiącu lub raz na kwartał, by porozmawiać lub coś wspólnie zrobić. Chcę podkreślić, że nie są to grupy terapeutyczne, gdzie przychodzi się, by ponarzekać na dzieci czy żony. Ojcowie chcą się tu wzajemnie inspirować do działania. Jedną z takich inspiracji, którą proponujemy jako Tato.Net, jest najświeższa książka przez nas wydana: „7 sekretów efektywnego ojcostwa”. To pierwszy polski przekład książki Kena Canfielda. To kamień milowy w myśleniu o zaangażowanym ojcostwie. Ale nie ma tam gotowego przepisu na superojca. Jest za to pokazanie pewnych prawd o ojcach zaangażowanych i przeciwstawienie im tych niedomagających, nieświadomych swej roli. Ta książka, jak i inne przez nas polecane, zachęca do mocnego zastanowienia się nad relacją także z własnym ojcem.

Dziś już nie tylko Tato.Net zachęca do angażowania się ojców w życie dzieci…

Kiedyś w epoce industrialnej wytworzony był taki model, że ojciec zarabiał i był poza domem. Kwestii wychowania nie imał się. A do wychowania dziecka potrzeba obojga rodziców. Żeby wychować chłopaka na mężczyznę, musi się nim zająć mężczyzna. Matka, mimo całego zaangażowania, może mu pokazać jedynie, kim jest kobieta, kim jest kochająca matka. W USA przygotowano publikację na podstawie badań przeprowadzonych na grupie chłopaków wychowywanych przez samotne matki. Tytuł tej książki mówi wszystko: „Matki, synowie, gangi”. Jest pewien obszar, którego matka synowi nie jest w stanie zapełnić. Gdy chłopak nie znajdzie w swoim domu kontaktu z dorosłym mężczyzną, wyjdzie na ulice i będzie szukał grup starszych facetów, wśród których będzie mógł swą męską siłę wypróbować. Teraz faktycznie jest takie nastawienie społeczne, by ojcowie byli bardziej zaangażowani. Wszystkie media propagują ojcostwo. Ale obserwuję w tym pewne niebezpieczeństwo, bo mężczyźni są zachęcani do opieki nad dzieckiem w sposób żeński. Tworzone są jakieś sztuczne twory, np. „urlopy tacierzyńskie”. Zachowania męskie próbuje się urobić na modłę żeńską. Mama i tata są odpowiedzialni za wychowanie dziecka, ale każde w sposób odpowiedni dla swojej płci. Dziecko musi doświadczyć jednego i drugiego stylu wychowania – najlepiej, żeby one były komplementarne. Aktualnie zapraszamy wszystkich chętnych ojców z Lublina i okolic na jeden dzień przeglądu tego „urządzenia”, jakim jest ojcostwo. Być może trzeba gdzieś podkręcić śrubkę lub przeprowadzić ogólną diagnostykę. Informacje o zapisach na stronie internetowej www.warsztaty.tato.net. 

TAGI: