Najlepsza reszta życia?

Tomasz Prusiński; GN 47/2013 Płock

publikacja 28.11.2013 06:00

Starość ma swoje ograniczenia, ale ma też swoje możliwości, z których warto skorzystać. – Co zrobić, żeby nie gnuśnieć w domu, ale żeby też nie wystawić się na pośmiewisko? – pytają seniorzy.

 Według GUS na Mazowszu liczba ludzi powyżej 65. roku życia wzrośnie z ponad 14 proc. w 2011 do ponad 22 proc. w roku 2035 Agnieszka Kocznur /GN Według GUS na Mazowszu liczba ludzi powyżej 65. roku życia wzrośnie z ponad 14 proc. w 2011 do ponad 22 proc. w roku 2035

Do jednej z publicznych bibliotek w Płocku przychodzi 80-letnia pani Jadwiga. Z kieszeni płaszcza wyciąga kartkę z niezbyt czytelnie zapisanymi słowami. – Nie jest tak łatwo zapamiętać tytuły książek. Taka kartka załatwia problem. Panie w bibliotece wiedzą, czego mi potrzeba. Uwielbiam literaturę anglosaską, chociaż nie czytam w języku angielskim – dodaje. Siada w czytelni, układając wokoło siebie wszystkie niezbędne przybory do cotygodniowej aktywności. – Najbardziej boję się, że któregoś dnia się obudzę i już nie będę mogła czytać – dodaje załamującym się głosem. Od lat choruje na cukrzycę, a dostać się dzisiaj do specjalisty to istna męka. Zgodnie z prognozą w ciągu najbliższych 20 lat liczba seniorów w Polsce podwoi się. Co czwarty Polak będzie miał skończone 65 lat, a odsetek osób po 80. roku życia wzrośnie trzykrotnie. W naszym regionie największy odsetek ludzi starszych jest w powiatach: płockim, ciechanowskim, płońskim, makowskim i mławskim.

Kiepska diagnoza

– Pierwszy wylew miałem niespełna dwa tygodnie po tym, jak przeszedłem na emeryturę – mówi pan Franciszek, 74-latek spod Nasielska. Siedzimy przed drewnianym domem. Gospodarz wskazuje ręką na stodołę, tam za nią jest niewielki świerkowy lasek. – Panie, jakie tam potrafią rosnąć maślaki! – dodaje z radością. Po drugim wylewie i długiej rehabilitacji nie był w stanie wyjść za próg domu, a co dopiero pozbierać te wszystkie grzyby. W pobliskim ośrodku zdrowia dowiedział się, że musi liczyć teraz na rodzinę. Lekarz przyjechał raz, zbadał pana Franciszka. Teraz odwiedza go pani z pomocy społecznej, przyniesie leki, ugotuje zupę.

Jakość życia ludzi starszych zależy w dużym stopniu od tego, czy na czas otrzymają wymaganą pomoc i wsparcie. Kluczową rolę odgrywa tu system ochrony zdrowia. Raport wojewody mazowieckiego o stanie opieki geriatrycznej na Mazowszu z 2011 r. nie pozostawia złudzeń. Mazowsze nie jest przygotowane na starość. 7 geriatrów przypada na milion mieszkańców Polski. Na Mazowszu w 2011 roku było ich 29, z czego 16 pracuje zgodnie ze specjalizacją. Nie wszystkie osoby w podeszłym wieku mogą skorzystać z porady, skoro dostęp do specjalistów jest tak ograniczony, a oczekiwanie na pomoc w poradni geriatrycznej wymaga sporo czasu. Brak dostępu do specjalistów pogarsza jeszcze fakt rozmieszczenia tych poradni. Z ośmiu działających w 2012 roku na Mazowszu, sześć z nich mieściło się w stolicy, jedna w Siedlcach i jedna w Żyrardowie. W 2013 r. zarejestrowano 37 poradni geriatrycznych, ale 26 z nich działa w stolicy regionu.

– Mam takie wrażenie, że co bym tej mojej pani doktor w przychodni nie powiedziała, to ona i tak ma zawsze jedno rozwiązanie, ten sam lek. Czasami zdarza się, że wysyła mnie na konsultację do poradni w pobliskim szpitalu – opowiada pani Maria, 84-letnia mieszkanka Karniewa. Pani Marii, jak większości pacjentom na Mazowszu, brakuje całościowej opieki. Procedury i pieniądze to jedno, a zdrowy rozsądek w opiece zdrowotnej to drugie. Kiepską diagnozę dopełnia fakt, że w szpitalach na Mazowszu w 2013 r. utworzono jedynie 4 oddziały geriatryczne.

Starsza pani biegnie

Raport wojewody mazowieckiego opisuje też działania z zakresu aktywizacji osób starszych w życiu społeczno-kulturalnym w środowiskach zamieszkania. Jednak, mimo tych wspomnianych w nim wielu działań, w rzeczywistości sytuacja nie przedstawia się tak różowo. Chociaż na terenie województwa mazowieckiego w roku 2012 funkcjonują 64 Uniwersytety Trzeciego Wieku, dostęp do nich mają jedynie starsi ludzie mieszkający w większych miastach. Zdaniem profesora Janusza Czapińskiego, na drodze do odważnego wejścia ludzi starszych w życie społeczno-kulturowe stoją stereotypy. Starość to nie tylko ciepły fotel, pilot w ręku, telewizor, ewentualnie od czasu do czasu spotkania z wnukami, jeśli nie są one zbyt mocno przeciążone codziennymi zajęciami. Spotkanie grupy starszych osób uprawiających nordic walking na przedmieściach Płocka czy Pułtuska to rzadkość. Starsi nie są specjalnie sprawni fizycznie, w wymiarze psychicznym też nie jest najlepiej, zaznacza Czapiński. Często są sfrustrowani, przygnębieni, prawie w ogóle nie działają społecznie. – Co mogę zrobić, żeby nie gnuśnieć w domu, ale żeby też nie wystawić się na pośmiewisko? – pyta pani Teresa, mieszkanka Makowa Mazowieckiego, rocznik 1935. Kiedyś wyszła pobiegać. Lubi jaskrawe kolory, więc taki też miała strój sportowy. – Biegłam przedmieściami i byłam przekonana, że ludzie patrzą tylko na mnie – dodaje.

Błędne koło będzie trwać tak długo, jak długo ludzie starsi będą tkwić w dotychczasowych stereotypach. – Gdy osoby starsze odważniej wejdą w przestrzeń publiczną, zaczną być bardziej aktywne, również stopniowo zaczną przełamywać utarte schematy – wyjaśnia Czapiński. Panią Janinę spotykam w ciechanowskim supermarkecie, sprawnie przekłada karton z mlekiem i kostkę masła z koszyka do szmacianej torby. – Nie lubię, jak ktoś nie dba o środowisko, trzeba być ekologicznym, te plastikowe torby jakoś mnie nie przekonują – rozpoczyna rozmowę. Pracowała w jednym z ciechanowskich liceów jako nauczycielka języka polskiego. – Kiedy przeszłam na emeryturę, pomyślałam: teraz nadrobię czytanie, zgłębię wszystkie książki, wymaluję mieszkanie, odwiedzę przyjaciół – kontynuuje z pasją. Niestety, kilka miesięcy potem zachorował jej mąż. Codzienna opieka nad chorym na nowotwór płuc wybiła jej z głowy nawet najbardziej przyziemne marzenia. Kiedy odszedł, dnie i noce spędzała w fotelu. Szybko przekonała się, że sąsiedzi nie są zainteresowani utrzymywaniem relacji, a książki są pożyteczne zwłaszcza wtedy, gdy można je z kimś przedyskutować.

– Na stronach Katolickiego Radia Ciechanów przeczytałam, że rusza Uniwersytet Trzeciego Wieku. Pomyślałam: co ja będą gnuśnieć w tym mieszkaniu, kaloryfer odmaluję na wiosnę, teraz idę dzielić się z innymi tym, co przeczytałam o Mickiewiczu i Iwaszkiewiczu – kontynuuje pani Janina.

Chcą jeszcze zrobić raban

Jest jeszcze jedna kwestia, która pomaga wziąć się za jakąś aktywność i nie mieć przy tym obaw, że zostanie się wyśmianym. Można przecież organizować się wspólnie w miejscu swojego zamieszkania, dzielić pasjami, doświadczeniami, robić coś z innymi. – Do tego nie trzeba przemieszczać się kilkanaście kilometrów, wystarczy rozejrzeć się wokoło i złapać byka za rogi – mówi pani Teresa. Jakiś czas temu, zobaczyła w internecie papieża Franciszka wołającego do młodych na Światowych Dniach Młodzieży, żeby wyszli na ulice i zrobili raban. – Pomyślałam: raban? A czemu my starzy nie mamy go zrobić? My też przecież chcemy istnieć i przeżywać ten świat – dodaje. Szybko zadzwoniła do koleżanek. Były zgodne, że papież Franciszek nie mówił tylko do młodych, on mówił do tych, którzy mają jeszcze coś do powiedzenia, do podzielenia się ze światem czymś dobrym, mądrym czy wartościowym. – Starość to przywilej – mówią Mark Hansen i Art Linkletter, amerykańscy badacze. – Nie wszyscy mogą z niego skorzystać. Ale to, jak z niego skorzystamy, czy podejmiemy nowe wyzwania i zarzucimy schematy, nie zależy wyłącznie od ludzi starych. Warunki na starość tworzymy sobie sami, tworzy je też społeczeństwo. Warto pamiętać, że starość ma swoje ograniczenia, ale ma również swoje możliwości, z których warto skorzystać. 

TAGI: