publikacja 21.12.2013 06:00
Potrzebujący, darczyńcy i ochotnicy, którzy poświęcają czas i wysiłek to trzy ogniwa systemu pomocy, który z każdym rokiem się rozwija.
Agnieszka Małecka /gn
Płoccy wolontariusze rozwieźli paczki do rodziny z miasta i okolic
Szlachetna Paczka w diecezji płockiej ma w tym roku aż 15 rejonów – od Płocka, przez Wyszogród, Płońsk, Raciąż, Sierpc, Rypin, Mławę, Ciechanów, Pułtusk, Przasnysz, Pomiechówek po Serock. Nad całą armią wolontariuszy w diecezji opiekę duchową sprawuje ks. Dawid Witkowski, sam od początku zaangażowany w dzieło SZP. Akcja objęta została też honorowym patronatem biskupa płockiego i wojewody mazowieckiego.
Rodziny
– „Może są jednak osoby bardziej potrzebujące od nas…” – to słowa pana Henryka, kiedy po raz pierwszy przyjechaliśmy do niego, żeby wypełnić ankietę – wspomina Anna Dąbrowska, wolontariuszka SZP i liderka rejonu w Wyszogrodzie. Dobrze, że intuicja podpowiedziała jej, że w tym przypadku pomoc jest naprawdę konieczna. W paczce dla tej rodziny przyjechały m.in. węgiel, nowa pralka, linoleum, okno, czajnik, ubrania i porządny zapas pieluchomajtek. Pan Henryk, samotny ojciec sześciorga dzieci, w tym niepełnosprawnego chłopca, w pierwszej chwili nawet nie wie, z czego cieszy się najbardziej, bo po prostu wszystko jest potrzebne i ważne. Na pewno bardzo zadowolony jest z węgla i z nowego okna. – Teraz nam ono trochę rozjaśni życie – cieszy się. Najmłodsza dziewczynka z entuzjazmem wydobywa z pudełka batony i przymierza wymarzony kostium kaczuszki, który tak chciała dostać. – Te święta będą weselsze, pod każdym względem.
Łza się kręci, że są tacy ludzie, którzy chcą bezinteresownie pomóc – mówi wzruszony pan Henryk, kiedy ekipa SzP opuszcza ich niewielki dom. Takich rodzin, do których dotarła w tym roku pomoc Szlachetnej Paczki, jest na terenie naszej diecezji 400. Ich trudna sytuacja materialna często wynika z czyjejś choroby, albo nagłej utraty pracy. To bieda niezawiniona i nie związana z patologią. – Nie chcemy „naszych rodzin” uzależniać od pomocy. Ona ma być dla nich impulsem do działania, do zmiany. Dzięki niej, mogą też poczuć, że nie są opuszczeni i skazani na siebie – mówi Anna Dąbrowska. W pomaganiu ważna jest świadomość, że nie robi się tego dla jakiegoś abstrakcyjnego ogółu, zwraca uwagę liderka sierpeckiego rejonu SzP, Joanna Janiszewska. – Mnie motywuje do działania to, że mam pod opieką konkretnych ludzi.
Darczyńcy
Ostatnie dni przed finałem akcji były dość nerwowe – przyznają niektórzy wolontariusze. Ale udało się zdobyć wszystko, czego potrzebowały wszystkie wytypowane rodziny. W Ciechanowie, gdzie tak jak w Płocku i Płońsku wydzielono dwa rejony SZP, większość darczyńców to mieszkańcy miasta. – Naszym celem było pokazanie, że ktoś obok może potrzebować wsparcia; że sąsiad może pomóc sąsiadowi. I udało nam się w tym roku szczególnie zaangażować lokalną społeczność – cieszy się Marzena Lentowszczyk, koordynatorka regionalna. Z kolei w Wyszogrodzie spora grupa darczyńców to mieszkańcy Warszawy i okolic, nie związani z tym terenem. Liderka, pani Anna, wyjaśnia, że dla tych ludzi czymś, co poruszyło struny ich wrażliwości, bywało jakieś jedno skromne marzenie zarejestrowanej rodziny z tego rejonu, np. pudełko ptasiego mleczka. Są też tacy darczyńcy, którzy pragną pomagać długoterminowo albo umożliwić potrzebującej rodzinie wyjście z patowej sytuacji.
W wielu miejscach w akcję Stowarzyszenia „Wiosna” włączały się urzędy, szkoły, przedszkola, lokalni przedsiębiorcy, włodarze miast, a także parafie naszej diecezji. Paczkę przygotował bp Piotr Libera, a także wojewoda mazowiecki – wraz z urzędnikami dla dwóch rodzin z rejonu ciechanowskiego. W większości przypadków bywał to cały łańcuch ludzi dobrej woli, którzy składali się na paczkę anonimowo, bez rozgłosu.
Wolontariusze
Nie byłoby tej akcji i jej finału w naszej diecezji bez ponad 240 ochotników, którzy przeszkoleni, od października ruszyli w teren, ankietowali wytypowane rodziny i koordynowali pomoc. – Szczęście drugiego człowieka jest naprawdę piękne i warto było się zaangażować. Wszystko tu jest oparte na zaufaniu, bo rodzina nam zaufała, a my zaufaliśmy darczyńcom. I to się sprawdza. Jadę niedługo do „swojej” rodziny. Telefonując tam, słyszałam radość i niedowierzanie, że jednak dostali tę paczkę – mówi Ola Sitkiewicz, wolontariuszka w płockiej Paczce.
Kim są wolontariusze? W Ciechanowie to świeżo upieczeni 18-latkowie, ale też emerytowane nauczycielki. W płockiej paczce, w gronie 31 wolontariuszy, są głównie uczniowie III LO i studenci. – Jako wolontariusze zgłaszają się osoby, których bieda nigdy nie dotknęła tak naprawdę, a jednak potrafią dostrzec ludzi, których ten problem dotyczy. Wszyscy tutaj szybko dorastają – zauważa Magdalena Hiszpańska, liderka jednego z dwóch rejonów płockich, gdzie pomoc otrzymało w tym roku 65 rodzin.
W sierpeckiej Paczce także pomaga młodzież. – Ten projekt daje szczególne możliwości nam, nauczycielom. Włączamy w niego młodzież, którą poznajemy z zupełnie innej strony – wyjaśnia Joanna Janiszewska. Anna Dąbrowska w Wyszogrodu zapewnia: – Jesteśmy autentyczną drużyną. Mamy wspólny cel: pomóc i zmienić mentalność. Dokopać biedzie!
Więcej na plock.gosc.pl