Nie bój się 
rugby!

Dariusz Olejniczak
; GN 4/2014 Gdańsk

publikacja 06.02.2014 06:00

- W grze chodzi o zwycięstwo, ale liczy się też szacunek dla przeciwnika. Chcemy wygrywać swoim treningiem i walką na boisku, a nie dzięki zadymom na stadionach - mówi Dariusz Komisarczuk, były rugbista Arki Gdynia i wielokrotny reprezentant Polski, dziś asystent trenera reprezentacji.


Rugbiści Arki i Lechii zaprezentowali kilka podstawowych ustawień zawodników podczas meczu Dariusz Olejniczak /GN Rugbiści Arki i Lechii zaprezentowali kilka podstawowych ustawień zawodników podczas meczu

W Zespole Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego w Kolbudach odbyło się w minionym tygodniu spotkanie pod hasłem „Rugby łączy ludzi”. Zorganizował je ksiądz Tomasz Kywan z tamtejszej parafii pw. św. Floriana, który, jak sam przyznaje, wpadł na ten pomysł, czytając „Gościa Niedzielnego”. – W tygodniku znalazłem kiedyś informację o tym, że Wydział Katechetyczny Kurii Gdańskiej organizuje takie spotkania młodzieży z rugbistami, i uznałem, że warto zrobić coś takiego u nas. Władze gminy oraz dyrekcja szkoły włączyły się w przygotowanie spotkania. Ja sam uprawiam sport na tyle, na ile pozwalają mi obowiązki, i chcę, by udało się przekonać do aktywności fizycznej także dzieci i młodzież. Uważam, że nie jest dobrze, kiedy coraz większa liczba dzieci, za przyzwoleniem rodziców, zwalnia się z lekcji WF-u.


Ważny jest szacunek


Ale zachęta do czynnego uprawiania sportu nie była jedynym celem organizatorów spotkania. Drugim hasłem tego wydarzenia było przykazanie miłości „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. – Znane są wśród was antagonizmy pomiędzy kibicami Lechii Gdańsk i Arki Gdynia – zwrócił się do młodzieży ks. Kywan. – Co jakiś czas pojawiają się kolejne informacje o tym, że ktoś kogoś pobił czy zwyzywał, bo ten drugi miał szalik w innych barwach klubowych. Dzisiaj, dzięki dobrym ludziom, możemy spotkać się tu z wami, żeby powiedzieć, że w rugby te różnice nie istnieją.


O tym, że możliwa jest czysta sportowa rywalizacja i wzajemny szacunek między zawodnikami i kibicami przeciwnych drużyn, mówili m.in. Dariusz Komisarczuk i Kazimierz Raszpunda z Arki oraz Rafał Lademan z Lechii i ks. Tyberiusz Kroplewski, kapelan gdyńskich rugbistów i dyr. Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej.
– Wzajemny szacunek jest bardzo ważny w życiu każdego z nas – mówił Rafał Lademan. – Musimy szanować się i na boisku, i w życiu codziennym. Unikamy nienawiści. Ważne, żeby zastanowić się, czy tak samo nienawidziłbym drugiego człowieka, gdybym go lepiej poznał. Nienawiść, niestety, wciąż daje o sobie znać na trybunach piłkarskich, ale w rugby jej nie ma. Na boisku, owszem, jest rywalizacja, ale po meczu siadamy razem i rozmawiamy. Dzielimy się wrażeniami. Zarówno rugbiści Lechii, jak i Arki. Zresztą także poza treningami zdarza nam się spędzać wspólnie czas. Dlatego i wy zastanówcie się, czy warto kogoś tak za nic, bez powodu nienawidzić.


O tym, że w rugby przykazanie miłości sprawdza się w praktyce, zapewniał Dariusz Komisarczuk, który wspominał początki gdyńskiej drużyny: – To były lata 90., byłem wówczas zawodnikiem Ogniwa Sopot, ale znałem sporo kibiców piłkarskich Arki Gdynia. To byli wierni i oddani swojej drużynie kibice i prawdziwi chuligani. Nie obce im były ustawki i stadionowe zadymy. Zaprosiłem któregoś razu kilku z nich na swój trening. Przyszli raz, potem jeszcze kilka razy. Aż wreszcie pewnego dnia pogadaliśmy i postanowiliśmy, że razem stworzymy drużynę rugby w Gdyni. I tak się stało. A kiedy oni poznali sport od tej drugiej strony, zobaczyli, jak wiele wysiłku trzeba włożyć w sportową rywalizację i że dotyczy to w takim samym stopniu ich samych, jak i ich przeciwników, nabrali szacunku do ludzi z innych drużyn. Oni byli kiedyś chuliganami, a dziś są sportowcami. I wiedzą, że w sporcie liczą się szacunek i tolerancja – przekonywał rugbista. 


Modlitwa przed meczem


Czy młodzi ludzie dali się przekonać do tego, o czym mówili sportowcy? Czas pokaże. W kolbudzkiej szkole większość uczniów to kibice Lechii Gdańsk.
– Może gdyby było więcej takich spotkań, to ludzie by się przekonali do tego, że między kibicami nie ma różnic – zastanawiał się Kacper, uczeń I klasy gimnazjum.
W czasie spotkania padało sporo pytań. Gimnazjaliści pytali m.in. o to, jak trafić do drużyny rugby albo jak duże bicepsy mają rugbiści.
– To nie jest kwestia mięśni – odpowiadali zawodnicy. – Na boisku gra się przede wszystkim rozumem. Każdy, niezależnie od tego, czy jest duży czy mały, szczupły czy nieco grubszy, może znaleźć dla siebie miejsce w drużynie. Żeby trenować, trzeba dużo silnej woli, trzeba nauczyć się regularności, punktualności, wytrzymywać codzienne treningi na boisku i na siłowni. A jako że rugby jest w Polsce dyscypliną amatorską, trzeba umieć łączyć sportową pasję z nauką w szkole albo pracą zawodową.
Ksiądz Tyberiusz Kroplewski opowiadał słuchaczom o tym, jak został kapelanem gdyńskich rugbistów.

– To sami zawodnicy uznali, że chcą mieć kapelana – wspomina ks. Tyberiusz. – Zebrali się w paru i wspólnie z przedstawicielami władz klubu udali się do ówczesnego metropolity abp. Tadeusza Gocłowskiego. Poprosili o kapelana i wskazali na mnie. Ja niektórych znałem i widziałem, że są wśród nich nieźli zadymiarze, ale to już byli inni ludzie. Oni przeszli głęboką przemianę. Dziś każde spotkanie przed meczem rozpoczynamy wspólną modlitwą – dodaje.
Kibice znali księdza Tyberiusza z meczów, wiedzieli, że dopinguje ich drużynę od dawna. Metropolita wydał odpowiedni dekret w tej sprawie i tak kapłan został oficjalnym duszpasterzem drużyny „Buldogów”. A kapelanem rugbystów jest się nie tylko na papierze. Zawodnicy przed każdym meczem modlą się wspólnie z księdzem Tyberiuszem. Mogą się wyspowiadać. Kapelan błogosławi ich małżeństwa, udziela chrztów ich dzieciom. Można powiedzieć, że czynnie uczestniczy w życiu drużyny. 


Będą kolejne spotkania


Młodzież uczestnicząca w spotkaniu to głównie kibice piłkarskiej drużyny Lechii Gdańsk, ale znaleźli się i tacy, którzy całkiem sporo o rugby wiedzieli. – Kilka razy już byłem na meczach rugby – zapewnił Bogusz Glaza, gimnazjalista z II A. – Czy dzisiejsze apele o wyzbycie się nienawiści przez kibiców odniosą skutek? Nie wiem, ale wiem, że wzajemny szacunek jest bardzo ważny. Sam gram w piłkę nożną i uważam, że nawet jeśli nie lubię swojego przeciwnika, to i tak muszę go szanować za trud, jaki on wkłada w swoją grę. Kibice powinni myśleć podobnie. 
Spotkanie w Kolbudach było 4. z cyklu „Rugby łączy ludzi” zorganizowanym przez Wydział Katechetyczny gdańskiej kurii. Na ten rok zaplanowane są jeszcze co najmniej dwa. Na razie nie wiadomo, kiedy i gdzie się odbędą.


Rugby na Pomorzu


Gra pochodzi z Anglii. Pierwszy polski klub rugby Orzeł Biały powstał w Warszawie w 1921 r. Sekcja rugby w klubie Arka Gdynia należy do najbardziej znanych polskich drużyn. Wywodzi się z Arka Gdynia Hooligans. Ta drużyna zwyciężyła w 1996 r. w turnieju „siódemek” w Sopocie, a w lidze zadebiutowała w 1997 r. Dziś ma na koncie trzy tytuły mistrza Polski. Lechia Gdańsk jest jedynym klubem, który nie spadł z I ligi, a później ekstraligi. Ma 12 tytułów mistrza Polski.

TAGI: