Radość na dwa tysiące

Joanna Juroszek; GN 5/2014 Katowice

publikacja 10.02.2014 06:00

Uwaga, dobra wiadomość dla feministek: 88 proc. studentów seniorów to kobiety.

Studenci seniorzy podczas wykładu Joanna Juroszek /GN Studenci seniorzy podczas wykładu

Najstarsza z nich to pani Danuta. Ma 91 lat. – Tak to jest, że wraz z wiekiem liczba kobiet, w stosunku do liczby mężczyzn, rośnie – wyjaśnia dr Helena Hrapkiewicz, kierownik Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy UŚ. Uniwersytet działa już 30 lat. W Katowicach zrzesza ok. 1200 osób, w Sosnowcu – 500, a w Jastrzębiu-Zdroju – 300. Łącznie – ponad 2 tys. studentów. Wieczni studenci – ze spokojem tak można ich zwać. Ponad 50 proc. z nich ma już dyplomy magisterskie. Reszta to emeryci ze średnim wykształceniem. Jest także kilka osób z wykształceniem zawodowym. Spotykają się na wykładach o sztuce, Kościele, historii, na gimnastyce, warsztatach malarskich, zajęciach z języka obcego czy przy grze w szachy.

Rozwój duchowy

Od grudnia ubiegłego roku mają także swoje duszpasterstwo akademickie. To inicjatywa oddolna. Przedstawiciele studentów z panią Heleną poprosili abp. Wiktora Skworca o kapłana. Opiekunem został ks. dr Stanisław Puchała, emerytowany duszpasterz akademicki. Jego praca ze studentami zatoczyła więc koło. – Do tej pory nie było duszpasterstwa studentów seniorów. Mieliśmy tylko wykłady z historii Kościoła. Teraz mamy comiesięczną Mszę św., a po niej spotkanie w krypcie katedry – wyjaśnia pani Helena. Doświadczenie wyniesione z bycia duszpasterzem studentów pomaga i teraz. – W duszpasterstwie akademickim ważne było to, by wyjść naprzeciw studentom. By razem budować wspólnotę Kościoła, być z ludźmi, dla ludzi. To jest kontynuowane także w tym duszpasterstwie – wyjaśnia ks. Stanisław. – Byłam już na pierwszej Mszy akademickiej. To zmobilizowało mnie, żeby sięgnąć do dzieł papieża Benedykta XVI – mówi Jadwiga Eichler z Katowic-Szopienic.

Rolę spotkań dr Hrapkiewicz tłumaczy potrzebą rozwoju człowieka, który przebiega przez całe życie. – W przypadku ludzi starszych trudno mówić o rozwoju zawodowym, stąd ważniejszy jest dla nas rozwój duchowy. Bardzo często, chociażby w związku ze śmiercią bliskich, pojawia się też u nas refleksja nad życiem i umieraniem – wyjaśnia. Duszpasterstwo studentów seniorów pierwszą akcję ma już za sobą. Było nim wspólne kolędowanie. Ks. Stanisław grał na gitarze i prowadził śpiew, a prof. Julian Gembalski grał na fortepianie. – To był bardzo udany wieczór kolęd, z muzyką, śpiewem, poczęstunkiem – wspomina Krystyna Kuś z Bytomia. – Z przyjemnością wzięłam udział w tym spotkaniu. I nawet zaśpiewałam sama kolędę – śmieje się pani Jadwiga.

Niemieckie czytanki

Pani Helena może być zadowolona. Studiowanie sprawia seniorom radość. Właśnie na tym najbardziej jej zależy. – Chodzi o to, żebyśmy się cieszyli, żebyśmy nie byli smutasami. Pierwszy cud Pana Jezusa to była przecież Kana Galilejska, czyli radość. Jest wiele trudów, wiele cierpienia wśród nas. Są i ograniczenia ruchowe, i mentalne – mówi. Pani Krystyna z radością w głosie opowiada o zajęciach. W wykładach uczestniczy już od paru ładnych lat. – Po przejściu na emeryturę chciałam nadmiar czasu, który miałam, spożytkować przyjemnie – tłumaczy. Studentka wspomina wycieczkę do Sandomierza zorganizowaną przez UTW, która rozpoczęła się modlitwą. Na miejscu seniorzy zwiedzali kościoły i inne obiekty sakralne.

Uniwersytet Trzeciego Wieku to dobra okazja, by zawrzeć nowe znajomości. Często studenci to ludzie samotni. Nieraz ich dzieci i wnuki mieszkają za granicą. Pani Krysia szczególnie ceni sobie koleżanki i kolegów z lektoratu języka niemieckiego. – Nawet w czasie wakacji spotykamy się z naszą lektorką, która sama jest osobą starszą, po siedemdziesiątce. Obchodzimy też swoje urodziny. To bardzo cenne, zwłaszcza dla osób samotnych. A pan Czesław, gdy odchodził z uniwersytetu, miał 86 lat. Na zajęcia przygotowywał się bardzo solidnie, z pamięci cytował fragmenty czytanek po niemiecku – wspomina. Pani Jadwiga w zajęciach uczestniczy już od 3 lat. Nie zraziła się nawet wtedy, gdy podczas gimnastyki złamała nogę. – Pierwszymi osobami, które odwiedziły mnie w szpitalu, były panie z wolontariatu uniwersytetu. To było bardzo budujące. Aktualnie nie mogę korzystać z ruchowych zajęć, dlatego załapałam się do grupy muzycznej, która działa przy Uniwersytecie Ekonomicznym. Chodziłam też na kurs komputerowy. Bardzo mi to pomogło, radzę sobie doskonale z bankowością – wyjaśnia.

Rozruszać kości

Mimo że mężczyźni to na uniwersytecie „towar deficytowy”, udało nam się porozmawiać z jednym z nich. Andrzej Sass z Katowic, który studiuje już od 2007 r., uniwersytet chwali przede wszystkim za to, że pozwala seniorom sensownie przeżyć nadmiar wolnego czasu. – Człowiek starszy zmuszony jest do oglądania różnych marnych programów telewizyjnych. O wiele ciekawiej jest więc przyjść na wykład. Są i zajęcia ruchowe. Jak tylko siedzi się w domu, w fotelu, lepszym lub gorszym, to potem rozruszać te kości to jest straszna rzecz. Zajęcia dopingują nas do tego, żeby nie stać się człowiekiem, który tylko narzeka. Bo narzekania to my mamy dość. Dzięki wykładom świat staje się dla nas ciekawszy, pełniejszy – wyjaśnia. Na to samo uwagę zwraca także pani Helena. – Dom–kościół–lekarz–sklep to droga starszych ludzi. O czym można rozmawiać? Na uniwersytecie staramy się poruszać tematy aktualne. Jeżeli ludzie dowiedzą się pewnych rzeczy, zrozumieją je, to się mniej boją – tłumaczy.

Uniwersytet, poza rozwijaniem pasji, poszerzaniem horyzontów i zawiązywaniem nowych przyjaźni, ma służyć także wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. Dlatego działa tu także wolontariat. Powstała grupa historyczna, seniorzy organizują też spontaniczne akcje, jak niedawna „Przekaż swoją książkę” (studenci wymieniają się przeczytanymi pozycjami). Choć zapisy na UTW dopiero w czerwcu, już teraz można dołączyć do duszpasterstwa. Kolejne spotkanie 20 lutego o godz. 17 w krypcie katedry.

TAGI: