Burza na stołówce

GN 8/2014 Lublin

publikacja 01.03.2014 20:07

Z Marianną Olszańską, dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie im. Jana Pawła II, o medialnych atakach i odniesieniach do wiary rozmawia ks. Rafał Pastwa.

 Kierowanie szkołą nie jest łatwym zadaniem ks. Rafał Pastwa /GN Kierowanie szkołą nie jest łatwym zadaniem

Ks. Rafał Pastwa: Jak to było z nadaniem szkole imienia Jana Pawła II?

Marianna Olszańska: Nadanie imienia szkole miało miejsce w 2001 roku. Papież podczas pobytu w Lublinie sprawował Mszę św. na os. Czuby. Kiedy trwała budowa szkoły, już wtedy panowało przekonanie, że to będzie właściwy patron.

I jak to się odbywało?

Wszystko było oparte na właściwych procedurach. Skierowaliśmy ankietę do rodziców, do samorządu uczniowskiego i do nauczycieli. Wszystkie te grupy jednogłośnie wybrały na patrona Jana Pawła II.

Nikt wtedy nie protestował? To skąd się wzięły te kontrowersje w mediach?

Przypatrywano się nam i naszemu działaniu. Oczywiście my chcieliśmy iść także za wzorem patrona. Staraliśmy się więc, żeby dzieci miały możliwość wraz z rodzicami i nauczycielami uczestniczyć we Mszy św. podczas rekolekcji wielkopostnych. Oczywiście nie był to udział całodniowy, bo wracaliśmy na zajęcia do szkoły. Ale jedna z gazet napisała przykry artykuł zatytułowany „Na rekolekcjach zamiast na lekcjach”. Pojawiły się przy tym oszczerstwa, że obniżamy oceny z zachowania tym, którzy nie byli u spowiedzi, i tym podobne pomówienia.

A co na to rodzice? Sprzeciwiali się temu, że dzieci idą na rekolekcje?

Absolutnie nie. Nie było problemów także z tymi, którzy do wiary się nie przyznawali. Osobiście z nimi rozmawiałam.

Szkoła ma charakter świecki, a w stołówce znajduje się tablica z zasadami kulturalnego spożywania posiłków, wśród których pojawia się modlitwa przed i po jedzeniu. To się nie kłóci?

Przede wszystkim zdecydowana większość dzieci uczęszcza na religię. Niewielka część chodzi na zajęcia do innych wspólnot religijnych poza szkołą. Kiedy pojawiły się zarzuty odnośnie do modlitwy na stołówce, jako pierwsi w naszej obronie stanęli rodzice wyznania prawosławnego. Do tej pory nikt z rodziców nie kwestionował tego, że ta tablica tam wisi. Nikt do tej pory nie miał zastrzeżeń.

Ale do modlitwy na stołówce nikt dzieci nie zmusza?

To nie jest nawet zalecenie. To przypomnienie dla tych, którzy chcą pamiętać. Ta modlitwa ma charakter wdzięczności za posiłek, uświadamia, że jedzenia nie mają wszyscy pod dostatkiem i że należy się dzielić z potrzebującymi.

Czy jednak nie jest tak, że szkoła narzuca styl wychowania dzieci?

Rodzice są pierwszymi i głównymi wychowawcami. Szkoła ma za zadanie wspierać ich w tym procesie. To rodzice decydują, jak ma być wychowywane ich dziecko. My mamy im służyć jako szkoła i pomagać.

Czy od strony prawa nie ma tu żadnych naruszeń?

Kiedy zaczęły się kontrowersje wokół sprawy z modlitwą w szkole, odezwały się do nas dwie fundacje. Jedna z Lublina, druga z Warszawy. Obie dały wykład na temat Konstytucji RP i prawa europejskiego, potwierdzając, że zarzuty wobec nas są bezpodstawne. Te opinie prawne mamy na piśmie. Ostatnio zostało w to włączone Ministerstwo Edukacji Narodowej, które podkreśliło, że interwencja w tej sprawie byłaby nieuprawnioną cenzurą. Nie działamy wbrew prawu.

Pytanie, czy czasem nie mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy prawo nie nadąża za rzeczywistością. Jak to wygląda w tym konkretnym przypadku?

Reprezentuję interesy wszystkich uczniów tej szkoły. Do mnie jednak nikt z rodziców z pretensjami nie przyszedł. To jest problem organizacji, która walczy o wolność od religii. Wielu rodziców natomiast oczekuje, że wychowanie domowe będzie kontynuowane w szkole, także w kwestii kultury, obyczajów czy wiary. Całą sprawę ze względu na kolejne nieprzychylne artykuły skierowałam do Rady Rodziców, która stwierdziła, że nie potrzeba w tym względzie żadnych zmian.

Czy wiara może stanowić problem dla dyrektora?

Daje się wyczuć, że porusza się w mediach wiele tematów, a i tak sprowadza się to do tego, że wszystko jest winą katolików. Stanowimy większość w naszym kraju, jednak myślę, że nie narzucamy niczego żadnej mniejszości. Raczej to niektóre mniejszości mają z nami kłopot. Być może niebawem osoba wierząca nie będzie mogła piastować ważnych funkcji. Możliwe, że papież lub inny wierzący człowiek nie będzie mógł, zdaniem niektórych, patronować szkole czy szpitalowi.

Przedziwne. Zwłaszcza gdy pomyślimy, jakim szacunkiem cieszył się Jan Paweł II wśród przedstawicieli różnych środowisk.

Nasz patron to wybitny człowiek. Jest przykładem tolerancji, dialogu, szacunku i wprowadzania pokoju. Uczy nas wszystkich, jak traktować drugiego człowieka, zwłaszcza słabszego. Te idee powinna realizować każda szkoła. Nie tylko nasza. 

TAGI: