Komóreczka dla syneczka?

Agata Puścikowska

GN 13/2014 |

Kupować komórkę dziecku, czy nie kupować? I kiedy? Odpowiedzi gotowych nie ma.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Temat to śliski, bo przecież większość dzieci powyżej 10. roku życia ma już komórkę. Ba! Coraz częściej komórka jest prezentem podstawowym na Pierwszą Komunię św. Więc czego tu się czepiać? Rodzice argumentują, że komórka w dziecięcej łapce daje im (rodzicom!) poczucie bezpieczeństwa. Gdyż z dziecięciem można się skontaktować zawsze. Szczególnie w sytuacjach trudnych i dramatycznych, na przykład podczas niebezpiecznej lekcji matematyki.

Rodzic dzwoni, a dziecko szeptem tłumaczy i uspokaja: „Trójkę dostałem. Ale poprawię. Nie martw się”. Potem komórka rodzicom jest jeszcze bardziej potrzebna. Traktują ją jak smycz na nastolatka. Myślą sobie: jak zadzwonię i dziecko odbierze, znaczy, że bezpieczne i głupot nie narobi. Złudne to poczucie rodzicielskiej władzy. A jeśli oparte wyłącznie na kontakcie telefonicznym – z pewnością skazane na niepowodzenie. A dodać trzeba, że współczesne komórki to przecież wcale nie telefony. To przenośne komputerki z możliwościami, o których większość rodziców po prostu nie ma zielonego, elektronicznego cyberpojęcia.

I paradoks polega na tym, że rodzice bardzo często kontrolują treści, do których dzieci docierają w domowym komputerze. Zakładają specjalne oprogramowania, które blokują możliwość wchodzenia na nieodpowiednie strony. A jednocześnie nie dostrzegają zagrożenia, jakie stwarza „niewinna” komóreczka. W której ten internet również istnieje… „Mamo, kup mi komórkę. Ale taką wypasioną. Bo wszyscy w szkole mają” – mówi synek. A rodzic, chociaż się krzywi, bo droga zabawka, kupuje. Przecież „wszyscy mają”, więc i syneczek mieć musi. I syneczek ma: całkowity dostęp do wszelkich stron internetowych, do portali społecznościowych, do czatów, słowem wszystkiego, na co rodzice by… nie pozwolili. Gdyby tylko wiedzieli o ich istnieniu… Więc co? Kupować komórkę dziecku, czy nie kupować? I kiedy? Odpowiedzi gotowych nie ma.

Warto jednak zastanowić się (wspólnie z dzieckiem), czy naprawdę komóreczka jest nam do życia niezbędnie potrzebna. Warto też przegadać trudny temat: „wszyscy mają, więc i ja muszę”. I warto w końcu zapoznać się z realnymi możliwościami współczesnych telefonów, by to nie dziecko nas, ale byśmy my dziecko mogli nauczyć, jak korzystać z nich mądrze i bezpiecznie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.